Środowiska lewicowe i femistyczne znów są wyjątkowo aktywne w sprawie aborcji. Domagają się zliberalizowania prawa do przerywania ciąży argumentując to głównie hasłem: "Moje ciało, moja sprawa". Jedną z największych aktywistek stała się Krystyna Janda. Sama dwukrotnie dokonała aborcji - jak mówi - z powodu zagrożenia jej życia.
Aktorka już zapowiedziała, że nie będzie pracowała w najbliższy poniedziałek i nie wystąpi w zaplanowanym na ten dzień spektaklu. Tak mają zrobić inne kobiety popierające prawo do aborcji w ramach jednodniowego "Strajku Kobiet Polskich".
Podczas dzisiejszej rozmowy na antenie Radia Zet Janda tłumaczyła dlaczego tak zaangażowała się w sprawę zliberalizowania przepisów dotyczących aborcji:
"(...) kobiety są całkowicie pominięte. Nikt z nimi nie rozmawia, nikt je nie pyta o zdanie, a co więcej, strasznie mnie boli ta niesolidarność kobiet, to znaczy właśnie to, że jak zobaczyłam, jak głosowano w sejmie, to mną aż po prostu zatrzęsło. Pomyślałam sobie, że te proporcje są jednak niewiarygodne. (...) Tylko że wydało mi się to zbyt bezwzględne, że akurat ten projekt, to zaostrzenie tego, jakby wszystkie kobiety w Polsce się pogodziły z tym, że ta ustawa jest dość ostra, w Polsce jest ostra, była ostra i zaostrzenie jeszcze tego i skazanie kobiet na tak bezwzględne rygory, wydało mi się jakieś niepojęte, zupełnie niepojęte. I nawet jeżeli ktoś ma zupełnie inne przekonanie, to jednak powinien myśleć o masie, o wszystkich kobietach, o ich sytuacji. (...) Uświadomiłam sobie, że dwa razy w życiu byłam w takiej sytuacji, że gdyby mi nie pomogli lekarze właśnie z ciążą to bym nie żyła. Dzisiaj, gdybym i się to zdarzyło, to by mnie już nie było od 80. roku na świecie. I zdałam sobie z tego sprawę. Dlatego że lekarze uratowali mi życie. A dzisiaj według tej ustawy, nikt by mi, znaczy pewnie by mi ktoś może jakoś po cichu pomógł, mam nadzieję, ale gdybym chciała działać zgodnie z tym prawem, to bym prawdopodobnie nie żyła. Moja ciąża była zagrożeniem życia. Ale według tej, jak przeczytałam dokładnie tę nowelizację ustawy, dzisiaj by mnie lekarz nie ratował."
Myślicie, że dużo kobiet weźmie udział w poniedziałkowym Jednodniowym Strajku Kobiet?
Źródło: radiozet.pl Ustawy to jedno a życie to drugie !!! Jakoś nie mogę sobie wyobrazić że kobieta umiera a lekarz stoi , patrzy i się biernie przygląda !!! To tak nie działa !!! Lekarze robią wszystko żeby ratować życie pacjentki . Nie wyobrażam sobie żeby miało być inaczej bo nawet klauzula sumienia nie pozwala patrzeć jak ktoś umiera !! Chyba że cała ciąża stanowi zagrożenie życia , to w tym wypadku faktycznie nic zrobić się nie da!!!! gb
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz