Dodano: 01.01.2016 [19:39]
Niemiecka minister pracy Andrea Nahles, wspierana przez wiceprzewodniczącego SPD Olafa Scholza, zamierza znacznie ograniczyć prawo obywateli z innych krajów członkowskich Unii Europejskiej – w tym także Polaków – do niemieckiego zasiłku socjalnego.
Choć Federalna Agencja Pracy zapewnia, że niemiecki system zabezpieczeń socjalnych ma się dobrze, niemieccy politycy wolą dmuchać na zimne i proponują wprowadzić ograniczenia. Olaf Scholz, który jest jednocześnie burmistrzem Hamburga, uznał, że gwarantowana unijnymi traktatami wolność pracy, czy osiedlania się na terenie EU, nie może „oznaczać automatycznie prawa dla wszystkich do takich samych zasiłków socjalnych, jak otrzymują obywatele niemieccy”. Jego zdaniem, obecnie wielu ludzi z innych krajów unijnych nadmiernie wykorzystuje niemieckie przepisy socjalne. – Należy jak najszybciej ograniczyć imigrację motywowaną jedynie uzyskiwaniem socjalnych zasiłków – stwierdził Scholz. Wtóruje mu federalna minister pracy i spraw społecznych Andrea Nahles, która boi się o wydolność finansową niemieckich gmin i dlatego żąda wprowadzenia zmian w niemieckim, ale także w unijnym prawie w tym zakresie.
– Musimy odciążyć gminy, aby nie musiały troszczyć się o wszystkich obcokrajowców – uznała minister. – Robimy co możemy, by odciążyć gminy, tymczasem przybyło im obowiązków związanych z uchodźcami. Nie możemy tak tego zostawić – dodała. Minister pracy i spraw socjalnych dała jasno do zrozumienia, że ograniczenia dla obywateli unijnych mają pozwolić gminom na łatwiejsze pokrycie kosztów związanych z przyjmowaniem dużej rzeszy uchodźców. Jej zdaniem, nie będzie problemu, aby dla pomysłu szybko znaleźć poparcie w rządzie. Nahles jeszcze nie podała szczegółów wszystkich planowanych zmian, ale wyręczył ją częściowo hamburski burmistrz Olaf Scholz, proponując, aby niemiecki zasiłek socjalny mógł być wypłacany obywatelowi innego kraju unijnego dopiero po tym, gdy przepracuje on w Niemczech minimum jeden rok (obecnie okres ten wynosi sześć miesięcy).
Od kilku tygodni, zgodnie z niemieckim prawem, obywatele państw członkowskich UE, w tym także Polacy, którzy przyjeżdżają do Niemiec w poszukiwaniu pracy, nie są co prawda uprawnieni do pobierania tak zwanego zasiłku Hartz IV, ale zgodnie z najnowszą decyzją Federalnego Sądu Społecznego (Bundessozialgericht BSG w Kassel) mają prawo do innego rodzaju pomocy po pół roku pobytu. Chodzi tu o zasiłek socjalny, którego wysokość jest zazwyczaj porównywalna z wysokością zasiłku Hartz IV.
Najprawdopodobniej BSG swoim grudniowym wyrokiem zapoczątkował poważne zmiany w niemieckiej, ale także unijnej polityce socjalnej – każdy obcokrajowiec z krajów UE, który przebywa w Niemczech – poszukując pracy – dłużej niż sześć miesięcy, będzie miał w przyszłości prawo do pomocy społecznej. Wyrok Federalnego Sądu może spowodować napływ obywateli innych krajów EU, bowiem niemieckie zasiłki są wyjątkowo dla nich atrakcyjne. Po pół roku pobytu każdy będzie mógł się udać się do odpowiedniego urzędu ds. opieki społecznej i poprosić o jakiegokolwiek rodzaju zasiłek, czy zapomogę. Najprawdopodobniej dlatego zarówno federalna minister pracy, jak i wiceszef SPD chuchają na zimne i nie zważając na unijną solidarność i unijne prawo próbują zawczasu prawnie ograniczyć takie możliwości.
Choć Federalna Agencja Pracy zapewnia, że niemiecki system zabezpieczeń socjalnych ma się dobrze, niemieccy politycy wolą dmuchać na zimne i proponują wprowadzić ograniczenia. Olaf Scholz, który jest jednocześnie burmistrzem Hamburga, uznał, że gwarantowana unijnymi traktatami wolność pracy, czy osiedlania się na terenie EU, nie może „oznaczać automatycznie prawa dla wszystkich do takich samych zasiłków socjalnych, jak otrzymują obywatele niemieccy”. Jego zdaniem, obecnie wielu ludzi z innych krajów unijnych nadmiernie wykorzystuje niemieckie przepisy socjalne. – Należy jak najszybciej ograniczyć imigrację motywowaną jedynie uzyskiwaniem socjalnych zasiłków – stwierdził Scholz. Wtóruje mu federalna minister pracy i spraw społecznych Andrea Nahles, która boi się o wydolność finansową niemieckich gmin i dlatego żąda wprowadzenia zmian w niemieckim, ale także w unijnym prawie w tym zakresie.
– Musimy odciążyć gminy, aby nie musiały troszczyć się o wszystkich obcokrajowców – uznała minister. – Robimy co możemy, by odciążyć gminy, tymczasem przybyło im obowiązków związanych z uchodźcami. Nie możemy tak tego zostawić – dodała. Minister pracy i spraw socjalnych dała jasno do zrozumienia, że ograniczenia dla obywateli unijnych mają pozwolić gminom na łatwiejsze pokrycie kosztów związanych z przyjmowaniem dużej rzeszy uchodźców. Jej zdaniem, nie będzie problemu, aby dla pomysłu szybko znaleźć poparcie w rządzie. Nahles jeszcze nie podała szczegółów wszystkich planowanych zmian, ale wyręczył ją częściowo hamburski burmistrz Olaf Scholz, proponując, aby niemiecki zasiłek socjalny mógł być wypłacany obywatelowi innego kraju unijnego dopiero po tym, gdy przepracuje on w Niemczech minimum jeden rok (obecnie okres ten wynosi sześć miesięcy).
Od kilku tygodni, zgodnie z niemieckim prawem, obywatele państw członkowskich UE, w tym także Polacy, którzy przyjeżdżają do Niemiec w poszukiwaniu pracy, nie są co prawda uprawnieni do pobierania tak zwanego zasiłku Hartz IV, ale zgodnie z najnowszą decyzją Federalnego Sądu Społecznego (Bundessozialgericht BSG w Kassel) mają prawo do innego rodzaju pomocy po pół roku pobytu. Chodzi tu o zasiłek socjalny, którego wysokość jest zazwyczaj porównywalna z wysokością zasiłku Hartz IV.
Najprawdopodobniej BSG swoim grudniowym wyrokiem zapoczątkował poważne zmiany w niemieckiej, ale także unijnej polityce socjalnej – każdy obcokrajowiec z krajów UE, który przebywa w Niemczech – poszukując pracy – dłużej niż sześć miesięcy, będzie miał w przyszłości prawo do pomocy społecznej. Wyrok Federalnego Sądu może spowodować napływ obywateli innych krajów EU, bowiem niemieckie zasiłki są wyjątkowo dla nich atrakcyjne. Po pół roku pobytu każdy będzie mógł się udać się do odpowiedniego urzędu ds. opieki społecznej i poprosić o jakiegokolwiek rodzaju zasiłek, czy zapomogę. Najprawdopodobniej dlatego zarówno federalna minister pracy, jak i wiceszef SPD chuchają na zimne i nie zważając na unijną solidarność i unijne prawo próbują zawczasu prawnie ograniczyć takie możliwości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz