Dodano: 02.07.2016 [15:22]
Sąd w Luksemburgu wydał wyrok w sprawie afery LuxLeaks, czyli wycieku dokumentów, w którego wyniku ujawniono schemat unikania podatków przez światowe korporacje. Współtwórcą luksemburskiego raju podatkowego miał być obecny przewodniczący KE, a wcześniej premier Luksemburga Jean-Claude Juncker.
Organizacje zrzeszające dziennikarzy śledczych nazwały skandalem fakt, że na ławie oskarżonych zasiedli ci, którzy cały proceder ujawnili, a nie politycy, którzy w porozumieniu z przedstawicielami wielkiego biznesu stworzyli system umożliwiający unikanie podatków.
Antoine Deltour i Raphaël Halet, byli pracownicy firmy PwC, których oskarżono o ujawnienie tajemnicy handlowej i kradzież poufnych informacji, zostali skazani w środę br. na 12 i 9 miesięcy więzienia w zawieszeniu oraz grzywny w wysokości 1,5 tys. i 1 tys. euro. Edouard Perrin, francuski dziennikarz telewizyjny, który użył informacji pochodzących z przecieku w swoim programie, został uniewinniony.
Swoje apogeum afera osiągnęła w 2014 r., kiedy to media w ponad 20 krajach opublikowały oparte na dokumentach LuxLeaks materiały.Wynikało z nich, że władze Luksemburga tolerowały działania, które pozwoliły ponad 300 międzynarodowym korporacjom na unikanie opodatkowania. W wyniku tego istotnie zmniejszyły się wpływy budżetowe w państwach, w których firmy te prowadziły działalność (podatki płacone w Luksemburgu były ówcześnie wielokrotnie niższe).
W wypowiedziach dla prasy były audytor Antoine Deltour tłumaczył, że ujawniając tajne materiały, chciał się przyczynić do zwalczania nieuczciwych praktyk podatkowych. Afera, która wybuchła w listopadzie 2014 r., na kilka dni po objęciu przez Jeana-Claude’a Junckera stanowiska przewodniczącego Komisji Europejskiej, omal nie doprowadziła do jego dymisji. Część deputowanych Parlamentu Europejskiego złożyła wniosek o wotum nieufności dla Junckera, jednak został on odrzucony przez koalicję jego macierzystej frakcji Europejskiej Partii Ludowej (EPP) i socjaldemokratów.
Juncker, który stał na czele rządu Luksemburga w czasie, gdy podpisywano umowy z korporacjami, tłumaczył, że układy te były legalne, choć może wątpliwe etycznie. – Nie jestem architektem „modelu luksemburskiego”, ale ponoszę za to polityczną odpowiedzialność – przekonywał.
Organizacje zrzeszające dziennikarzy śledczych nazwały skandalem fakt, że na ławie oskarżonych zasiedli ci, którzy cały proceder ujawnili, a nie politycy, którzy w porozumieniu z przedstawicielami wielkiego biznesu stworzyli system umożliwiający unikanie podatków.
Antoine Deltour i Raphaël Halet, byli pracownicy firmy PwC, których oskarżono o ujawnienie tajemnicy handlowej i kradzież poufnych informacji, zostali skazani w środę br. na 12 i 9 miesięcy więzienia w zawieszeniu oraz grzywny w wysokości 1,5 tys. i 1 tys. euro. Edouard Perrin, francuski dziennikarz telewizyjny, który użył informacji pochodzących z przecieku w swoim programie, został uniewinniony.
Swoje apogeum afera osiągnęła w 2014 r., kiedy to media w ponad 20 krajach opublikowały oparte na dokumentach LuxLeaks materiały.Wynikało z nich, że władze Luksemburga tolerowały działania, które pozwoliły ponad 300 międzynarodowym korporacjom na unikanie opodatkowania. W wyniku tego istotnie zmniejszyły się wpływy budżetowe w państwach, w których firmy te prowadziły działalność (podatki płacone w Luksemburgu były ówcześnie wielokrotnie niższe).
W wypowiedziach dla prasy były audytor Antoine Deltour tłumaczył, że ujawniając tajne materiały, chciał się przyczynić do zwalczania nieuczciwych praktyk podatkowych. Afera, która wybuchła w listopadzie 2014 r., na kilka dni po objęciu przez Jeana-Claude’a Junckera stanowiska przewodniczącego Komisji Europejskiej, omal nie doprowadziła do jego dymisji. Część deputowanych Parlamentu Europejskiego złożyła wniosek o wotum nieufności dla Junckera, jednak został on odrzucony przez koalicję jego macierzystej frakcji Europejskiej Partii Ludowej (EPP) i socjaldemokratów.
Juncker, który stał na czele rządu Luksemburga w czasie, gdy podpisywano umowy z korporacjami, tłumaczył, że układy te były legalne, choć może wątpliwe etycznie. – Nie jestem architektem „modelu luksemburskiego”, ale ponoszę za to polityczną odpowiedzialność – przekonywał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz