Z nędzy do pieniędzy.
Czy wiecie, że połowa z dziesiątki najbogatszych pastorów świata pochodzi z biednej Afryki? Jeśli oni doszli „z nędzy do pieniędzy”, to jak nie wierzyć w cuda?!
Zwykle protestantyzm bywa – i słusznie – kojarzony z taką odmianą chrześcijaństwa, która jest mniej pretensjonalna i bardziej wiarygodna (zgodna z Biblią) niż katolicyzm. Wierni licznych protestanckich wyznań mają znacznie większy wpływ na życie swoich Kościołów – w tym na ich finanse – niż katolicy. Chrześcijaństwo poreformacyjne to na ogół zupełnie inna jakość życia, myślenia oraz swoboda ducha, której próżno szukać w molochu zarządzanym przez papieży.
Ale ten obraz nie zawsze jest taki jednoznaczny. Zdarzają się Kościoły, które działają niczym opresyjne sekty, a ich duchowni mają się za „sługi Boże”, nie mniej pazerne na władzę niż ich watykańskie pierwowzory. Dotyczy to zwłaszcza nowych, „autorskich” Kościołów z nurtu charyzmatycznego, w których nie ma starych, demokratycznych tradycji. Jest za to całkiem sporo psychomanipulacji.
Strona Celebrity Net Worth oraz „Forbes” sporządziły listę najzamożniejszych duchownych protestanckich w roku 2014. Wbrew popularnym wyobrażeniom pierwszej dziesiątki miejsc nie okupują bynajmniej wyłącznie duszpasterze z USA. Ba! Stanowią tam mniejszość! Na początku tej listy jest aż pięciu duchownych z Nigerii – kraju, w którym dochód na głowę mieszkańca jest 7 razy mniejszy niż w Polsce! W pierwszej dziesiątce jest też 4 Amerykanów i 1 duchowny z Singapuru.
Najzamożniejszy jest wzmiankowany już na łamach „FiM” (…/2014) David Oyedepo. Ten Nigeryjczyk ma aż 150 milionów dolarów! Do jego majątku zaliczają się m.in. prywatne samoloty oraz liczne nieruchomości, także w USA i Wielkiej Brytanii. Organizacja Oyedepo nosi piękna nazwę: Światowa Służba Żywej Wiary.
Następny według „Fobesa” jest także Afrykańczyk, rodak bogatszego kolegi – Chris Oyakhilome. Jego Kościół to po prostu Ambasada Chrystusa. Jak na placówkę Króla Wszechświata przystało, nie jest tam biednie. Pastor cieszy się 50 milionem dolarów, a do jego imperium należą: stacja telewizji satelitarnej, gazety, tygodniki, hotele. Jego Kościół ma 40 tys. wiernych, w tym wielu prominentnych polityków i przedsiębiorców.
Następny w kolejce jest – znany może niektórym Czytelnikom „FiM” – Amerykanin bliskowschodniego pochodzenia Benny Hinn, prawdziwa gwiazda quasi-chrześcijańskiej sceny, co to potrafi niemal jednocześnie zaśpiewać, palnąć kazanie, przewrócić „Duchem Świętym” kilkadziesiąt osób naraz i jeszcze uzdrowić tego i owego. Hinn dorobił się w ten sposób 42 milionów „zielonych”.
Następny w kolejce jest człowiek, który nazywa się po prostu Dollar, Creflo Dollar. Ten duchowny o najbardziej amerykańskim z nazwisk ma 27 milionów, nomen omen, dolarów, głosząc prostą ewangelię sukcesu: Chrystus umarł na krzyżu po to, aby powodziło ci się znakomicie w każdej dziedzinie. Także dolarowej!
W połowie stawki wśród najbogatszych jest ktoś z bardziej tradycyjnych środowisk protestanckich – baptysta i ikona amerykańskiego chrześcijaństwa ewangelicznego – Billy Graham. Ten patriarcha (96 lat!) wielkich kampanii ewangelizacyjnych jest znany niemal każdemu za oceanem. Przez wiele lat prowadził modły podczas inauguracji kolejnych prezydentów USA. Dorobił się 25 milionów. Ale przynajmniej długo na to pracował!
Reszta duchownych to już „płotki”, które mają mniej niż 20 milionów dolarów. Amerykanin T.D. Jones zarobił tak pobożnie 18 milionów, Nigeryjczyk T.B. Joshua – „tylko” 15 milionów. Jego rodak mieszkający w Wielkiej Brytanii, Mattew Ashimolowo, ma „zaledwie” 10 milionów oraz największy na Wsypach Kościół zielonoświątkowy. Została jeszcze dwójka – Chris Okotie, którego 10 milionów dolarów w Nigerii pozwoliło mu na zgromadzenie ładnej flotylli samochodów (Porsche, Hummer, Rolls-Royce, Mercedes S600) i Joseph Prince, Singapurczyk z 5 milionami dolarów. Ten ostatni jest jedynym Azjatą w tym gronie. Cóż, Azja jest wprawdzie bogata, ale mało chrześcijańska.
Warto może także zauważyć, że w tej dziesiątce najbogatszych aż 8 to Afro-amerykanie lub Afrykańczycy. To powinno dać prztyczka w nos wszystkim tym, którym Afryka kojarzy się z niezaradnością. Ci panowie naprawdę są obrotni! Zostanie multimilionerem w kraju biednym, pogrążonym w anarchii i korupcji – takim jak Nigeria – wymaga nie lada talentów i sprytu. I z pewnością sporej dozy bezwzględności. Ale czego innego oczekiwać od duchownych!
Marek Krak (Tekst ukazał się w FiM)
Zwykle protestantyzm bywa – i słusznie – kojarzony z taką odmianą chrześcijaństwa, która jest mniej pretensjonalna i bardziej wiarygodna (zgodna z Biblią) niż katolicyzm. Wierni licznych protestanckich wyznań mają znacznie większy wpływ na życie swoich Kościołów – w tym na ich finanse – niż katolicy. Chrześcijaństwo poreformacyjne to na ogół zupełnie inna jakość życia, myślenia oraz swoboda ducha, której próżno szukać w molochu zarządzanym przez papieży.
Ale ten obraz nie zawsze jest taki jednoznaczny. Zdarzają się Kościoły, które działają niczym opresyjne sekty, a ich duchowni mają się za „sługi Boże”, nie mniej pazerne na władzę niż ich watykańskie pierwowzory. Dotyczy to zwłaszcza nowych, „autorskich” Kościołów z nurtu charyzmatycznego, w których nie ma starych, demokratycznych tradycji. Jest za to całkiem sporo psychomanipulacji.
Strona Celebrity Net Worth oraz „Forbes” sporządziły listę najzamożniejszych duchownych protestanckich w roku 2014. Wbrew popularnym wyobrażeniom pierwszej dziesiątki miejsc nie okupują bynajmniej wyłącznie duszpasterze z USA. Ba! Stanowią tam mniejszość! Na początku tej listy jest aż pięciu duchownych z Nigerii – kraju, w którym dochód na głowę mieszkańca jest 7 razy mniejszy niż w Polsce! W pierwszej dziesiątce jest też 4 Amerykanów i 1 duchowny z Singapuru.
Najzamożniejszy jest wzmiankowany już na łamach „FiM” (…/2014) David Oyedepo. Ten Nigeryjczyk ma aż 150 milionów dolarów! Do jego majątku zaliczają się m.in. prywatne samoloty oraz liczne nieruchomości, także w USA i Wielkiej Brytanii. Organizacja Oyedepo nosi piękna nazwę: Światowa Służba Żywej Wiary.
Następny według „Fobesa” jest także Afrykańczyk, rodak bogatszego kolegi – Chris Oyakhilome. Jego Kościół to po prostu Ambasada Chrystusa. Jak na placówkę Króla Wszechświata przystało, nie jest tam biednie. Pastor cieszy się 50 milionem dolarów, a do jego imperium należą: stacja telewizji satelitarnej, gazety, tygodniki, hotele. Jego Kościół ma 40 tys. wiernych, w tym wielu prominentnych polityków i przedsiębiorców.
Następny w kolejce jest – znany może niektórym Czytelnikom „FiM” – Amerykanin bliskowschodniego pochodzenia Benny Hinn, prawdziwa gwiazda quasi-chrześcijańskiej sceny, co to potrafi niemal jednocześnie zaśpiewać, palnąć kazanie, przewrócić „Duchem Świętym” kilkadziesiąt osób naraz i jeszcze uzdrowić tego i owego. Hinn dorobił się w ten sposób 42 milionów „zielonych”.
Następny w kolejce jest człowiek, który nazywa się po prostu Dollar, Creflo Dollar. Ten duchowny o najbardziej amerykańskim z nazwisk ma 27 milionów, nomen omen, dolarów, głosząc prostą ewangelię sukcesu: Chrystus umarł na krzyżu po to, aby powodziło ci się znakomicie w każdej dziedzinie. Także dolarowej!
W połowie stawki wśród najbogatszych jest ktoś z bardziej tradycyjnych środowisk protestanckich – baptysta i ikona amerykańskiego chrześcijaństwa ewangelicznego – Billy Graham. Ten patriarcha (96 lat!) wielkich kampanii ewangelizacyjnych jest znany niemal każdemu za oceanem. Przez wiele lat prowadził modły podczas inauguracji kolejnych prezydentów USA. Dorobił się 25 milionów. Ale przynajmniej długo na to pracował!
Reszta duchownych to już „płotki”, które mają mniej niż 20 milionów dolarów. Amerykanin T.D. Jones zarobił tak pobożnie 18 milionów, Nigeryjczyk T.B. Joshua – „tylko” 15 milionów. Jego rodak mieszkający w Wielkiej Brytanii, Mattew Ashimolowo, ma „zaledwie” 10 milionów oraz największy na Wsypach Kościół zielonoświątkowy. Została jeszcze dwójka – Chris Okotie, którego 10 milionów dolarów w Nigerii pozwoliło mu na zgromadzenie ładnej flotylli samochodów (Porsche, Hummer, Rolls-Royce, Mercedes S600) i Joseph Prince, Singapurczyk z 5 milionami dolarów. Ten ostatni jest jedynym Azjatą w tym gronie. Cóż, Azja jest wprawdzie bogata, ale mało chrześcijańska.
Warto może także zauważyć, że w tej dziesiątce najbogatszych aż 8 to Afro-amerykanie lub Afrykańczycy. To powinno dać prztyczka w nos wszystkim tym, którym Afryka kojarzy się z niezaradnością. Ci panowie naprawdę są obrotni! Zostanie multimilionerem w kraju biednym, pogrążonym w anarchii i korupcji – takim jak Nigeria – wymaga nie lada talentów i sprytu. I z pewnością sporej dozy bezwzględności. Ale czego innego oczekiwać od duchownych!
Marek Krak (Tekst ukazał się w FiM)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz