2017/03/29

Co straszy na Babiej Górze?

Babia Góra przyciąga turystów, bo jest po prostu piękna. Nie każdy jednak wie, że wiążą się z nią różne dziwne historie. Znajdujący się w Beskidzie Zachodnim szczyt Diablak (nazywany podobnie jak cały masyw Babią Górą) to legendarne miejsce spotkań czarownic.Babia Góra    Według dawnych opowieści na szczycie Diablaka stał zamek, w którym mieszkał sam diabeł. Dziś zamku już nie ma, zostały z niego tylko rozsypane na szczycie góry kamienie. Słowianie wierzyli, że na jej wierzchołku mieszka bóg zła, mrocznej magii i wojny – Czarnobóg. Inne opowieści głoszą, że góra powstała z kamieni lub śmieci wysypanych przed chatą przez olbrzymkę.     Niezależnie od tego, jak góra powstała, niegdyś ludzie wierzyli, że na jej zasłoniętym mgłą szczycie zbierały się czarownice, żeby odbywać swoje sabaty. Miały one miejsce w noc świętojańską, Zaduszki czy w Wielki Piątek. Szczególnym czasem w roku był dzień świętej Łucji. Obchodzono go 13 grudnia, chociaż wcześniej celebrowano go w okolicach zimowego przesilenia. Według dawnych, przedchrześcijańskich wierzeń, w tym czasie demony cieszyły się ze zwycięstwa nocy nad dniem.     Chrześcijanie próbowali “zneutralizować” ten posępny czas, czyniąc jego patronką niosącą światło św. Łucję.
Panowanie mroku nad ziemią wykorzystywały nie tylko demony, ale także czarownice. To wtedy zbierały się na sabacie. Na spotkanie przylatywały na miotłach. Miały ogromną moc. Mogły zniszczyć zbiory, rozpętać burzę, ściągać grad czy śnieg. Ludzi pozbawiały zmysłów lub zabijały.
Babia Góra od zawsze przyciągała ciekawskich i śmiałków. Zielarze wierzyli, że zebrane tu rośliny mają wyjątkową, magiczną moc. W miejscu tym dzieją się dziwne rzeczy. Podobno we wnętrzu góry mieszkają smoki. Wielu śmiałków, którzy zdecydowali się wejść na górę, znajdowano potem martwych w lesie. Przyczyną zgonów najczęściej było samobójstwo, choć niektórych zgonów do dziś nie udało się wyjaśnić. Wielu odważnych, którzy weszli na górę, nigdy z niej nie wróciło. Ich ciał nie udało się odnaleźć.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz