2016/09/30
niezalezna.pl - strefa wolnego słowa 1 października 2016 Gazeta Polska | Nowe Państwo | Gazeta Polska Codziennie | VOD Najnowsze Opinie Wideo Blogi Polska Świat Sport Gospodarka Obrona narodowa Historia Kultura Media Koniec kadencji Rzeplińskiego za: 81 dni Konkretne pytanie do Kijowskiego. I taka megaporażka na antenie
Dodano: 30.09.2016 [21:57]
Mateusz Kijowski, nazywany przez niektórych "obrońcą demokracji", najwyraźniej idzie szlakiem wytyczonym przez Ryszarda Petru. I dokonuje spektakularnych autokompromitacji. Tak jak dzisiaj na antenie RMF FM, gdy nie potrafił odpowiedzieć na konkretne pytania. Dotyczące jego manifestów.
Liderowi KOD-u zdarza się Polaków autentycznie rozbawić. Chociażby, gdy wsparł akcję „skutecznego egzekwowania alimentów”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kijowski pobił rekord hipokryzji! Wspiera akcję „skutecznego egzekwowania alimentów”
Kilka razy też próbował nieudolnie zrobić z siebie męczennika.
Kijowski, ten to ma pomysły. Tym razem w roli komika: „może wsadzą mnie do więzienia”
Kijowski napadnięty? Odmówił złożenia zawiadomienia. "Nie życzył sobie pomocy policji"
Dzisiaj dał inny popis. Będąc gościem RMF FM w "Popołudniowej Rozmowie" jak zwykle powtarzał te same frazesy. Gdy jednak dostał konkretne pytanie zrobiło się ciekawie. Wyszło na jaw, że Kijowski nie potrafi obronić nawet własnych haseł.
Tak wyglądała wymiana zdań między dziennikarzem a szefem KOD-u:
20 listopada zeszłego roku pojawił się manifest KOD-u, zaczynający się słowami: "demokracja w Polsce jest zagrożona". Pan wczoraj mówi: "Polska nie jest w tej chwili krajem demokratycznym". To kiedy skończyła się demokracja w Polsce?
Demokracja zaczęła się kończyć wtedy, kiedy ustanawiano ustawy ograniczające prawa człowieka.
A kiedy skończyła się konkretnie?
Oczywiście to nie jest takie ostre, żeby można było wskazać konkretną datę.
Jak się mówi "demokracji w Polsce nie ma", to jest ostre stanowisko.
Tak jest, ale to jest tak: kolejne prawa obywatelskie były odbierane kolejnymi ustawami. Prawo do prywatności ustawą o policji i inwigilacji. Prawo do uczciwego postępowania sądowego w momencie, kiedy była wprowadzona ustawa o prokuraturze. Prawo własności w momencie, kiedy była wprowadzona ustawa o obrocie ziemią rolną. I tak dalej, i tak dalej.
Rzecznik Praw Obywatelskich w tym studiu Adam Bodnar mówił, że mamy w Polsce 45 proc. demokratycznego państwa prawa. Pan się z nim nie zgadza?
Wie pan, to są oczywiście określenia ocenne i trudno jest mówić, że nie ma demokracji - co to znaczy? Czy musi być 100 proc.?
Pan mówi "nie ma demokracji".
Nie no, dobrze, no oczywiście nie ma dużej części demokracji, że nie ma 50 proc. demokracji, prawda?
Czyli wycofuje się pan z tego co wczoraj powiedział?
Nie nie, no to jest takie trochę, wie pan, dyskusja jak było w kabarecie Tey: Jedno koło? Jak to jedno, trzy sprawne, tak? Ale samochód jeździ czy nie?
"Jak było w kabarecie" - tak, to doskonała puenta.
Liderowi KOD-u zdarza się Polaków autentycznie rozbawić. Chociażby, gdy wsparł akcję „skutecznego egzekwowania alimentów”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kijowski pobił rekord hipokryzji! Wspiera akcję „skutecznego egzekwowania alimentów”
Kilka razy też próbował nieudolnie zrobić z siebie męczennika.
Kijowski, ten to ma pomysły. Tym razem w roli komika: „może wsadzą mnie do więzienia”
Kijowski napadnięty? Odmówił złożenia zawiadomienia. "Nie życzył sobie pomocy policji"
Dzisiaj dał inny popis. Będąc gościem RMF FM w "Popołudniowej Rozmowie" jak zwykle powtarzał te same frazesy. Gdy jednak dostał konkretne pytanie zrobiło się ciekawie. Wyszło na jaw, że Kijowski nie potrafi obronić nawet własnych haseł.
Tak wyglądała wymiana zdań między dziennikarzem a szefem KOD-u:
20 listopada zeszłego roku pojawił się manifest KOD-u, zaczynający się słowami: "demokracja w Polsce jest zagrożona". Pan wczoraj mówi: "Polska nie jest w tej chwili krajem demokratycznym". To kiedy skończyła się demokracja w Polsce?
Demokracja zaczęła się kończyć wtedy, kiedy ustanawiano ustawy ograniczające prawa człowieka.
A kiedy skończyła się konkretnie?
Oczywiście to nie jest takie ostre, żeby można było wskazać konkretną datę.
Jak się mówi "demokracji w Polsce nie ma", to jest ostre stanowisko.
Tak jest, ale to jest tak: kolejne prawa obywatelskie były odbierane kolejnymi ustawami. Prawo do prywatności ustawą o policji i inwigilacji. Prawo do uczciwego postępowania sądowego w momencie, kiedy była wprowadzona ustawa o prokuraturze. Prawo własności w momencie, kiedy była wprowadzona ustawa o obrocie ziemią rolną. I tak dalej, i tak dalej.
Rzecznik Praw Obywatelskich w tym studiu Adam Bodnar mówił, że mamy w Polsce 45 proc. demokratycznego państwa prawa. Pan się z nim nie zgadza?
Wie pan, to są oczywiście określenia ocenne i trudno jest mówić, że nie ma demokracji - co to znaczy? Czy musi być 100 proc.?
Pan mówi "nie ma demokracji".
Nie no, dobrze, no oczywiście nie ma dużej części demokracji, że nie ma 50 proc. demokracji, prawda?
Czyli wycofuje się pan z tego co wczoraj powiedział?
Nie nie, no to jest takie trochę, wie pan, dyskusja jak było w kabarecie Tey: Jedno koło? Jak to jedno, trzy sprawne, tak? Ale
"Jak było w kabarecie" - tak, to doskonała puenta.
„Kaczyński Jarek precz od naszych szparek!”, czyli śpiewające Wellman i Młynarska oraz tajemniczy przekaz feministki [WIDEO]
Feministki często narażają się na drwiny swoimi wypowiedziami. Również to zachowanie może budzić zaskoczenie. Zresztą zobaczcie sami…
Tutaj celebrytki-feministki Dorota Wellman i Paulina Młynarska demonstrują umiejętności wokalne:
Wszystko jasne, prawda?
Tutaj cały reportaż opublikowany 25 września:
HOLANDIA: W MAASSLUIS OGŁOSZONO STAN ALARMOWY. MAROKAŃCZYCY DEMOLUJĄ MIASTO
W związku z powtarzającymi się wybrykami chuliganów burmistrz Maassluis (Holandia Południowa) wprowadził stan alarmowy w dzielnicy Burgemeesterswijk. Obowiązywać on będzie przez dwa tygodnie.
Grupa młodych ludzi, najprawdopodobniej marokańskie pochodzenia, już od kilku tygodni daje się we znaki mieszkańcom wspomnianej dzielnicy. Zachowują się głośno, grożą nieznajomym i dokonują aktów wandalizmu. Mieszkańcy podkreślają, że mają już tego wszystkiego powyżej uszu i grożą, że wezmą sprawy w swoje ręce.Burmistrz Edo Haan ma nadzieję, że dekret, który postanowił wprowadzić, przywróci upragniony spokój. Na jego mocy przez 14 dni nikt nie będzie wpuszczany do dzielnicy, o ile nie będzie miał ku temu dobrego powodu. Dekret wprowadza też zakaz zgromadzeń oraz zakaz zasłaniania twarzy.
We wtorek mieszkańców Burgemeesterswijk odwiedził Geert Wilders, lider antyimigracyjnej partii PVV, która postuluje zamknięcie holenderskich granic dla wszystkich muzułmanów. Nazwał ich „ofiarami marokańskiego terroryzmu”. – Marokańskie szumowiny muszą zniknąć z ulic. Muszą trafić do więzienia i opuścić ten kraj. To nasz kraj! – stwierdził na Twitterze.
Marcin Austyn
Szokujące dokumenty! Plan Hitlera dla Polski wciąż aktualny
Data publikacji: 2016-09-01 07:00
Data aktualizacji: 2016-09-08 06:59:00
Grafika - PCh24.pl
Już w okresie drugiej wojny światowej Niemcy opracowali dokładny plan podporządkowania sobie terenów położonych za ich wschodnią granicą. Brutalna, masowa eksterminacja Polaków, Ukraińców czy Rosjan nie wchodziła w grę. Trzeba było poszukać „miękkich” rozwiązań, skutecznie wspomagających pomniejszenie niechcianych populacji. Postawiono zatem na promocję aborcji, rozdzielanie rodzin wskutek emigracji ekonomicznej, stłoczenie ludzi w miastach i „cichą sterylizację”. Tak osłabiane, niechciane narody miały się degradować do czasu, gdy pleniący się Niemcy będą mogli zastąpić „słabe” populacje.
Politykę Niemiec wobec ludności na okupowanych ziemiach polskich najlepiej opisują dokumenty wytworzone w czasie drugiej wojny światowej przez wysokich niemieckich funkcjonariuszy. Nie do przecenienia jest w tej kwestii memoriał Traktowanie ludności byłych obszarów Polski z punktu widzenia polityki rasowej autorstwa doktora Erharda Wetzela i Günthera Hechta opublikowany na łamach „Zeszytów Oświęcimskich”.
Niemcy zakładali, że Polska – zamieszkana przez Polaków i Żydów – będzie w przyszłości pod dominującym wpływem Niemiec. Przy czym nie było wątpliwości, że są to nacje rodzajowo obce i nienadające się do zasymilowania. Stąd też uznano, że niemieckie państwo nie ma żadnego interesu w narodowym i kulturalnym podniesieniu i wychowaniu ani polskiej, ani żydowskiej ludności pozostałego polskiego obszaru.
Zaproponowano dwa schematy działań, bazujące na tym samym założeniu: utrzymaniu Polaków i Żydów w jednakowy sposób na niskim poziomie życiowym i pozbawieniu ich wszelkich praw zarówno pod względem politycznym, jak narodowym i kulturalnym.
Niemców nie interesował standard życia podbijanych nacji – byleby tylko był on na odpowiednio niskim poziomie, a ewentualne choroby nie przenosiły się na teren Rzeszy. Nie znaczy to, że Niemcy nie byli zainteresowani stroną medyczną. Ich plan zakładał szeroki dostęp i promocję wszelkich środków ograniczających rozrodczość.
Spędzenie płodu musi być na pozostałym obszarze Polski niekaralne. Środki służące do spędzania płodu i środki zapobiegawcze mogą być w każdej formie publicznie oferowane, przy czym nie może to pociągać za sobą jakichkolwiek policyjnych konsekwencji. Homoseksualizm należy uznać za niekaralny. Przeciwko instytucjom i osobom, które trudnią się zawodowo spędzaniem płodu, nie powinny być wszczynane policyjne dochodzenia. Rasowo‑higienicznych zarządzeń w żadnym razie nie należy popierać. Podobna polityka miała dotyczyć Żydów.
Niemcy pracowali też nad metodami cichej sterylizacji. Doświadczenia w zakresie wykorzystania do tego celu promieni rentgenowskich prowadzone były w obozach koncentracyjnych. Metoda ta miała być skrycie wykorzystywana na masową skalę, ale wyniki eksperymentów uznano za mało satysfakcjonujące, szczególnie z uwagi na liczne skutki uboczne spowodowane przyjęciem nadmiernych dawek promieniowania. Jak w marcu 1942 roku pisał odpowiedzialny za wszelakie niemieckie programy masowej zagłady Victor Brack, te niedoskonałości eksperymentowanej metody narażały ją na dekonspirację.
Jako, że plany te nie były możliwe do przeprowadzenia w praktyce, Himmler – jak zeznał Rudolf Höss, komendant niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz‑Birkenau w czasie swojego procesu, godził się z tym, że Polacy i Czesi pozostaną w ramach niemieckiej przestrzeni życiowej, zorganizowani w formie zależnych od Rzeszy krajów wasalnych.
Kolejne ciekawe zapiski dotyczące polityki wschodniej Niemiec pochodzą z 2 października 1940 roku i zostały zawarte w tajnej notatce sygnowanej przez Martina Bormanna, przybocznego Führera. Sygnalizował on, iż Adolf Hitler zainteresowany jest pozyskiwaniem dla Rzeszy własności ziemskich. Chodziło o zapewnienie wyżywienia wielkim miastom. Prócz ziemi potrzebna była tania – i co ważne, sezonowa – siła robocza. Oczywiście robotnicy ściągani byliby z Polski, a po zakończeniu zbiorów – odsyłani z powrotem. Bezwarunkowo należy baczyć, aby nie było żadnych polskich panów. Tam, gdzie istnieją, powinni – jakkolwiek może to brzmieć twardo – zostać wytępieni – pisał Bormann. Jak określił, Generalna Gubernia jest polskim rezerwatem, wielkim polskim obozem pracy. Polacy mają z tego korzyść, ponieważ utrzymujemy ich w zdrowiu, dbamy o to, ażeby nie wyginęli z głodu itd. Nigdy jednak nie wolno nam podnieść ich na wyższy poziom, gdyż wówczas staliby się anarchistami i komunistami – ostrzegał.
Wizja Polaka – jako najemnego, słabo opłacanego robotnika – znakomicie łączyła się z polityką osłabiania polskiej populacji. Jej tezy w piśmie z 12 grudnia 1941 roku do Centrali Przesiedleńczej w Łodzi wyłożył Ernst Damzog, rezydujący w Poznaniu inspektor niemieckiej policji bezpieczeństwa, który zasłynął z masowych wysiedleń Polaków z Wielkopolski do Generalnego Gubernatorstwa. Damzog wskazywał, iż celem polityki państwa jest niszczenie odrębności życiowej obcych narodowości za pomocą odpowiednich środków stosownych do panującego ducha czasów. Rozwiązania były zasadniczo dwa: asymilacja lub eliminacja. Ludy pierwotne stosowały najczęściej tę ostatnią metodę. Jest to wprawdzie metoda twarda i brutalna, jednakże w ostatecznej konsekwencji prowadzi do naturalnego wyniku, polegającego na tym, że biologicznie silniejszy wchodzi w posiadanie większej przestrzeni życiowej – pisał Ernst Damzog.
Wróćmy jednak do bardziej „cywilizowanych” metod. To na przykład planowe wysyłanie na roboty do Rzeszy w pierwszej kolejności żonatych Polaków i zamężnych Polek. Przez to bowiem rozrywa się rodziny, co spowoduje, przy dłuższym tam zatrudnieniu, wydatne zmniejszenie liczby urodzeń. Kolejną metodą była sterylizacja polskich warstw prymitywnych. Choć jak wskazano, postulatu tego oraz jego rezultatów nie można w żadnym wypadku porównywać ze skutkami metod eugeniki. Jak bowiem zauważono, ucisk gospodarczy, stosowany wobec prymitywnych warstw, nie przeszkodzi im w produkowaniu licznego potomstwa. Można więc położyć temu kres jedynie przez środki wypleniające. Ponieważ zaś warstwa ta najczęściej nie przedstawia w procesie pracy zbyt wielkiej wartości, można by, również z gospodarczego punktu widzenia patrząc, przyjąć odpowiedzialność za tę metodę. Oczywiście należałoby, stosując ją, zrobić szeroki użytek z pojęcia „chory dziedzicznie” względnie „społecznie niepotrzebny”. Rozchodzi się tutaj nie o negatywną metodę eugeniczną, lecz po prostu o sposób wyplenienia narodu.
Zakładano, że warstwy wyższe, społecznie wartościowe można znacznie osłabić już w przeciągu kilku pokoleń, gdyż na skutek zarządzeń godzących w rodzinę i jej sytuację gospodarczą, warstwy te zawierałyby małżeństwa dopiero bardzo późno, a i potem zmuszone by były świadomie ograniczyć liczbę potomstwa.
Osobą odpowiedzialną za realizację zagadnień rasowych i narodowościowo-biologicznych miał być lekarz urzędowy. Jak podkreślano, walka narodowościowa nie jest politycznym, lecz biologicznym zmaganiem, z którego zawsze wychodzi zwycięsko naród biologicznie silniejszy i życiowo dzielniejszy. Walka narodowościowa oznacza w swojej ostatecznej konsekwencji alternatywę: ty albo ja, a tym razem chcemy być tymi, którzy walkę poprowadzili lepiej.
Niemcy oczywiście nie skupiali się tylko na sprawie polskiej, bo plan wschodni był znacznie szerszy. Pisał o nim doktor Wetzel w piśmie z 27 kwietnia 1942 roku. Polacy postrzegani byli jednak jako najbardziej wrogo usposobieni w stosunku do Niemców, liczebnie najsilniejsi, a wskutek tego najniebezpieczniejsi ze wszystkich obcoplemieńców, których wysiedlenie plan przewiduje – diagnozował Wetzel. Jego zdaniem, Polacy są też narodem, który najbardziej skłania się do konspiracji. Niemniej Wetzel odżegnywał się od rozwiązania kwestii polskiej w sposób ostateczny, czyli poprzez masową eliminację. Tego rodzaju rozwiązanie kwestii polskiej obciążyłoby naród niemiecki na daleką przyszłość i odebrałoby nam wszędzie sympatię, zwłaszcza, że inne sąsiednie narody musiałyby się liczyć z możliwością, iż w odpowiednim czasie potraktowane zostaną podobnie. Moim zdaniem, musi zostać znaleziony taki sposób rozwiązania kwestii polskiej, ażeby wyżej wskazane polityczne niebezpieczeństwa zostały sprowadzone do możliwie najmniejszych rozmiarów – postulował.
Wetzel pisał też o rozwiązaniu problemu Rosjan i Ukraińców poprzez stosowanie metod zmniejszających i osłabiających populację oraz sprowadzenie liczby urodzin do poziomu leżącego poniżej liczby niemieckiej. Niemcy chcieli utrzymywać w lepszej kondycji społeczeństwo ukraińskie, które miało być przeciwwagą dla Rosjan. Tu Wetzel postulował jednak ostrożność, aby nie doprowadzić do sytuacji, w której to Ukraińcy zajmą miejsce Rosjan. Chodziło o „znośny” poziom rozmnażania. Aby ten cel osiągnąć, Wetzel postulował zaniechanie na terenach wschodnich wszelkich zachęt (stosowanych w Rzeszy) mających na celu zwiększenie liczby narodzin.
Zniechęcać też miały koszty, jakie powoduje posiadanie dzieci. Rozwijane miały być bowiem postawy konsumpcyjne, w myśl: ile więcej mogę mieć dla siebie, nie mając dzieci. Kobiety od ciąż miała odstraszać propaganda groźnych dla zdrowia porodów, która przy okazji napędzałaby zapotrzebowanie na środki zapobiegawcze. Przemysł produkujący tego rodzaju środki musi zostać specjalnie stworzony. Nie może być karalne zachwalanie i rozpowszechnianie środków zapobiegawczych ani też spędzenie płodu. Należy też w pełni popierać powstawanie zakładów dla spędzania płodu.
Postulowano też kształcenie akuszerek i felczerek specjalizujących się w przeprowadzaniu sztucznych poronień. Ich wysoka fachowość miała wzbudzać zaufanie. Rozumie się samo przez się, że i lekarz musi być upoważniony do robienia tych zabiegów, przy czym nie może tu wchodzić w rachubę uchybienie zawodowej lekarskiej godności – wskazywano. Stawiano też na propagowanie dobrowolnej sterylizacji, niezapobieganie śmiertelności niemowląt – ba, wręcz postulowano, aby nie edukować matek w zakresie pielęgnacji niemowląt.
Niemcy chcieli utrzymywać taką politykę do czasu, w którym oni sami byliby w stanie zasiedlić tereny wschodnie. Całkowite biologiczne wyniszczenie Rosjan nie może tak długo leżeć w naszym interesie, jak długo nie jesteśmy sami w stanie zapełnić tego terenu naszymi ludźmi. W przeciwnym bowiem razie inne narody objęłyby ten obszar, co również nie leżałoby w naszym interesie. Naszym celem przy wprowadzeniu tych środków jest tylko to, ażeby Rosjan o tyle osłabić, ażeby nie mogli nas przytłaczać masą swoich ludzi.
Niemcy dążyli bowiem do niezagrożonego przewodnictwa na kontynencie europejskim.
Marcin Austyn
Wykorzystane archiwalne fragmenty dokumentów pochodzą z opracowania zawartego w „Zeszytach Oświęcimskich” nr 2 (1958), s. 43–50, publikowanych przez Wydawnictwo Państwowego Muzeum w Oświęcimiu.
Read more: http://www.pch24.pl/szokujace-dokumenty--plan-hitlera-dla-polski-wciaz-aktualny-dn,45601,i.html#ixzz4LlXNmoxu
Syn Tuska, vel Józef Bąk, ukrywał tożsamość?
W ostatnich dniach coraz więcej mówi się o pracy Michała Tuska, syna premiera, dla upadłych już linii lotniczych OLT Express, których właścicielem była firma Amber Gold należąca do Marcina Plichty i jego żony. Okazuje się, że Michał Tusk w swojej pracy wiele spraw załatwiał przedstawiając się jako Józef Bąk - informuje wprost.pl.
Michał Tusk pracował dla OLT głównie zdalnie. Wykorzystywał do tego skrzynkę pocztową założoną w 2000 roku. W skrzynce tej ma wpisane następujące dane: "Józef Bąk, miejscowość: Żukowo, zawód: bezrobotny, wykształcenie: bez wykształcenia".Z tego samego maila wysyłał także teksty do trójmiejskiej "Gazety Wyborczej", kiedy tam pracował. Pracując natomiast w OLT, wysyłane maile z Bąkiem w nagłówku podpisywał inicjałami MT. Młody Tusk korespondował głównie z Jarosławem Frankowskim (dyrektor zarządzający OLT), ale problem w tym, że maile Bąka, czyli Tuska, od Frankowskiego szły do kolejnych osób w OLT.
- Zgadza się, część ludzi mogła pomyśleć, że ukrywam tożsamość. Głupota z mojej strony, brak rozwagi. Tyle mogę powiedzieć - tłumaczy Tusk junior.
(wprost.pl, Pog)
Normalne to nie jest ale może nauczy kobiety antykoncepcji !!!!!! Seks poza małżeński też odpada bo w razie wpadki co ????? Ale nie popieram bo mało kto zajmuję się kalekimi dziećmi , jeśli już to najwyżej zawodowo , na kilka godz dziennie bez obciążenia !!!!!
Po aborcji - antykoncepcja. Nowy projekt w Sejmie
Krystian Maj / Forum
Do Sejmu trafił właśnie projekt organizacji katolickich, które domagają się kar więzienia dla osób sprzedających leki antykoncepcyjne. Dokument zawiera również przepisy zmuszające kobiety do donoszenia ciąży powstałej m.in. w wyniku gwałtu.Pod projektem podpisało się 86 organizacji katolickich. W normalnym trybie tego typu dokument potrzebuje 100 tys. podpisów, aby stał się projektem obywatelskim. Ten jednak nie zdobył wystarczającej liczby sygnatur, dlatego przedłożono go Sejmowi w charakterze petycji. Jego celem jest całkowita delegalizacja aborcji.
„Art. 154a. Kto wytwarza, wprowadza do obrotu, reklamuje, zbywa lub nieodpłatnie udostępnia środek o działaniu poronnym lub antynidacyjnym, podlega karze ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat 2” - to tylko jedna z zaproponowanych przez Polską Federację Ruchów Obrony Życia zmian.Na zdjęciu udostępnionym przez dziennikarkę radia TOK FM widać poszczególne przepisy kontrowersyjnego projektu. "Projekt spełnia standardy prawne wyznaczone przez obowiązującą Konstytucję RP oraz wiążące umowy międzynarodowe, wychodzi naprzeciw aktualnym zasadom wiedzy i sztuki medycznej, kieruje się podejściem humanitarnym, personalistycznym – stawiającym człowieka w roli podmiotu prawa – będącego obdarzonym niezbywalną godnością i z niej czerpiącym inne wolności i prawa. Projekt stanowi dopełnienie inicjatywy obywatelskiej „Kochamy każde dziecko” i jest głosem w sprawie poszanowania życia człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci, zgodnie z zapisem art. 38 Konstytucji RP" - czytamy w uzasadnieniu zamieszczonym na łamach "Gazety Częstochowskiej".
PO: PiS chce ograniczyć edukację kulturalną w szkołach******** Od kiedy muzyka czy plastyka to kultura ?? hhaaaaaa
PiS chce ograniczyć w szkołach edukację kulturalną, zmniejszyć liczbę godzin np. muzyki, plastyki; to spowoduje, że uczniowie będą mniej innowacyjni i kreatywni - mówili podczas piątkowej konferencji prasowej w Sejmie politycy PO.Przed dwoma tygodniami do uzgodnień i konsultacji MEN skierowało dwa projekty ustaw reformujących oświatę. Minister Anna Zalewska zapowiedziała likwidację gimnazjów, 8-letnie podstawówki oraz 4-letnie licea i 5-letnie technika, a w miejsce zawodówek - szkoły branżowe.
Podczas piątkowej konferencji prasowej w Sejmie do planowanej reformy odnieśli się politycy PO. Kiedy poznajemy kolejne szczegóły tej reformy, widzimy, że ona jest nieprzygotowana, że idzie wbrew nowoczesnemu sposobowi myślenia o edukacji - stwierdziła b. minister edukacji i posłanka PO Krystyna Szumilas.
Ta reforma budowana jest od dachu, najpierw poznaliśmy informację, że nie będzie gimnazjum, później poznaliśmy tzw. ramowe plany nauczania, które mówią o tym, ile godzin poszczególnych przedmiotów uczniowie będą się uczyć w szkole. Nie znamy jeszcze podstawy programowej, tzw. biblii szkoły, która mówi czego będziemy uczyć - dodała.
Patrząc na ramowe plany nauczania - kontynuowała - widać, że "edukacja kulturalna,edukacja artystyczna zostanie ograniczona prawie o 20 proc". Zmniejszy się liczba godzin muzyki, plastyki, znikną zajęcia artystyczne - podkreśliła.
To pokazuje, że szkoła, którą przygotowuje PiS, jest ciężką szkołą opartą na wiedzy, na faktach, ale nie dotyczy tego, co we współczesnym świecie jest konieczne, a więc kreatywności, innowacyjności, wyobraźni - mówiła.
Podobną opinię wyraziła inna posłanka Platformy Małgorzata Kidawa-Błońska. PiS demoluje to, co w Polsce zostało uporządkowane i zaczęło dobrze działać. W tej chwili zagrożona jest edukacja kulturalna w szkołach - powiedziała.
To była wielka zdobycz, że w 2008 r. po konsultacjach, po dyskusjach ze środowiskami twórczymi wprowadzono do szkół edukację kulturalną - zaznaczyła.
W ocenie Kidawy-Błońskiej edukacja kulturalna jest bardzo ważna, bo nie tylko uczy historii czy kultury, ale "uczy przede wszystkim kreatywności, wrażliwości i wspólnego działania". Nie wiemy, jakich szkół będzie chciało PiS, ale na pewno nie będą to szkoły kreatywne - podsumowała.
W minionym tygodniu Zalewska zapowiedziała, że podstawy programowe "będą gotowe pod koniec listopada". Przede wszystkim myślimy o wydawnictwach i o trzech rocznikach: klasie pierwszej, klasie czwartej i klasie siódmej - ta jest najtrudniejsza, bo będzie łączyła stare z nowym - mówiła wówczas szefowa MEN.
Kobietom w Polsce grozi zakaz antykoncepcji. Organizacje katolickie złożyły w Sejmie nowy projekt ograniczenia ich praw
Projekt jest już w Sejmie - został złożony w trybie petycji, więc nie wymagał 100 tys. podpisów. Podpisało się pod nim 86 organizacji dążących do delegalizacji przerywania ciąży i ograniczenia lub odebrania kobietom dostępu do antykoncepcji. O sprawie napisała na Twitterze Agnieszka Rogal, reporterka Radia TOK FM.Projekt ten również zakłada zmuszenie do donoszenia ciąży kobiet zgwałconych, chorych umierających i w innych przypadkach ciąży powikłanej, ale oprócz tego postuluje taką zmianę prawa, która w praktyce zdelegalizuje antykoncepcję.
„Art. 154a. Kto wytwarza, wprowadza do obrotu, reklamuje, zbywa lub nieodpłatnie udostępnia środek o działaniu poronnym lub antynidacyjnym, podlega karze ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat 2.”
|
Olbrzymie kolejki do bankomatu zamiast czarnego protestu. Panika bankowa pomysłem na Ogólnopolski Strajk Kobiet ************ Ciekawa jestem co te śmieci z KOD jeszcze wymyślą ? Z nimi coraz gorzej bo pomysły zburzenia Polski się kończą , POLSKA NADAL JEST POLSKĄ a nie Eurolandem !!!!!!!?????
Wyobraźcie sobie typowy poniedziałkowy poranek. O godz. 9 pracownikbanku ospale otwiera drzwi. W tym momencie do placówki wbiega tłum ludzi. Wszyscy pędzą do okienek, żeby wybrać pieniądze. W tym samym czasie, na zewnątrz do bankomatu ustawia się kolejna kolejka. Jeden za drugim, wszyscy wybierają oszczędności. Podobny scenariusz rozgrywa się w pozostałych bankach. Tego samego dnia sieć staje się bankrutem, a ci, którym nie udało się wyzerować konta - tracą wszystko co zgromadzili na rachunku.
Polska jak Nikaragua - gdzie jeszcze jest zakazana aborcja?
Panika bankowa - to jeden z pomysłów, które pojawiły się na facebookowej grupie Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Jedna z uczestniczek zaproponowała to jako formę protestu.
"Zapewniam was wrażenie byłoby piorunujące i przede wszystkim uderzające w państwo ze względu na gwarancje jakie przyjęło na siebie w postaci choćby funduszu gwarancyjnego. Żaden rząd z takim zagrożeniem jeśli zastosowane masowo by sobie nie poradził. Mając więc przed sobą widmo krachu i upadku rządu nawet Kaczor by się ugiął" – czytamy wserwisie.Ogólnopolski strajk kobiet! Polish women on strike!
Tak panika bankowa wyglądała niedawno w Grecji.•fot. sirylok/123rf
Jakie są skutki paniki bankowej? W czasie wielkiego kryzysu w Stanach Zjednoczonych zniknęło z tego powodu ok. 9 tys. banków. Dzisiaj dochodzi do tego rzadziej. Najwięcej takich incydentów miało miejsce podczas kryzysu w latach 2007-2008, ale w ciągu ostatnich 5 lat banki i ich klienci nie raz odczuwali na sobie ich skutki.Wielki kryzys wciąż śni się bankierom po nocach
W 2011 roku szwedzkie sieci Swedbank i SEB ucierpiały z powodu plotki o problemach z ich wypłacalnością, która krążyła na Twitterze. Histeria dotarła nawet do ich oddziałów na Łotwie. Trzy lata później trwająca trzy dni panika bankowa, ogarnęła Chiny, gdzie bankierzy usiłowali uspokoić deponentów umieszczając gotówkę na wystawach, aby udowodnić, że sieć jest wypłacalna. Czy w poniedziałek podobny chaos może ogarnąć polskie banki?
– Teoretycznie pomysł ten jest możliwy do zrealizowania, ale nie sadzę, żeby w tym konkretnym przypadku mogło do tego dojść. Ludziom może wydawać się, że doprowadzenie do paniki bankowej jest proste, ale jest to rzecz znacznie bardziej skomplikowana – mówi prof. Witold Orłowski, ekonomista z Uniwersytetu Łódzkiego.
Na drodze do skutecznego protestu stoi przede wszystkim skala działania. Aby wstrząsnąć bankami, w grę wchodzić muszą ogromne kwoty i równie ogromna liczba ludzi. Dzisiejsze banki po prostu przygotowane są na taką ewentualność. Masowy bojkot konsumencki, który miałby doprowadzić do upadku banku wymagałby udziału milionów ludzi, gotowych na poniesienie strat.
NBP i rezerwy bankowe są gotowe na panikę.•fot. Paweł Szczepański/123rf.com
– Takie instytucje zobowiązane są do trzymania rezerw, które stanowią odpowiedni procent do wysokości wkładów klientów. Oczywiście, w sytuacji, w której połowa Polaków rzuciłaby się do wycofywania oszczędności, to tych pieniędzy by nie starczyło, ale w sytuacji, w której zaangażowanych jest kilkanaście tysięcy osób, straciliby co najwyżej ci, którzy zabrali pieniądze – komentuje prof. Orłowski.Rezerwy i NBP kontra Czarny Protest
Przede wszystkim, podczas paniki bankowej, zgodnie z nazwą, musi nastąpić masowa panika. Dochodzi do tego, kiedy znaczna grupa klientów, z jakiegoś powodu jest przekonana, że trzeba uciekać z banku. Dochodzi do tego spontanicznie, kiedy ludzie rzeczywiście boją się o swoje oszczędności na rachunku. Działanie mniejszej grupy może być skuteczne w innym miejscu - na giełdzie. Przy spekulacji giełdowej jest to prostsze, kiedy grupa inwestorów, lub nawet jedna osoba w ciągu kilku minut może podjąć decyzję o sprzedaży akcji o miliardowej wartości. W przypadku klientów banków, nawet jeśli udałoby się doprowadzić do sytuacji, w której banki zaczynają tracić rezerwy - sytuację wciąż można opanować.
– Kiedy ludzie masowo wypłacą pieniądze, bank poinformuje NBP i poprosi o kredyt. Kiedy zacznie brakować gotówki bank wstrzyma wypłaty, dając klientom czas na uspokojenie się. Tak było np. w Grecji gdzie wprowadzono limit dziennych wypłat. NBP uznając, że panika jest sztuczna i chwilowa prawdopodobnie uzupełni zasoby, a placówka po jakimś czasie wróci do normalnej pracy. Panika bankowa przekłada się na bankructwa, kiedy jest ku temu konkretny powód – podsumowuje prof. Orłowski.
Napisz do autora: mateusz.albin@natemat.pl
Subskrybuj:
Posty (Atom)