2018/01/29

niewygodne.info.pl

     Tak potężnej akcji wymierzonej w dobre imię Polski w historii jeszcze nie było! Coś złego wisi w powietrzu...
poniedziałek, 29.01.2018 r.
    
Wykorzystane foto: Polityka w sieci (twitter.com)
Niemieckie gazety twierdzą, że "Warszawa to stolica rasizmu". Ambasador Izraela, że istniały "Polskie obozy śmierci". Kreml sugeruje, że "nad Wisłą odrodził się faszyzm". Czy nie jesteśmy przypadkiem o krok od jakiegoś bardzo niepokojącego wydarzenia? Jeśli nasz kraj jest równolegle, nieomal ramię w ramię, oczerniany przez Niemców, Żydów i Rosjan, to są duże szanse na to, że świat uwierzy w wiele bzdurnych kłamstw na temat Polski. A wówczas, w razie poważnego konfliktu lub pacyfikacji, nikt nas nie będzie żałował...

Przypomnijmy sekwencję wydarzeń - 11 listopada ub.r. Lesse Lehrich, który w czasie kampanii prezydenckiej w USA był doradcą Hillary Clinton ds. zagranicznych, opublikował tweeta ze zdjęciem z polskiego Marszu Niepodległości. Problem w tym, że zdjęcie to opisał jako "60.000 Nazis marched on Warsaw today". Tweet ten wywołał prawdziwą burzę. Tego dnia był on najbardziej rozpowszechnianym tweetem na świecie. Mimo promowania zupełnie nieprawdziwych informacji, administracja Twettera nie zdecydowała się jednak na zablokowanie tego przekazu. Akcje prostujące ze strony Polski na niewiele sie zdały. W świat poszedł obraz, jakoby 11 listopada na ulicach Warszawy zebrało się 60 tys. nazistów. 
              


       
W kolejnych tygodniach kłamliwa propaganda nie ustępowała. Swoje "trzy grosze" dołożyli polscy politycy opozycyjni, którzy zupełnie nieodpowiedzialnymi wypowiedziami legitymizowali fałszywe narracje na temat naszego kraju. Efekt spotęgowała należąca do amerykańskiego kapitału stacja TVN, która przez kilka dni z rzędu, jako topowy temat wszystkich serwisów informacyjnych traktowała incydent z wodzisławskiego lasu, gdzie pięciu neonazistów postanowiło świętować urodziny Hitlera. Natężenie oraz skala, z jaką TVN informował o tym wydarzeniu spowodowały, że przeciętny odbiorca narracji tworzonych przez tę stację mógł odnieść wrażenie, iż w każdej polskiej gminie wyprawiano Hitlerowi podobne imprezy, a neonazizm to niezwykle poważny problem współczesnej Polski. Jednak prawdziwe uderzenie w dobre imię naszego kraju miało dopiero nastąpić...

27 stycznia ambasador Izraela w Polsce stwierdziła, że penalizacja sformułowania "polskie obozy śmierci" jest próbą negowania Holocaustu. Jej wypowiedź uruchomiła prawdziwą lawinę dyfamacji. W ciągu kolejnych 11 godzin na samym tylko Twitterze pojawiło się 25 mln (!) wzmianek w języku angielskim na temat "polskich obozów śmierci". Wszystkie światowe agencje informacyjne podały bzdurną wersję promowaną przez Izrael, jakoby Polska próbowała prawnie negować Holocaust. Skala globalnego oburzenia na Polskę osiągnęła poziom nigdy wcześniej nie widziany.
       



Powstaje pytanie - czy w tych okolicznościach Polska jest w stanie wygrać globalną wojnę informacyjną? Odpowiedź jest prosta: Tak. Wystarczy tylko nauczyć się narzucać innym swoje narracje/kontrnarracje oraz - broń Boże - nie obrażać się na tych, którzy zostali przez kłamliwe narracje zmanipulowani. Syndrom "oblężonej twierdzy" jest w tych okolicznościach najgorszym co sami sobie możemy zrobić. Trwa wojna informacyjna i każdy nasz ruch, każda nasza nieprzemyślana reakcja będzie wykorzystana przeciwko nam. Musimy się nauczyć żyć w takim stanie, a jednocześnie wpływać na postrzeganie świata przez innych, uwzględniając nasze interesy i nasz punkt widzenia. To może się udać, ale wymaga odpowiednich finansów oraz potężnego wysiłku organizacyjnego, jak i intelektualnego. Jeśli teraz przegramy wojnę na "soft power", to tym bardziej przegramy ją w wersji "hard". Warto o tym pamiętać.

Źródło: Polityka w sieci (Twitter.com)
Źródło: Neonazis feiern Hitler (Taz.de)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz