Tematem dnia jest dziś treść dokumentu, który minister spraw zagranicznych Niemiec, Frank-Walter Steinmeier, wręczył dziś przedstawicielom Krajów Wyszehradzkich. Dokument, do którego dotarł portal tvp.info i program „Minęła dwudziesta”, ma 9 stron i sygnowany jest przez szefów dyplomacji Niemiec i Francji.
Główne założenia dokumentu:
Kraje członkowskie bez prawa do własnej armii i służb specjalnych.
Unifikacja prawa karnego oraz systemu podatkowego.
Państwa bez własnej waluty oraz banku centralnego.
Jednolity system wizowy.
Wspólna polityka zagraniczna względem innych państw oraz organizacji międzynarodowych.
Ograniczona rola NATO.
W preambule tekstu Francja i Niemcy piszą:
„Nasze państwa dzielą wspólne przeznaczenie i wspólny zestaw wartości, które dają podstawę do jeszcze bliższej unii między naszymi obywatelami. Będziemy więc dążyć do politycznej unii w Europie i zaprosimy kolejnych Europejczyków do udziału w tym przedsięwzięciu”.
Na stronie TVP Info można zapoznać się z pełną treścią dokumentu:
W Polsce informacja na ten temat przyjęta została ze zdziwieniem i oburzeniem. Szef polskiego MSZ, Witold Waszczykowski, stwierdził, że "to jest recepta na podzielenie Unii, na rozpad w zasadzie".
Gdyby propozycje Francji i Niemiec weszły w życie, to zamiast Unii Europejskiej powstałoby jedno europejskie państwo, zależne od dzisiejszych najsilniejszych unijnych graczy.
Od dawna można było zauważyć, że Niemcy nie wyzbyli się marzeń o byciu światowym supermocarstwem, a w Europie - absolutnym hegemonem, lecz o ile do tej pory starali się skrywać swoje rzeczywiste cele, to dziś określili je w sposób jednoznaczny. Rzecz dla nas najważniejsza - nie ma tam miejsca na niepodległą Polskę. Nie wystarczy Niemcom posiadanie w Polsce wpływów politycznych i gospodarczych - oni oczekują pozbawienia naszego kraju wszelkich atrybutów suwerenności.
Chyba nikt nie może mieć już wątpliwości, że znajdujemy się na kursie kolizyjnym i fakt ten trzeba każdorazowo uwzględniać określając własne cele i zamierzenia. Odwracanie głowy od problemu i udawanie, że się go nie widzi, nie sprawi, że problem ów zniknie. Absolutnie też nie wolno bagatelizować tego, co się stało. Tu nie chodzi o to, że ktoś tam pod wpływem emocji coś chlapnął. Tu mamy do czynienia z przemyślanym i wypracowanym z dużym wyprzedzeniem dokumentem, gdzie padają bardzo konkretne stwierdzenia. A że Niemcy potrafią konsekwentnie dążyć do realizacji założonego sobie celu, nie trzeba chyba nikogo przekonywać.
Z jednego też musimy jasno zdawać sobie sprawę - nie jest Unia Europejska gwarantem naszego suwerennego bytu. Wręcz przeciwnie - instytucje unijne w coraz większym stopniu służyć będą wywieraniu presji, by nas suwerenności pozbawić. Z pewnością też Niemcy, co zresztą daje się zauważyć od dawna, nie będą chcieli dzielić się wpływami z krajami anglosaskimi. Sprzeczność interesów jest tu tak wielka, że tak naprawdę NATO w dotychczasowym kształcie odchodzi do lamusa. O ile wydawać się może, że dla Amerykanów o wiele ważniejszym teatrem działań jest region azjatycki i że tam raczej będą oni koncentrować swoją aktywność, to jednak zagrożenia niemieckiego zapewne nie zbagatelizują, zwłaszcza że wciąż kluczowym ich partnerem pozostaje Wielka Brytania.
A czego obawiam się teraz najbardziej? Że zaczną się negocjacje, dla których punktem wyjścia będą "propozycje" niemiecko - francuskie, po czym zawarty zostanie "kompromis". W ten sposób znaleźlibyśmy się na równi pochyłej...
Wojciech Kempa