Ostrożnie krytykując Waszczykowskiego i Macierewicza prezydent heroicznie testuje, czy wolno mu tyle, co najbliższym zausznikom Kaczyńskiego.
Za cenę jednoznacznego poparcia dla przymusowych ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej, czyli tego, co jest dziś dla Jarosława Kaczyńskiego faktycznym priorytetem, prezydent Andrzej Dudapozwolił sobie na delikatny dystans wobec Waszczykowskiego i Macierewicza. A nawet na delikatny dystans wobec kłopotów, jakie minister edukacji Anna Zalewska.
W wywiadzie dla Doroty Gawryluk, którą politycy PiS-u zawsze uważali za bliższą sobie ideowo, niż wielu innych dziennikarzy uważanych przez nich za wrogów, prezydent powiedział m.in.: „Rozumiem ból rodzin smoleńskich, ale są obowiązujące przepisy. I dla mnie jest to sprawa bardzo trudna. Prokuratura prowadzi w tej sprawie śledztwo. Jej obowiązkiem jest zebrać wnikliwie dowody w sprawie i to po prostu czyni”. Andrzej Duda wypowiedział się tutaj bardziej jednoznacznie na rzecz wymuszonych ekshumacji, niż przedstawiciele polskiego Episkopatu, których ezopowe deklaracje od paru dni próbujemy czytać na korzyść Kościoła, choć strasznie to trudne.
"Urocze oczy" Antoniego Macierewicza
Za cenę jednoznacznego poparcia kwestii najważniejszej dziś dla Kaczyńskiego Andrzej Duda pozwolił sobie na delikatne zdystansowanie się wobec największych błędów popełnionych ostatnio przez Macierewicza i Waszczykowskiego. Pytany o sprawę Mistrali powiedział: „Pan minister posługiwał się swoją wiedzą. Ja mam swoją wiedzę na ten temat, odmienną niż ta, którą ma pan minister”. Jednak na zadane już zupełnie wprost pytanie dziennikarki, czy swoje wątpliwości przedstawił ministrowi obrony osobiście, prezydent nie odpowiedział równie wprost, co znaczy, że tego poziomu odwagi, jaki okazał w wywiadzie z Dorotą Gawryluk, nie był już w stanie utrzymać spoglądając w „oczy urocze” Antoniego Macierewicza.
Zapytany o odwołanie przez Francję spotkania Trójkąta Weimarskiego (Berlin-Paryż-Warszawa), co jest kolejnym sukcesem dyplomacji Witolda Waszczykowskiego, Andrzej Duda także okazał nietypową dla całego pierwszego roku swojej prezydentury odwagę, mówiąc: „Francja podjęła taką decyzję. Natomiast powtarzam jeszcze raz, Francuzi są pragmatyczni i myślę, że także jest to kwestia naszej dyplomacji i tutaj zarówno wobec siebie, jak i naszej dyplomacji, mam to oczekiwanie, żebyśmy my również wystąpili z jakąś ofertą wobec Francji. Jest w tej chwili w kwestii bezpieczeństwa, które mogą zostać wsparte. Nie żeby udobruchać, ale żeby pokazać, że w kwestiach politycznych idziemy ręka w rękę”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz