2015/05/30

Wyborczy zmierzch w TVP

Dodano: 29.05.2015 [20:49]
Wyborczy zmierzch w TVP - niezalezna.pl
foto: GP
Tym, co w sporej mierze zadecydowało o zwycięstwie Andrzeja Dudy, była jego odporność na antykaczyzm. Antykaczyzm to coś, z czym Polacy mają do czynienia od lat, a wyjątkowo intensywnie daje o sobie znać od 10 kwietnia 2010 r. Sprawa opisana, rozpoznana, powstało na ten temat kilka książek, m.in. prace prof. Ryszarda Legutki i Sławomira Kmiecika. Przemysł pogardy jako technika dyskredytacji politycznego konkurenta w przypadku Andrzeja Dudy, jak widzimy, okazał się zawodny. Ten facet ma coś takiego w sobie, że jego się to nie ima. Im bardziej telewizje straszyły Kaczyńskim, Macierewiczem, redaktorzy próbowali wkręcić go w smoleński spór, przyklejali mu zbrodnię SKOK-ów, robili z niego inkwizytora zamykającego do więzień za in vitro, tym bardziej media społecznościowe kpiną i humorem rozwalały te zabiegi, a sam kandydat z rozbrajającym uśmiechem przekraczał wszystkie propagandowe rafy, narzucając własną agendę.

Nieskuteczność nakręcała operatorów akcji do coraz mocniejszych ataków, tak że z czasem zaczęły przypominać walenie na oślep. Łomotania cepem nie da się ukryć, więc na nikogo nie działa. Telewizja publiczna jeszcze rzutem na taśmę w piątkowy wieczór, tuż przed ciszą wyborczą, zorganizowała wielogodzinny program publicystyczny, w którym zwycięzcy pierwszej tury jako jedyny bronił Andrzej Zybertowicz, mając przeciw sobie pół tuzina komentatorów, m.in. Radosława Markowskiego, Janusza Majcherka i Dominikę Wielowiejską.

Ale wieczór wyborczy drugiej tury przebił wszystkie dotychczasowe osiągnięcia. Zestaw gości chyba obliczony był na zwycięstwo Bronisława Komorowskiego, ponieważ nie silono się nawet na pozory symetrii czy pluralizmu.Moment ogłoszenia wyników komentowali panowie: Nałęcz, Protasiewicz, Wenderlich, Kalinowski i Błaszczak – czyli czterech przeciw jednemu, a potem było tylko ciekawiej. Gdyby wśród muzyków ogłosić konkurs na najbardziej zaciekłego antykaczystę, o pierwsze miejsce konkurowaliby pewnie Hołdys z Maleńczukiem. Obok nich znani bojownicy o prawa gejów Krystian Legierski i Jacek Poniedziałek. Ale ponieważ to Hołdys zasłynął z najbardziej ordynarnego wyzwiska pod adresem Jarosława Kaczyńskiego, dlatego pewnie jemu jako pierwszemu prowadząca oddała głos. Pytanie/stwierdzenie (?) brzmiało: „Andrzej Duda wygrał, bo nie był Jarosławem Kaczyńskim?”. W odpowiedzi, spod kapelusza, przez zaciśnięte zęby, padło: „Są tacy, którzy dla zmiany zagłosują na samego diabła”. Po chwili przerywnik na solowy występ Leszka Millera i kolejny zestaw gości: Joanna Szczepkowska, która w pierwszych słowach zadeklarowała. że głosowała na Komorowskiego, a przy niej Ireneusz Krzemiński, Radosław Markowski i Wawrzyniec Konarski. Potem znów występ solowy, tym razem Magdy Ogórek. i kolejni: Grzegorz Napieralski, Marcin Święcicki, Jacek Kurski. Potem czwórka: Roman Giertych, Paweł Piskorski, Robert Kwiatkowski i – uwaga – Piotr Gliński (dopuszczony do głosu tylko raz, na krótko). Podobno był jeszcze guru lewicy – Sławomir Sierakowski, ale już nie oglądałem. Nie zdzierżyłem.

Telewizja publiczna, w momencie wygranej za sprawą 52 proc. Polaków, pokazała własne standardy.

* * *

Paweł Kukiz po ogłoszeniu wyników pierwszej tury wykrzyczał: „Jesteście gorsi od komunistów”, a tłum skandował:„Precz z TVN”.

Wyborcy w pierwszej turze wysłali rządzącym i medialnemu systemowi wsparcia jasny sygnał. Jak widać – bez skutku. Sygnał nie został odebrany. Brak zdolności czytania komunikatów oznacza, że ten stan wyobcowania nasila się. Za odklejenie od ludzi zapłacił już Bronisław Komorowski. Medialny system wsparcia robi wszystko, by taki sam los spotkał cały obóz władzy. Pozostaje życzyć powodzenia. Tak trzymać, panowie redaktorzy – jesteście na kursie i na ścieżce.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz