Prokuratorzy zajmujący się sprawą ustalili, że para najpierw uprawiała seks, a potem młoda kobieta została brutalnie pobita i uduszona. Oskarżony adwokat twierdził, że aplikantka uwielbiała przemoc podczas seksu i dlatego doszło do nieszczęśliwego wypadku.
Po pierwszej rozprawie przed Maciej T. wyszedł na wolność. Został zwolniony, bo sąd uznał, że rzeczywiście do śmierci aplikantki mogło dość przez przypadek. Wszystko jednak zmieniło się, w momencie ogłoszenia wyroku. Zbladł, gdy okazało się, że został skazany na 25 lat więzienia. Mecenas natychmiast został skuty kajdankami przez policjantów i zabrany z sali sądowej do aresztu.
Teraz mecenas próbuje udowodnić, że doszło do sfałszowania opinii z sekcji zwłok aplikantki. Liczy, że podważenie ekspertyzy wzruszy prawomocne orzeczenie w jego sprawie. Wciąż twierdzi, że śmierć białostoczanki była efektem nieszczęśliwego wypadku podczas seksu.
Wcześniej z orzekania w tej sprawie wyłączyli się sędziowie z Sądu Rejonowego w Białymstoku i Wysokiem Mazowieckiem. Jaki był tego powód? W procesach, które się tam toczyły, sędziowie zlecali sporządzenie opinii oskarżanej biegłej. Fakt ten mógłby rodzić podejrzenie o stronniczość.
Teraz tak zwany subsydiarny akt oskarżenia został przekazany do Ostrołęki, z informacji dziennikarzy portalu Poranny.pl, wynika, że jeszcze tam nie wpłynął. Ewentualne odwołanie od wyroku trafi do Sądu Okręgowego w Ostrołęce, a więc poza województwo podlaskie.
źródło: Poranny.pl / Fakt24
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz