2016/07/28

Terror24.eu. Krew płynie przez Stary Kontynent

Dodano: 28.07.2016 [09:11]
Terror24.eu. Krew płynie przez Stary Kontynent - niezalezna.pl
foto: Flickr
Konstatacja jest dość przygnębiająca. Zamachy terrorystyczne, ataki na cywilów, ciągły strach przed kolejnymi doświadczeniami przemocy stały się powszednim elementem życia Europy Zachodniej. W ubiegłym tygodniu znowu doszło do kolejnych barbarzyńskich scen z udziałem uchodźców. I choć zachodnie media robią, co mogą, by relatywizować i rozmywać kwestię sprawców, prawda jest nie do ukrycia - pisze Wojciech Mucha w najnowszym numerze tygodnika „Gazeta Polska”.

Tylko w ubiegłym tygodniu relatywnie spokojne dotąd Niemcy stały się areną kilku krwawych wydarzeń. Najpierw usłyszeliśmy o zafascynowanym tzw. Państwem Islamskim afgańskim nastolatku, który z okrzykiem „Allah akbar” rzucił się z siekierą na pasażerów podmiejskiego pociągu w Würzburgu na południu kraju. Później o pochodzącym z Iranu 19-latku (o podwójnym obywatelstwie), który dokonał egzekucji klientów centrum handlowego w Monachium, po czym popełnił samobójstwo.

Maczeta zabija

Niedziela, 24 lipca. Najpierw w miejscowości Reutlingen niedaleko Stuttgartu 21-letni uchodźca z Syrii zaatakował maczetą ciężarną Polkę i ranił dwie inne osoby. Napastnik i ofiara pracowali razem. Co istotne, od dalszej tragedii powstrzymał uzbrojonego Syryjczyka przypadkowy kierowca BMW, który wjechał na chodnik samochodem i staranował napastnika.

Jakby tego było mało, w niedzielę wieczorem w bawarskim Ansbach doszło do eksplozji, w wyniku której rannych zostało 12 osób. Zamachowiec zginął na miejscu. Okazał się nim kolejny Syryjczyk, 27-letni, jakoby chory psychicznie, przybysz z Bliskiego Wschodu. Jak wynika z ustaleń policji, mężczyzna chciał zdetonować ładunek podczas festiwalu muzycznego, jednak gdy nie wpuszczono go na teren imprezy, wysadził się przy pobliskiej restauracji. Śledczy „nie wykluczają” jego powiązań z organizacjami terrorystycznymi.

Zdumiewająca jest reakcja części mediów, które w obliczu narastającej fali zamachów wciąż nie kwapią się, by nazwać rzeczy po imieniu. W każdym z tych przypadków nie tylko niemieckie, lecz także polskie media prześcigały się w dezinformacji. Co zaskakujące, w przypadku napastnika z centrum handlowego w Monachium przez długi czas podawano informację, że miał nim być neonazista, sprzedawano wątek, że terrorystów jest kilku, że mają długą broń etc. Gdy na jaw wyszło, iż sprawca działał sam (później w tej sprawie aresztowano kilka osób) i bynajmniej nie ma niemieckich korzeni, bagatelizowano ten fakt, usiłując dowieść, że mordercą jest „bezprzymiotnikowy” syn narodu Hegla i Goethego. Deziformowała zresztą sama policja, przedstawiając kolejne rewelacje.

Podobnie było w przypadku morderstwa Polki, które miało być „z miłości” i „w afekcie”. Samobójcę z plecakiem przedstawiano z kolei jako „chorego psychicznie”, a sam wybuch przez długi czas wiązano z rzekomą eksplozją gazu. Wspomnijmy, że Irańczyk z siekierą też miał być jedynie „samotnym wilkiem” z zaburzeniami psychicznymi. Jakby nie było oczywistością, że nikt przy zdrowych zmysłach nie wysadza się w powietrze ani nie bierze w rękę siekiery i nie rzuca się z nią w tłum. To zakłamywanie rzeczywistości musi odbić się krwawą czkawką. Nie zdaje już zresztą egzaminu.

Islam nie jest (już) częścią Niemiec?

Jak pisze w komentarzu dla Gatestone Intitute Soeren Kern, ekspert do spraw polityki europejskiej z madryckiej Grupy Badań Strategicznych, prawie 2/3 Niemców stoi na stanowisku, że islam jest nie do pogodzenia z wartościami kultywowanymi przez niemieckie społeczeństwo. Przeciwnego zdania jest 22 proc. – o 15 proc. mniej niż przed rokiem. To słowa przeczące temu, co jeszcze kilka lat temu usiłowali wpoić swoim obywatelom nadreńscy politycy. Warto przypomnieć tu wypowiedź Wolfganga Schäuble, który w 2006 r. jako szef niemieckiego MSW powiedział: „Islam jest częścią Niemiec i częścią Europy. Stanowi część naszej teraźniejszości i część naszej przyszłości” – mówił, zapraszając muzułmanów do swojego kraju. Dziś podobne słowa już w zasadzie nie padają. W ich miejsce trafiają, wypowiadane jeszcze półgębkiem, zdania mówiące o „konieczności pogodzenia się z życiem w ciągłym zagrożeniu terrorystycznym”.

Istotnie. Raporty o kolejnych aktach terroru dochodzą do nas niemal codziennie. Co niepokojące, cierpią w nich także nasi rodacy, by wspomnieć dwie Polki, ofiary morderczego rajdu po bulwarze w Nicei, czy podwójne zabójstwo ciężarnej z Reutlingen. W obrębie naszych granic „póki co” jest jeszcze spokojnie. Ale i to może się zmienić. W poniedziałek funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i policjanci zatrzymali w Łodzi 48-letniego Irakijczyka. Mężczyzna podejrzewany jest o posiadanie materiałów wybuchowych. Do Polski przybył zaledwie kilka dni temu. Wcześniej mieszkał w Szwecji, skąd został w ostatnim czasie wydalony.

Nie miejmy złudzeń. Terroryzm w najróżniejszych jego objawach na stałe zagościł już na naszym kontynencie. Internauci z przekąsem stwierdzają, że niedługo będzie można uruchomić telewizję informacyjną „Terror24” – nadającą jedynie relacje z kolejnych ataków.
 

– Gdyby miało dojść do wojny kultur i religii, to my, chrześcijanie, a zwłaszcza Europejczycy, nie mamy najprawdopodobniej szans, bo muzułmanów mieszkających wokół Europy jest dużo więcej
– stwierdził w programie „Gość poranka” TVP Info Jacek Protasiewicz, poseł, były polityk Platformy Obywatelskiej. Jak to ma się do polityki otwartych drzwi? Nie wiadomo. Nie oznacza to oczywiście, że mamy milcząco godzić się z tym, że z dumnego ongiś społeczeństwa zmieniamy się w potulnych, prowadzących samych siebie na rzeź baranów.

W internecie można znaleźć interaktywną mapę, pokazującą statystyki ataków dokonanych przez emigrantów w krajach niemieckojęzycznych w 2016 r. To porażające dane. I tak: napaści seksualne i gwałty – 360 przypadków; napaści na dzieci i nastolatków – 290; rozboje – 722; zabójstwa – 78 (!); zamieszki i rozruchy – 317. Do tego dochodzą specyficzne chyba tylko dla przybyszów z Dalekiego Wschodu napaści na basenach – 78 przypadków. Każdy z incydentów jest dokładnie opisany i został wspomniany w prasie. Oczywiście, tylko część z nich to przestępstwa z udziałem uchodźców, część to przestępstwa pospolite, jednak zagęszczenie przypadków i ich skala pokazują, że polityka otwartych drzwi zaowocowała wyłącznie ich wyważeniem. „Goście” weszli do naszego domu i urządzają się po swojemu.
AddThis Sharing Buttons

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz