W ostatnich dniach coraz więcej mówi się o pracy Michała Tuska, syna premiera, dla upadłych już linii lotniczych OLT Express, których właścicielem była firma Amber Gold należąca do Marcina Plichty i jego żony. Okazuje się, że Michał Tusk w swojej pracy wiele spraw załatwiał przedstawiając się jako Józef Bąk - informuje wprost.pl.
Michał Tusk pracował dla OLT głównie zdalnie. Wykorzystywał do tego skrzynkę pocztową założoną w 2000 roku. W skrzynce tej ma wpisane następujące dane: "Józef Bąk, miejscowość: Żukowo, zawód: bezrobotny, wykształcenie: bez wykształcenia".Z tego samego maila wysyłał także teksty do trójmiejskiej "Gazety Wyborczej", kiedy tam pracował. Pracując natomiast w OLT, wysyłane maile z Bąkiem w nagłówku podpisywał inicjałami MT. Młody Tusk korespondował głównie z Jarosławem Frankowskim (dyrektor zarządzający OLT), ale problem w tym, że maile Bąka, czyli Tuska, od Frankowskiego szły do kolejnych osób w OLT.
- Zgadza się, część ludzi mogła pomyśleć, że ukrywam tożsamość. Głupota z mojej strony, brak rozwagi. Tyle mogę powiedzieć - tłumaczy Tusk junior.
(wprost.pl, Pog)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz