2015/09/07

Skandaliczna POMYŁKA! Pomylili emeryta z dłużnikiem. Komornik zabrał kasę

Pieniądze banknoty emeryt
foto: FOTO SE
Pan Jerzy z Koszalina był szoku, gdy odkrył, że z jego konta, na które wpłynęła emerytura zniknęło ponad 500 zł. Okazało się, że kwotę ściągnął z jego konta komornik. Zrobił to, bo sąd pomylił numer PESEL i w ten sposób wskazał pana Jerzego jak dłużnika. Jednak odzyskanie tych pieniędzy wcale nie będzie takie proste, jakby mogło się wydawać...
Pan Jerzy, emeryt z Koszalina nie mógł uwierzyć własnym oczom, gdy sprawdził stan swojego konta bankowego. Zauważył, ze brakuje na nim ponad 500 zł. Kiedy zajrzał w historię okazało się, że kwotę zabrał mu bez uprzedzenia komornik. Był w szoku, tym bardziej, że nigdy od nikogo nie pożyczał pieniędzy. Kiedy zaczął wyjaśniać sprawę, wyszło na jaw, że komornik ściągnął z jego konta pieniądze, ponieważ to sąd wskazał pana Jerzego jako dłużnika. Pomylił jego PESEL. W sądzie we Wrocławiu toczyło się postępowanie w sprawie mężczyzny o tym samym imieniu i nazwisku. Sąd w celu zidentyfikowania dłużnika skorzystał z systemu ewidencji ludności. Błąd ewidentnie leży po stornie urzędników. Jednak odzyskanie pieniędzy wcale nie będzie takie proste. Pan Jerzy musi złożyć wniosek do sądu o przywrócenie terminu wraz z odwołaniem - sprzeciwem od nakazu zapłaty i skargą na czynności komornicze.
Takich spraw jest więcej. Ostatnio w Super Expressie opisywaliśmy historię pana Pawła, który pożyczył 800 złotych, a w rezultacie został naciągnięty na kwotę 5000 złotych! Jak do tego doszło? Wszystko możecie przeczytać w histoii poniżej:Paweł Kuś (34 l.) spod Żar (woj. lubuskie) pluje sobie w brodę, że zdecydował się wziąć ten przeklęty kredyt. Pożyczył 800 zł, oddał po tygodniu, a... musi jeszcze spłacić 5 tys. zł. - Zostałem oszukany - złości się mężczyzna.
Wczoraj opisaliśmy historię Lidii Trojanowskiej (51 l.) z Jabłońca, która pożyczyła 300 zł, a teraz komornik z tego powodu chce zająć jej dom. W podobnej sytuacji jest Paweł Kuś, który mieszka w sąsiedniej wsi. Krótkoterminową pożyczkę zaciągnął w grudniu 2010 r. w firmie Decret z Jaworzna na Śląsku. Tej samej, która oszukała panią Lidię.- Potrzebowałem pieniędzy na święta. Wziąłem 840 zł pomniejszone o 42 zł. To kwota, która miała być całkowitym kosztem "chwilówki". Jeszcze przed Nowym Rokiem oddałem pieniądze przedstawicielowi firmy pożyczkowej - opisuje Paweł Kuś. Zadowolony, że udało się mu zorganizować święta dla żony i synka, zapomniał o całej sprawie. Do czasu, kiedy przyszło do niego wezwanie do zapłaty 5 tys. zł z tytułu weksla będącego zabezpieczeniem "chwilówki". - Według umowy pożyczkodawca miał prawo "wypełnić go na kwotę odpowiadającą należności głównej, łącznie z odsetkami" - mówi pan Paweł. - Te 5 tys. jest wzięte z sufitu! Spłaciłem kredyt, a firma wyciąga ode mnie kolejne pieniądze! - złości się i szuka innych ofiar naciągaczy ze Śląska. Sprawą jego i podobnie oszukanych osób zajmuje się Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze. Poszkodowanych mogą być setki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz