2016/09/07

Pogotowie dla Zwierząt Dora była katowana pod swoim domem

          Skatował psa, bo zjadł kawałek pizzy. "Rzucał nim o betonową ścianę"             Sąd zadecyduje dziś o ewentualnym areszcie dla 23-letniego mężczyzny, który usiłował okrutnie zabić psa swojej konkubiny. Roczną suczką rzucał o betonowy płot z tak dużą siłą, że pękła jej skóra pod szyją. Koszmar rozgrywał się w nocy, na ulicy w Opocznie (woj. łódzkie). "Zabij go, ja nie mam sumienia". Do więzienia za koszmar psa "Nie chcę... czytaj dalej » Dora miała umrzeć, bo zjadła kawałek pizzy. Taką wersję przedstawił na przesłuchaniu 23-latek podejrzany o bestialskie pobicie psa swojej konkubiny. - Mężczyzna powiedział, że przywiózł pizzę dla swojej 20-letniej, ciężarnej partnerki - opowiada podinsp. Joanna Kącka z łódzkiej policji. Partnerka podejrzanego dała kawałek swojej suczce. To rozzłościło 23-latka. Historia tego psa poruszyła widzów. Teraz Reks sam wybierze nowego właściciela - Historia Reksa... czytaj dalej » To, co działo się potem widział sąsiad 20-latki. - Obudziło mnie przeraźliwe skomlenie psa - mówi pan Paweł, świadek makabry, która rozgrywała się na ul. Szewskiej w Opocznie. Kiedy mężczyzna wyszedł na zewnątrz, zobaczył jak ktoś rzuca psem o betonowy płot. - Krzyczałem, aby zostawił psa i zacząłem gonić uciekającego sprawcę - relacjonuje mężczyzna. Ratunek na siłę Policjanci, którzy pojawili się na miejscu próbowali dowiedzieć się o okolicznościach dramatu od właścicielki Dory. Właścicielka amstaffa nie była w stanie racjonalnie odpowiadać na pytania funkcjonariuszy. - Nie była w stanie powiedzieć, kto zrobił krzywdę jej zwierzęciu - tłumaczy Kącka. Po przeszukaniu okolicznych ulic nie udało się znaleźć sprawcy. - Policjanci będący na miejscu uzyskali informację od zgłaszającego całą interwencję, że na miejsce jedzie już weterynarz z innego miasta oraz przedstawiciel pogotowia dla zwierząt - dodaje mł. asp. Barbara Stępień z komendy policji w Opocznie. Właścicielka Dory miała usłyszeć, że suczka powinna jak najszybciej jechać do weterynarza. 20-latka jednak zostawiła psa zamkniętego w piwnicy i opuściła mieszkanie. Weterynarz, który pojawił się na miejscu niedługo potem dostał się do konającego zwierzęcia dzięki innym mieszkańcom kamienicy, w którym żyła Dora. - Rozważamy kwestię ewentualnej odpowiedzialności właścicielki psa, która nie zapewniła mu koniecznej opieki - dopowiada Joanna Kącka. Do trzech lat więzienia Dora ostatecznie przeżyła, mimo dramatycznego stanu, w którym zastali ją lekarze weterynarii. Początkowo myśleli oni, że Dora miała podcięte gardło. Dopiero potem okazało się, że rana powstała na skutek pęknięcia skóry. – Zwierzę doznało bardzo poważnych obrażeń wewnętrznych. Gdyby nie szybka pomoc weterynaryjna suczka nie przeżyłaby – mówi Małgorzata Mikuła, lekarz weterynarii, która zajmuje się zwierzęciem w jednej z warszawskich klinik. Dzień po dramacie, w ręce policji wpadł oprawca Dory. Początkowo nie przyznawał się do winy. W końcu jednak złożył wyjaśnienia. Za znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem grozi mu nawet do trzech lat więzienia. Prokuratura wystąpiła do sądu o tymczasowy, trzymiesięczny areszt. Dzisiaj sąd zadecyduje o dalszym losie 23-latka. (http://www.tvn24.pl)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz