Słowa to za mało. Oburzenie – również. To, co się wydarzyło nie zostanie odwrócone. Za późno.
Do nieudanego przerwania ciąży doszło z niedzieli na poniedziałek (o czym informuje między innymi telewizjarepublika.pl), kiedy do szpitala trafiła matka wraz z teściową, by dokonać aborcji na sześciomiesięcznym płodzie.
700 gramowe dziecko, jak donosi Telewizji Republika, aborcję przeżyło. Według prawa, po nieudanej aborcji powinny być podjęte próby jego ratowania – co jest prawnym i moralnym obowiązkiem lekarzy. Jednak przez godzinę, mimo głośnego płaczu i krzyku, nikt maluszkowi nie udzielił pomocy, nikt nawet nie próbował złagodzić jego bólu, w konsekwencji czego dziecko w okropnych męczarniach skonało.
Pracownicy placówki szpitala Świętej Rodziny w Warszawie mieli z przerażeniem, anonimowo komentować, że tego krzyku nie zapomną do końca życia.
Według rzeczniczki prasowej szpitala, o czym dowiadujemy się z materiałów Telewizji Republika, prawo nie zostało naruszone. Zostały spełnione przesłanki umożliwiające przerwanie ciąży. Według dokumentacji medycznej, dziecko miało bowiem najprawdopodobniej zespół Downa. Rzeczniczka dodaje, że nie obawia się zapowiedzi zgłoszenia sprawy do prokuratury.
Fundacja „SOS Obrona Poczętego Życia” planuje złożyć w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa. Sprawa wymaga zbadania.
Szpital Świętej Rodziny w Warszawie to szpital, o którym było głośno, gdy funkcję dyrektora sprawował w nim Bogdan Chazan, głośny przeciwnik aborcji, który z powodu swoich poglądów i odmowy wykonania zabiegu przerwania ciąży został zwolniony z zajmowanego stanowiska w 2014 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz