Dodano: 29.06.2016 [10:30]
Profesor Kamil Zaradkiewicz został zdegradowany ze stanowiska dyrektora zespołu orzecznictwa i studiów Trybunału Konstytucyjnego. Kara za interpretację prawa? Oficjalnie w uzasadnieniu napisano, że decyzję tę podjęto ze względu na „utratę zaufania kierownictwa TK wobec eksperta”. Zaradkiewicz zapowiedział odwołanie się od decyzji. W programie „Prosto w Oczy” mówił, że likwidacja Trybunału jest teoretycznie możliwa. – Ale nie bez zmiany ustawy zasadniczej – dodał.
Historia „przygód” prof. Kamila Zaradkiewicza zaczęła się 20 kwietnia br. Pojawił się wtedy na antenie TVP Info i powiedział, że orzeczenia wydawane przez Trybunał Konstytucyjny nie zawsze muszą być wiążące i ostateczne.
Prezes Rzepliński zakazał mu wtedy wypowiedzi przed kamerami. Zaradkiewicz został również poproszony o rezygnację ze stanowiska. Odmówił. Od 28 kwietnia przebywa na zwolnieniu lekarskim.
Jak informowaliśmy na niezalezna.pl Zaradkiewicz przestał pełnić dotychczasowa funkcję i został przeniesiony na najniższe stanowisko. Ma być asystentem jednego z sędziów Trybunału Konstytucyjnego, choć nie wiadomo, o którego z sędziów chodzi.
Przypomniał, że w wielu krajach europejskich w ogóle nie istnieje taka instytucja jak TK. Ocenił, że likwidacja Trybunału nie jest niemożliwa. Wymagałaby jednak przede wszystkim zmiany konstytucji.
Mówił o wewnętrznej sytuacji w TK. Przez cały czas pracy starał się rzetelnie wypełniać swoje obowiązki.
Przyznał, że teraz zanim ktoś z pracowników TK wypowie się na temat Trybunału w podobnym tonie co on, to wielokrotnie się zastanowi.
Historia „przygód” prof. Kamila Zaradkiewicza zaczęła się 20 kwietnia br. Pojawił się wtedy na antenie TVP Info i powiedział, że orzeczenia wydawane przez Trybunał Konstytucyjny nie zawsze muszą być wiążące i ostateczne.
Prezes Rzepliński zakazał mu wtedy wypowiedzi przed kamerami. Zaradkiewicz został również poproszony o rezygnację ze stanowiska. Odmówił. Od 28 kwietnia przebywa na zwolnieniu lekarskim.
Jak informowaliśmy na niezalezna.pl Zaradkiewicz przestał pełnić dotychczasowa funkcję i został przeniesiony na najniższe stanowisko. Ma być asystentem jednego z sędziów Trybunału Konstytucyjnego, choć nie wiadomo, o którego z sędziów chodzi.
– powiedział na antenie Telewizji Republika Kamil Zaradkiewicz.Będę odwoływał się do sądu pracy, ponieważ decyzja o moim wypowiedzeniu jest niesprawiedliwa. Powiedziano mi, że na razie nie ma decyzji dotyczącego tego, z kim miałbym współpracować. Nie wiem, czy mógłby być to któryś z 9 sędziów, którzy oświadczyli mi, że stracili do mnie zaufanie. Pamiętajmy też, że niedopuszczenie do orzekania trzech sędziów TK oznacza, że oni nie mają swoich asystentów
Przypomniał, że w wielu krajach
Mówił o wewnętrznej sytuacji w TK. Przez cały czas pracy starał się rzetelnie wypełniać swoje obowiązki.
– powiedział.Od początku całej sprawy spotykam się wyłącznie z insynuacjami i atakami osobistymi, ale nikt nie podjął ze mną żadnej merytorycznej debaty
Przyznał, że teraz zanim ktoś z pracowników TK wypowie się na temat Trybunału w podobnym tonie co on, to wielokrotnie się zastanowi.
– mówił prof. Zaradkiewicz. Powiedział, że nie jest zainteresowany karierą polityczną.Sankcje wobec mnie wywołują tzw. efekt mrożący, ponieważ przez to, co mnie spotkało, osoby mające inne zdanie na temat TK, trzy razy zastanowią się zanim cokolwiek powiedzą. Jako pracownik TK nie mam kompetencji, bypublicznie recenzować jego prace, natomiast zabrałem głos w sytuacji kryzysu konstytucyjnego, który dotyczy Trybunału, bo taka sytuacja ma miejsce pierwszy raz w historii Polski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz