Nękanie telefonami i wiadomościami SMS nie tylko dłużnika, lecz także jego rodziny, sąsiadów i pracodawcy. Wywieranie presji przez informowanie o jego długu osób postronnych. Tak prowadzona windykacja ma się skończyć, a ci, którzy nie zrezygnują z tych metod, będą musieli liczyć się z surowymi konsekwencjami prawnymi. I to poważnymi.
Ministerstwo Sprawiedliwości chce, aby takie windykowanie długów groziło więzieniem od 6 miesięcy do 8 lat. Nowe prawo ma obowiązywać także komorników i banki upominające się o spłaty zobowiązań. Planowane przepisy mają dotyczyć wszystkich wierzycieli. Teoretycznie już w obecnym stanie prawnym takie windykowanie długów było nielegalne, ale o tym, czy doszło do przestępstwa tzw. stalkingu (uporczywego prześladowania), decydował każdorazowo sąd.
Kiedy zaczyna się dręczenie?
Przeciwko zmianie prawa – o dziwo – nie protestują, na razie, firmy windykacyjne. Przedstawiciele jednej z większych Grupy Kruk, wręcz deklarują, że mają nadzieję, iż nowe prawo wyeliminuje z rynku tych, którzy stosują agresywne metody. Komornicy także nie boją się zmian. Prezes Krajowej Rady Komorniczej Rafał Fronczek jest zdania, że czynności egzekucyjne przewidziane przepisami w procedurze cywilnej nie mogą zostać uznane za nękanie. Sami komornicy działają w oparciu o sądowe klauzule wykonalności. Oznacza to tyle, że sąd daje im przyzwolenie na stosowanie przymusu podczas egzekucji długu w imieniu państwa.
Czy zatem każdy, kto uzna, że jest nękany przez wierzyciela, będzie mógł korzystać z nowego prawa? Nie. Twierdzenie dłużnika, że się go dręczy, narusza jego prywatność musi mieć charakter obiektywny. Chodzi o uzasadnione okoliczności. Nie wystarczy samo subiektywne przekonanie o tym, że jest się dręczonym niespłaconym długiem. Taka sytuacja skutkowałaby tym, że każdy, kto ma niespłacony dług, mógłby wskazywać takie zagrożenie i domagać się więzienia dla wierzyciela.
Można domniemywać, że za łamanie prawa będzie uznawane przypominanie o długu kilka razy w ciągu dnia. Telefony w tej sprawie nad ranem lub po nocy czy wysyłanie listów poleconych, które dłużnik będzie musiał odebrać na poczcie. Nowe przepisy mają chronić przede wszystkim tych, którzy chcą oddać pieniądze i robią w tej sprawie wszystko, co w ich mocy.
Cywilizowanie windykacji
Przestrzegania prawa w tym zakresie od kilku lat stara się pilnować Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), który już wielokrotnie ostrzegał przed nieuczciwymi praktykami niektórych firm windykacyjnych. Urząd nakładał także liczne kary finansowe na nieuczciwych wierzycieli, głównie firmy windykacyjne. Jedną z pierwszych takich kar była ta z 2008 r., gdy urząd nałożył na firmę Kruk i Ultimo karę łącznie prawie 600 tys. zł. Ale największa kara na firmę windykacyjną została nałożona pod koniec 2018 r. i dotyczyła ona spółki GetBack − kara to ponad 5 mln złotych.Postępowanie przeciwko praktykom windykacyjnym GetBack rozpoczęło się pod koniec 2016 r. Wątpliwości urzędu wzbudziło dziesięć praktyk związanych z windykacją należności. GetBack stosował przymus i presję (…). W pismach, które wysyłał GetBack dłużnikom, brakowało obowiązkowych danych o tym, np. z jakiego tytułu powstał dług, u jakiego przedsiębiorcy, jaki był termin spłaty. W związku z tym konsument mógł nie wiedzieć, czy rzeczywiście jest dłużnikiem, a jeżeli tak, to ile jest winien wierzycielowi pieniędzy” - czytamy w piśmie UOKiK. Sprawa nie zakończyła się prawomocnie, ponieważ spółka się odwołała.
Znamy też wypadki, w których firma zlecała również komornikowi sądowemu, aby wysyłał dłużnikom wezwania do zapłaty, mimo że nie toczyło się żadne postępowanie egzekucyjne. Wezwania były opatrzone pieczęcią z godłem państwa, natomiast ich treść, forma oraz doręczenie przez komornika mogły wywołać mylne wrażenie, że takie pismo zostało wysłane przez komornika sądowego w toku egzekucji. To wszystko ma się skończyć wraz z wprowadzeniem nowego prawa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz