Z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że w każdej większej populacji, liczba głupich znacznie przewyższa liczbę mądrych. O ile – nie wiadomo. Pesymiści będą twierdzić, że mądrych jest nie więcej niż 10%, optymiści skłonni będą utrzymywać, że proporcje mogą wynosić 20/80 lub nawet 30/70. W zasadzie nie ma to większego znaczenia, gdyż świat jest tak urządzony, że każdy jest w stanie znaleźć w nim miejsce dla siebie. Ważne, aby każdy mógł znaleźć takie miejsce, które uzna za satysfakcjonujące oraz takie, które da mu szansę na poprawę swojego bytu w przyszłości. I oto wkraczamy w świat polityki, bowiem znajdowanie i urządzanie się w swoim własnym miejscu na świecie zależy tylko w części od zainteresowanych osób. Bardzo duże znaczenie ma otoczenie prawne i społeczne, czyli obszary zależne od polityki.
W ciągu bez mała trzydziestu lat od uzyskania przez nasz kraj suwerenności mieliśmy do czynienia z różnymi rządami, wywodzącymi się z różnych nurtów politycznych. Jedne rządy realizowały ambitne programy, inne unosiły się jak korek na fali, realizując doktrynę przetrwania. Bardzo różny był też sposób w jaki rządy te komunikowały się ze społeczeństwem. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że o ile pierwszy rząd (Tadeusza Mazowieckiego) odwoływał się głównie do ludzi mądrych i u nich szukał poparcia dla swoich działań, o tyle każdy następny, coraz bardziej zerkał w stronę głupich. Najpierw nieśmiało, jakby się trochę wstydził, później coraz bardziej otwarcie i z coraz mniejszymi zahamowaniami. Aż w końcu doszliśmy do sytuacji skrajnej, gdy rząd komunikuje się już wyłącznie z głupimi. Z punktu widzenia rządu nie jest to bynajmniej strategia bez sensu, wręcz przeciwnie – może ona przynieść całkiem pokaźne profity; wszak głupi stanowią większość. Strategia, wbrew pozorom, nie jest też całkiem łatwa, bowiem wymaga stosowania aparatu pojęciowego właściwego dla ludzi głupich. Ale niełatwa jest tylko wtedy, gdy jest stosowana przez mądrych, którzy starają się dotrzeć ze swoim cynicznym przekazem do głupich. Natomiast staje się łatwa i oczywista, jeśli z całego łańcucha komunikacyjnego wyeliminuje się mądrych. Porozumiewanie się głupich z głupimi nie nastręcza już większych problemów i przebiega w sposób harmonijny.
Koegzystencja mądrych z głupimi na ogół przebiega bez większych tarć, gdy u władzy są mądrzy. Problemy zaczynają się wtedy, gdy do władzy dochodzą głupi. Cały problem bierze się stąd, że mądrzy są na ogół tolerancyjni wobec głupich i starają się wychodzić naprzeciw ich oczekiwaniom. Natomiast głupi są całkowicie nietolerancyjni wobec mądrych i starają się ich wyprzeć ze swojego pola widzenia, a najlepiej całkowicie wyeliminować przez przerobienie na głupich. Trzeba przy tym zauważyć, że o ile proces przerabiania głupich na mądrych jest procesem żmudnym i długotrwałym, o tyle proces przerabiania mądrych na głupich – jest dość łatwy. Mądrzy potrafią bowiem dostrzec korzyści płynące z faktu bycia głupimi (lub udawania głupich) w świecie zdominowanym przez głupich i poddają się temu procesowi bez większych oporów, a niektórzy wręcz ochoczo.
Byłoby jednak niewskazane, gdyby wszyscy mądrzy zostali przerobieni na głupich. Jakaś żelazna rezerwa mądrych powinna jednak pozostać, gdyż kiedy głupi doprowadzą już kraj do całkowitej ruiny, potrzebny będzie ktoś, kto posprząta tę stajnię Augiasza. Jak już nieraz bywało w naszej historii, mądrzy będą wówczas mieli swoje pięć minut. Ale nie więcej, bowiem jak tylko zrobią swoje, znów zostaną wyparci przez głupich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz