2017/03/30

Mazowsze: Inwazja zarażonych kleszczy

Mazowsze: Inwazja zarażonych kleszczyMieszkańcy Mazowsza powinni być szczególnie uwrażliwieni na ryzyko jakie niesie ze sobą ukąszenie przez kleszcza. Nagły skok temperatur sprawił, że te pajęczaki właśnie rozpoczęły żerowanie. Województwo mazowieckie należy do rejonów endemicznego występowania wirusa Kleszczowego Zapalenia Mózgu (KZM), a zdaniem naukowców w ostatnich latach obserwowany jest wzrost liczby kleszczy – nosicieli tej groźnej choroby, na którą nie ma lekarstwa, a uchronić przed nią może jedynie szczepienie. Łagodna zima pozwala przetrwać dużej liczbie drobnych gryzoni, które są podstawowymi żywicielami kleszczy w środowisku. Samym kleszczom nie są straszne nawet najtęższe mrozy, ale do przeżycia potrzebują żywicieli. Kleszcze nie są wybredne. W naszym środowisku żyje około 200 gatunków ssaków i ptaków, które pozwalają przetrwać pajęczakom. Niestety od kilku lat wzrasta liczebność kleszczy, o czym świadczy chociażby wzrost liczby przypadków zachorowań na boreliozę i KZM. Zwiększona liczba zachorowań u ludzi jest zawsze wynikiem tego, co dzieje się w środowisku. Cykl życia kleszcza wynosi od 2 do 6 lat. Oznacza to, że jeden ciepły rok sprawia, że jednocześnie żeruje kilka pokoleń tych pajęczaków. Wiele z nich może być nosicielami wirusa kleszczowego zapalenia mózgu. To choroba stosunkowo mało znana w Polsce, bo do tej pory mówiło się o niej znacznie mniej niż o wspomnianej boreliozie. Tymczasem skutki KZM mogą być nieporównywalnie groźniejsze od boreliozy. Wirus KZM to wyjątkowo trudny przeciwnik dla ludzkiego organizmu. Coraz bardziej dramatyczne przypadki przebiegu tej choroby pokazują, że wirus ten wykorzystuje każdą słabość czy lukę w naszym układzie immunologicznym. Nudności, bóle głowy, bóle mięśni, gorączka – któż z nas nie cierpi na podobne dolegliwości i to kilka razy do roku. Tak zaczyna się przecież większość chorób i to tych najzwyklejszych, które rzadko skłaniają nas do wizyty u lekarza. Podobne objawy towarzyszą w walce naszego organizmu z wirusem kleszczowego zapalenia mózgu. Ponieważ współczesna medycyna nie zna leku, który pomógłby zwalczyć wirusa KZM, jedyną bronią jaką dysponujemy, gdy już dojdzie do zakażenia są nasze własne przeciwciała. Im silniejszy mamy organizm, tym większa nadzieja, że poradzi on sobie z niebezpiecznym wirusem, który trafił do naszej krwi po ukąszeniu kleszcza. Jeżeli jednak nasz układ odpornościowy jest osłabiony, istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że wirus dokona w naszym organizmie spustoszenia. Walka z wirusem KZM wymaga bowiem mobilizacji sił odpornościowych całego organizmu. Medycyna odnotowała jednak przypadki ciężkiego przebiegu KZM u osób, których organizmy powinny teoretycznie zwalczyć wirusa. - Czasem chorują osoby młode i zdrowe, a my nie wiemy dlaczego tak się dzieje – mówi prof. Joanna Zajkowska z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersytetu w Białymstoku. – Każde zachorowanie na KZM, nawet jeżeli minie bez skutków, naraża nas na poważne konsekwencje. W czasie choroby dochodzi bowiem do zmian metabolicznych w mózgu, których skutki mogą ujawnić się dużo później lub spowodować dysfunkcje, które obecnie trudno przewidzieć. W przypadku dzieci, których młode układy immunologiczne statystycznie lepiej radzą sobie z wirusem KZM, po kilku latach możemy zaobserwować zaburzenia emocjonalne czy problemy z koncentracją. - Sam przebieg choroby u dzieci jest łagodniejszy niż u osób dorosłych, ale zajęcie przez wirus ośrodkowego układu nerwowego, który w przypadku dzieci jest w fazie rozwoju, daje późniejsze powikłania – mówi dr Alicja Karney, pediatra z Instytutu Matki i Dziecka. - Obserwujemy dzieci po przebyciu KZM, które mają problemy w szkole, są nadpobudliwe, mają kłopoty z zapamiętywaniem. Te skutki zakażenia wirusem potwierdzają wyniki badań porównawczych rozwoju dzieci, które chorowały na kleszczowe zapalenia mózgu z tymi, które na tę chorobę nie zapadły. Jedyną metodą uchronienia się przed KZM jest wcześniejsze „nauczenie” naszego organizmu wytwarzania silnych przeciwciał, które w przypadku ukąszenia przez kleszcza – nosiciela, szybko poradzą sobie z wirusem. Nabycie takiej odporności jest możliwe dzięki szczepionce, która istnieje już od 41 lat i potwierdziła swoją skuteczność. W Polsce obowiązkowo przeciwko KZM szczepieni są leśnicy i to już od 1993 roku. W tej grupie zawodowej, szczególnie narażonej na kontakt z kleszczami, zapadalność na kleszczowe zapalenie mózgu praktycznie nie występuje. Jedną z często dawanych (i słusznych!) rad jest ta, by zawsze po spacerze w parku bądź lesie obejrzeć dokładnie swoje ciało. W ten sposób możemy ustrzec się przed ukąszeniem kleszcza, który wędruje po naszym ubraniu w celu odnalezienia dobrego miejsca do wkłucia. O ile dosyć łatwo dostrzec podczas uważnego rekonesansu dorosłego osobnika, to dużo trudniej wypatrzeć niewielką larwę, którą nagły wiosenny skok temperatury także pobudził do żerowania. Tymczasem mała larwa także może być nosicielem wirusa KZM, a najgorsze jest to, że może wprowadzić wirusa do naszego organizmu już w momencie ukąszenia. Spacerując po parku lub lesie człowiek nieświadomie zgarnia kleszcze. Pajęczak następnie szuka miejsca najlepszego do wkłucia. Jasnym więc jest, że im jest cieplej i im lżej jesteśmy ubrani, tym bardziej narażeni jesteśmy na ukąszenie. Rosnąca populacja kleszczy i znów wyjątkowo ciepła wiosna powinny nas skłonić do zatroszczenia się o siebie i swoich najbliższych. Aby nie popsuć sobie letniego urlopu zamartwianiem się o ryzyko związane z ukąszeniem kleszcza powinniśmy zaszczepić się jak najszybciej, najlepiej już teraz. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz