Policja nie zdradza szczegółów zajścia. W mieszkaniu przy ul. Henryka Partyki cały czas pracują policyjni technicy, by zabezpieczyć ślady i ustalić przyczynę śmierci dziecka.

Kryminalni czekają też w szpitalu w Jaworznie, gdzie udzielana jest pomoc matce niemowlęcia. Na razie stan kobiety nie pozwala na jej przesłuchanie.

"Proponowałyśmy jej, by z nami usiadła"

Wiadomo, że policjanci weszli do mieszkania po telefonicznym zgłoszeniu. - Dostali podobno zgłoszenie od sąsiada zza ściany, że słyszał histeryczny płacz tej dziewczyny - powiedziała pani Sandra, znajoma matki Antosia.

Ostatni raz kobieta była widziana pół godziny przed tragedią, gdy wraca ze spaceru z dzieckiem. - Dwa razy proponowałyśmy jej, by z nami usiadła, skorzystała z ładnej pogody. Powiedziała, że musi zrobić pranie. Później pojawiła sie policja, karetka - dodała pani Sandra, dodając, że była to "normalna, poukładana rodzina".

- Oni bardzo dbali o dzieciątko. Byliśmy niedawno na chrzcinach u Antosia. Bardzo normalna, kochająca rodzina - dodała inna kobieta.

Ze wstępnych ustaleń, o których poinformował reporter Polsat News Krzysztof Bąk, wynika, że matka miała syna dusić, a następnie się okaleczyć.

- Są to jednak bardzo wstępne ustalenia - zastrzegł Bąk.

Polsat News                                                                                                                                                                          To co się stało jest okropne !!! Ale jednocześnie nie jest  to normalne !!! Nikt normalny tak nie postępuje !!  Może była chora , ukrywała to aż choroba dała o sobie znać ze zdwojoną siłą  !!!  Kobieta na pewno zostanie poddania badaniom jeśli oczywiście policja poświadczy że jest  to prawdą !!                                                                                                                                 gb
mslawinska@ pol                 sat.com.pl