2015/08/01

Ten ksiądz pije, pali i bawi się na Woodstock!

Ksiądz Jan Kaczkowski na Przystanku Woodstock rozmawiał z młodzieżą
Niezwykły ksiądz
Niezwykły ksiądz
Niezwykły ksiądz
Niezwykły ksiądz
Niezwykły ksiądz
Niezwykły ksiądz
Niezwykły ksiądz
Niezwykły ksiądz
Niezwykły ksiądz
Niezwykły ksiądz
Niezwykły ksiądz
Niezwykły ksiądz
Niezwykły ksiądz
Niezwykły ksiądz
Niezwykły ksiądz
Każdy na jego miejscu załamałby ręce. Ale ksiądz Jan Kaczkowski (38 l.), choć zmaga się ze śmiertelnym nowotworem mózgu, żyje pełnią życia! – Trzeba żyć na pełnej petardzie – mówi duchowny i bawi się na Przystanku Woodstock!
Duchowny w wieku 35 lat dowiedział się, że ma glejaka, jedną z odmian raka mózgu. Miał żyć sześć miesięcy. Było to trzy lata temu... Sam o sobie mówi, że jest „onkocelebrytą”.

– Kilka razy pokazałem gębę w telewizji i ludzie zaczęli mówić o mnie „ksiądz celebryta”. Denerwowało mnie to, więc wymyśliłem sobie ksywę  Nie oszukujmy się, jestem głównie znany z tego, że mam raka – wyznał na spotkaniu z młodymi ludźmi na Przystanku Woodstock. I zebrał takie oklaski jak nie jedna gwiazda rocka! Tym bardziej że znana jest jego wypowiedź o tym, że „z Jurkiem to chętnie by poszedł do piekła”.
–  A podoba ci się Przystanek Jezus? – padło pytanie.
–  To nie jest mój klimat. Szanuję, ale nie lubię tej poetyki „Jezus cię kocha, dibi dibi dibi”.Można być katolickim księdzem, a nie skostniałym palantem – odpowiedział ksiądz Kaczkowski.
Woodstockowicze pytali też księdza o seks przedmałżeński.–  Moje stanowisko jest zgodne z nauką Kościoła, ale uważam, że najważniejsza jest odpowiedzialność ze ewentualną trzecią osobę. Poza tym seks może być wyzwalający. Mój były uczeń, którego bardzo lubię, długochodził z dziewczyną, ale miał straszne kompleksy, bo był brzydki jak grzech śmiertelny. Któregoś dnia przybiegł do mnie i zaczął opowiadać o pierwszym razie. Nie chwalił się, tylko cieszył, że poczuł się kochany i zaakceptowany. To był jedyny przypadek, w którym cieszyłem się z czyjegoś grzechu – mówił ksiądz. Zdradził także, że w puckim hospicjum pw. św. Ojca Pio, które prowadzi, jest kącik... palacza i piwosza. – Jak chlapnę sobie z nimi (chorymi – dopisek redakcji) piwko, to jestem szczęśliwy – nie krył. Woodstockowicze długo nie chcieli wypuścić księdza ze sceny. Na koniec dali mu wyjątkowy prezent: koszulkę z napisem „Jestem odważny i dziki”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz