W związku z powtarzającymi się wybrykami chuliganów burmistrz Maassluis (Holandia Południowa) wprowadził stan alarmowy w dzielnicy Burgemeesterswijk. Obowiązywać on będzie przez dwa tygodnie.
Grupa młodych ludzi, najprawdopodobniej marokańskie pochodzenia, już od kilku tygodni daje się we znaki mieszkańcom wspomnianej dzielnicy. Zachowują się głośno, grożą nieznajomym i dokonują aktów wandalizmu. Mieszkańcy podkreślają, że mają już tego wszystkiego powyżej uszu i grożą, że wezmą sprawy w swoje ręce.Burmistrz Edo Haan ma nadzieję, że dekret, który postanowił wprowadzić, przywróci upragniony spokój. Na jego mocy przez 14 dni nikt nie będzie wpuszczany do dzielnicy, o ile nie będzie miał ku temu dobrego powodu. Dekret wprowadza też zakaz zgromadzeń oraz zakaz zasłaniania twarzy.
We wtorek mieszkańców Burgemeesterswijk odwiedził Geert Wilders, lider antyimigracyjnej partii PVV, która postuluje zamknięcie holenderskich granic dla wszystkich muzułmanów. Nazwał ich „ofiarami marokańskiego terroryzmu”. – Marokańskie szumowiny muszą zniknąć z ulic. Muszą trafić do więzienia i opuścić ten kraj. To nasz kraj! – stwierdził na Twitterze.