Dodano: 30.07.2016 [12:45]
Polscy pielgrzymi na Światowych Dniach Młodzieży wyróżniają się wśród obcokrajowców smutnymi twarzami i smętnym zawodzeniem "Barki" - twierdzi publicystka "Gazety Wyborczej". To już szczyt propagandy gazety Michnika. Zresztą ci, którzy są na Światowych Dniach Młodzieży lub oglądają przekazy telewizyjne, łatwo mogą zweryfikować te kłamstwa.
Światowe Dni Młodzieży w Krakowie przebiegają wspaniale. Doskonała organizacja, radosne świętowanie i modlitwy setek tysięcy pielgrzymów z różnych krajów, superlatywy płynące pod adresem Polski i Polaków.
Nic dziwnego, że sfrustrowani tym postępowcy próbują za wszelką cenę zepsuć to wielkie święto katolicyzmu. Jeszcze przed imprezą Katarzyna Wiśniewska z "Wyborczej" pisała: Oto w Polsce - kraju "papieskim" - mamy sytuację dość nietypową: na papieża nikt tutaj specjalnie nie czeka. Te genialne myśli Wiśniewskiej zweryfikowali Polacy, tłumnie i gorąco witając Franciszka.
Teraz, już w trakcie trwania ŚDM, inna publicystka "GW" - Aleksandra Klich - napisała:
"Bądźcie szczęśliwi i radośni. To obowiązek tych, którzy idą za Jezusem". W kraju smutnych, przygnębionych ludzi to polecenie, jakie papież wydał w środę wieczorem z okna na Franciszkańskiej, brzmi absolutnie rewolucyjnie.
A więc Polska jest "krajem smutnych, przygnębionych ludzi"... Dziennikarka kontynuuje jednak swój wywód, kłamiąc w żywe oczy:
Franciszek przebił balon smutnego polskiego katolicyzmu, który podczas mszy każe wiernym karnie siedzieć w ławkach, nie gadać, nie drapać się, powściągliwie podawać sobie ręce "na znak pokoju", a księdzu wgapionemu w mszał unikać kontaktu wzrokowego z parafianami. Efekt tej ponurej edukacji widzieliśmy podczas pierwszych transmisji telewizyjnych ze spotkań z papieżem, gdzie polskich katolików można było bez trudu rozpoznać w kolorowym, radosnym tłumie z całego świata: zabawa Polaków ograniczała się do machania chorągiewkami i smętnego zawodzenia "Barki". O takich jak my papież powiedział kiedyś, że "ich twarze są skwaszone jak papryczki w occie". I że pewnie są chorzy, bo chrześcijaństwo to radość, nawet "wśród bólów, udręk czy prześladowań".
Aleksandra Klich dodaje również:
Franciszek urządził nam prawdziwy raban, ściągając do chorej na smutek Polski dzieciaki, które wiedzą, że chrześcijańska radość to nadzieja.
Podsumowując: polscy katolicy i pielgrzymi, których rozradowane, rozśpiewane twarze widać na ulicach Krakowa i ekranach TV, według "GW" nie istnieją. W rzeczywistości zamiast nich mamy smętnych, skwaszonych i ponurych wiernych, wytresowanych do takiego smutku przez polskich księży.
Pora na wizytę u okulisty. Albo u egzorcysty.
Światowe Dni
Nic dziwnego, że sfrustrowani tym postępowcy próbują za wszelką cenę zepsuć to wielkie święto katolicyzmu. Jeszcze przed
Teraz, już w trakcie trwania ŚDM, inna publicystka "GW" - Aleksandra Klich - napisała:
"Bądźcie szczęśliwi i radośni. To obowiązek tych, którzy idą za Jezusem". W kraju smutnych, przygnębionych ludzi to polecenie, jakie papież wydał w środę wieczorem z okna na Franciszkańskiej, brzmi absolutnie rewolucyjnie.
A więc Polska jest "krajem smutnych, przygnębionych ludzi"... Dziennikarka kontynuuje jednak swój wywód, kłamiąc w żywe oczy:
Franciszek przebił balon smutnego polskiego katolicyzmu, który podczas mszy każe wiernym karnie siedzieć w ławkach, nie gadać, nie drapać się, powściągliwie podawać sobie ręce "na znak pokoju", a księdzu wgapionemu w mszał unikać kontaktu wzrokowego z parafianami. Efekt tej ponurej edukacji widzieliśmy podczas pierwszych transmisji telewizyjnych ze spotkań z papieżem, gdzie polskich katolików można było bez trudu rozpoznać w kolorowym, radosnym tłumie z całego świata: zabawa Polaków ograniczała się do machania chorągiewkami i smętnego zawodzenia "Barki". O takich jak my papież powiedział kiedyś, że "ich twarze są skwaszone jak papryczki w occie". I że pewnie są chorzy, bo chrześcijaństwo to radość, nawet "wśród bólów, udręk czy prześladowań".
Aleksandra Klich dodaje również:
Franciszek urządził nam prawdziwy raban, ściągając do chorej na smutek Polski dzieciaki, które wiedzą, że chrześcijańska radość to nadzieja.
Podsumowując: polscy katolicy i pielgrzymi, których rozradowane, rozśpiewane twarze widać na ulicach Krakowa i ekranach TV, według "GW" nie istnieją. W rzeczywistości zamiast nich mamy smętnych, skwaszonych i ponurych wiernych, wytresowanych do takiego smutku przez polskich księży.
Pora na wizytę u okulisty. Albo u egzorcysty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz