2016/01/30

Oto sklep, który przegrywa cenową konkurencję z hipermarketami i się tym kompletnie nie przejmuje Read more: http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,19376817,oto-sklep-ktory-przegrywa-cenowa-konkurencje-z-hipermarketami.html#ixzz3ylgnOQbF

Oto sklep, który przegrywa cenową konkurencję z hipermarketami i się tym kompletnie nie przejmuje

Maciej Bednarek
 
21.12.2015 01:00
A A A
Sklep przegrywa cenową konkurencję z hipermarketami, ale to świadome działanie. Kooperatywa dba bowiem o godziwy zarobek dostawców, od których kupuje żywność.
Sklep przegrywa cenową konkurencję z hipermarketami, ale to świadome działanie. Kooperatywa dba bowiem o godziwy zarobek dostawców, od których kupuje żywność. (BARTOSZ BOBKOWSKI)
- Dostęp do zdrowej żywności powinien być prawem, a nie przywilejem bogatych - mówią członkowie kooperatywy spożywczej Dobrze. Dlatego otworzyli sklep.
Z pozoru wygląda jak typowy warzywniak. W skrzynkach i na półkach warzywa, owoce, ziarna zbóż, orzechy, oleje, słodycze. W oczy rzucają się wypisane na ścianie hasła: "niezależność", "współdziałanie", "troska o społeczność lokalną", "edukacja", "demokratyczna kontrola" itd. To jedne z zasad ruchu spółdzielczego, którymi kieruje się prowadząca sklep kooperatywa spożywcza Dobrze.

Grupa powstała w 2013 r. Dzisiaj liczy blisko 150 członków. Działa w formie stowarzyszenia, nie jest więc nastawiona na zysk.

Członkowie to ludzie lekko po trzydziestce, głównie kobiety. Każdy z nich płaci składki - minimum 150 zł na pół roku. Członkostwo daje prawo do kupowania żywności po cenach producenta powiększonych o 8 proc. w zamian za pracę na rzecz kooperatywy. Ceny dla klientów zewnętrznych, a to ponad połowa wartości sprzedaży, powiększane są o 40 proc.

- Myślimy o sobie jako o przedsiębiorstwie społecznym, bo odpowiadamy na potrzeby społeczności. Dajemy naszym członkom dostęp do zdrowej żywności po niższych cenach - mówi Nina Józefina Bąk, członkini kooperatywy.

Jednym z celów kooperatywy jest wspieranie dostawców. - Budujemy z nimi długofalowe relacje. Znamy i odwiedzamy rolników. W ten sposób chcemy przywrócić naturalny kontakt miasta z wsią. Jeśli kupujesz w hipermarkecie, nie wiesz, skąd towar się wziął - mówi Kuba Rok, członek kooperatywy.

Sklep przegrywa cenową konkurencję z hipermarketami, ale to świadome działanie. - Płacimy dostawcom godziwie. Moi znajomi, którzy prowadząrestaurację, za kilogram ziemniaków płacili 30 gr, a i tak kupowali je od pośrednika. My kupujemy za co najmniej 2 zł. Rozumiem, że jest okres, kiedy żywności na rynku jest dużo, na górce można kupić ją taniej. Ale za 30 gr? - mówi Nina.

Jak zapewniają członkowie, ceny wcale nie są wygórowane. - Możemy porównywać się z okolicznymi sieciowymi sklepami spożywczymi. U nas np. kapusta pekińska kosztuje 5 zł, u konkurencji 4,5 zł. Zdarza się, że ceny mamy takie same - mówi Nina.

Prawo do zdrowej żywności

Dlatego kooperatywa chce być alternatywą dla sklepów eko. - Jest ich bardzo dużo, ale zwykle działają w logice kapitalizmu, nastawione są na zysk, a nie na zaspokojenie ważnej społecznej potrzeby. Zdrowa i nieprzetworzona żywność jest po prostu bardzo droga. Dostęp do niej, który powinien być prawem, staje się przywilejem bogatych. Tworzenie kooperatyw jest sposobem na ominięcie tej bariery - mówi Kuba.

Jeśli ktoś często robi zakupy w kooperatywie, zauważy, że codziennie sprzedaje tam ktoś inny. Kolejną zasadą jest bowiem współodpowiedzialność członków za kooperatywę. - Nie chodzi tylko o finansowe zaangażowanie w formie płacenia składek. Wszyscy pracują minimum trzy godziny w miesiącu na rzecz sklepu. Ten czas można odpracować w różnej formie: stojąc za ladą, przygotowując projekt graficzny czy jadąc po towar - tłumaczy Nina.

Członkiem nie można zostać automatycznie. Raz w miesiącu organizowane są spotkania dla kandydatów. - Chodzi nam o to, żeby ludzie mieli szansę nas spotkać, wyjaśnić swoje wątpliwości i żeby mieli czas na zastanowienie się i podjęcie przemyślanej decyzji - mówi Kuba.

Przyznaje jednak, że kooperatywa nie może się rozrastać w nieskończoność. Kuba Rok uważa, że lepszym sposobem na rozwój jest stworzenie nowego kolektywu skupionego np. wokół nowego sklepu.

Stabilność dostaw

Dobrze to niejedyna tego typu inicjatywa. Tylko w Warszawie działa pięć podobnych grup, ale te zaopatrują się tylko na potrzeby swoich członków. - Na początku też działaliśmy podobnie. Robiliśmy zakupy raz na tydzień albo raz na dwa tygodnie, wcześniej członkowie musieli złożyć zamówienie - opowiada Kuba.

Jego zdaniem w dłuższej perspektywie taki model nie jest stabilny. - To, że mamy sklep i zatrudniamy pracowników, daje nam pewność, że dostawy będą regularne. Zanim powstał sklep, było ryzyko, że ktoś się wykruszy, nie zrobi czegoś, do czego się zobowiązał. My naszą działalność opieramy na dyżurach członków, ale w razie czego stali pracownicy gwarantują stabilność i ciągłość działania kooperatywy - wyjaśnia.

Kooperatywa zatrudnia na umowy-zlecenie pięć osób: dwie koordynują pracę sklepu, pozostałe odpowiadają za zaopatrzenie, dyżury i sprawy finansowo-organizacyjne. Na zewnątrz zlecane są usługi księgowe.

Model się sprawdza

Sklep działa od połowy 2014 r. Zdarzają się już miesiące, kiedy ma nadwyżki. A ponieważ działa non profit, przeznaczane są one na inwestycje. - Dzięki nim mogliśmy też podwyższyć pensje. Jeszcze ponad rok temu zaczynaliśmy od stawki 9 zł za godzinę, dzisiaj płacimy 23 zł. Jesteśmy na etapie szacunków, czy stać nas na umowę o pracę - mówi Nina.

W październiku przychody ze sprzedaży i składek były rekordowe i wyniosły ponad 70 tys. zł. Z tego ok. 12 tys. zł idzie na pensje, 1,5 tys. zł na najem lokalu, kolejne 2-3 tys. na media, transport, opakowania. Kosztem są też straty żywności. Zdecydowana większość przychodów to wydatki klientów i członków na żywność, ok. 3-4 tys. zł to przychody ze składek.


Read more: http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,19376817,oto-sklep-ktory-przegrywa-cenowa-konkurencje-z-hipermarketami.html#ixzz3ylgaair4

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz