Sprawa składania fałszywych zeznań przez Lecha Wałęsę zaczęła się od wezwania go przez IPN na świadka w sprawie dokumentów odnalezionych w domu byłego szefa MSW w PRL gen. Czesława Kiszczaka. Materiały te świadczą niezbicie o agenturalnej przeszłości Wałęsy, a on sam zeznając pod przysięga cały czas zaprzeczał temu faktowi. Dotyczy to zarówno współpracy z SB, jak i sygnowania donosów własnym podpisem.Pod koniec stycznia bieżącego roku, IPN po konsultacjach ze specjalistami w zakresie grafologii z Instytutu Sehna w Krakowie stwierdził, że powyższe materiały są autentyczne i były podpisane przez Lecha Wałęsę. Znajdują się tam między innymi pokwitowania odbioru pieniędzy za donosy na kolegów ze Stoczni Gdańskiej. Tak o tej sprawie mówił prezes IPN dr Jarosław Szarek:
Z dokumentów wynikało, że Lech Wałęsa był TW „Bolek”, donosił na swoich kolegów i brał za to wynagrodzenie.
Według najnowszych ustaleń Radia Zet, IPN sprawdza zeznania Wałęsy w innych sprawach, takich jak na przykład proces z Krzysztofem Wyszkowskim, byłym działaczem Solidarności, współorganizatorem strajków oraz obecnym członkiem kolegium IPN. Niewykluczone, że Lech Wałęsa może mieć postawione zarzuty za składanie fałszywych zeznań w procesach sądowych. Oczywiście, on sam konsekwentnie zaprzecza współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa i kwestionuje ustalenia zarówno IPN, jak i Instytutu Sehna.Sprawa fałszywych zeznań Lecha Wałęsy powinna być wyjaśniona i jeśli człowiek ten publicznie kłamał pod przysięgą powinien ponieść tego konsekwencje, tak jak każdy zwykły obywatel. Nie może dalej być tak, że w Polsce są ludzie równi i równiejsi, a byłym politykom i ważnym osobom z życia publicznego wszystko uchodzi na sucho.
Źródło: fakt.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz