Polskie demonstracje sprzeciwu wobec zdrady Węgier, takie jak w Łodzi i braku zgody na osiedlanie w naszym kraju muzułmanów z Bliskiego Wschodu, jak w Poznaniu, zostały zauważone za Odrą. Oczywiście głównie przez Patriotów Europy – ruch PEGIDA, który występuje coraz ostrzej przeciw polityce własnego rządu. Przywódca Pegidy Bachmann określa ją jako „szaleństwo posunięte do utraty resztek zdrowego rozsądku”.

Tak się depcze zwykłych Niemców

Wraz z końcem wakacji skończył się okres pewnego letargu niemieckich przeciwnikówislamizacji Zachodu. Każda kolejna ich demonstracja przyciąga coraz więcej uczestników. Nie brak też cudzoziemskich, a nawet bliskowschodnich sympatyków tego ruchu. Do szeregów Pegidy garną się cudzoziemcy zamieszkali w Niemczech, przybywający tam chwilowo w różnych sprawach, a także specjalnie na niemieckie wiece. Np. dlatego, że zorganizowanie własnych wystąpień w ojczyźnie, gdzie panuje ostry reżim „humanitarny” (zagrożenie odebraniem dzieci itp.) jest dla nich zbyt ryzykowne. Nawet niektórzy uchodźcy, przyciskani do muru w domach azylantów za wyznawanie religii innej niż islam.

Przede wszystkim jednak zwykli, uczciwi Niemcy są coraz bardziej udręczeni z powodu gromadnego napływu ludów islamu do ich kraju. Rabowanie supersamów i stacji benzynowych, napastowanie i gwałcenie kobiet i dzieci, pastwienie się nad niemieckimi uczniami przez powołujących się na islam kolesiów – jest na porządku dziennym. Jak się „prosi” Niemca o datek na „biednych uchodźców”? Chwyta się go za ręce, bije i przewraca. Kopniak w głowę jako „cios łaski”. Straciwszy przytomność zostaje obrabowany z portfela i obdarty z tego, co ma na sobie. Już poprzednio było źle (dołączam pokaz agresji wobec policjantów). Obecnie, kiedy napływa po dziesięć tysięcy podobnie nastawionych ludzi (są wśród nich wyjątki na korzyść) na dobę takie rzeczy mają miejsce codziennie. Nałożyło się to zaś na najwyższe w całej Europie podatki (na spłatę długów strefy euro), fałszowane w dół statystyki bezrobocia itp.

Wołanie o Europę równoprawnych ojczyzn


Budowanie Unii Europejskiej wraz z jej unią walutową jest coraz częściej postrzegane przez zwykłych Niemców jako droga przez mękę do zagłady. Dlatego tak wołał wczoraj jeden z mówców wiecowych w Dreźnie: „Jasio Strache pokazał, że zależy mu na Austrii! Jemu zależy na Europie! Bo trzeba walczyć o Europę narodów! O Europę ojczyzn! Dlatego też musimy zewrzeć szeregi – ze wszystkimi patriotami Europy! Ze wszystkimi europejskimi narodami! Oddajcie nam naszą Europę! Oddajcie nam prawdziwą Europę!”
(YouTube video: Pegida Dresden 280915, Stoppt den Asylantenwahnsinn ihr Politiker Pack, druga minuta)

Nie dać wbijać między siebie klina


Dlatego też na demonstracji w moim mieście było mi przykro słyszeć słowo Niemcyodmieniane przez wszystkie przypadki, za każdym razem w sensie: to Niemcy są temu winni. Którzy Niemcy?! W Niemczech jest taka sama „prawdziwa” demokracja jak i u nas. Przed wyborami... A po wyborach... Okazuje się, kto i co rządzi rządem. Naród niemiecki nie jest winien temu, co robi Merkel. To właśnie ten naród jako pierwszy wyszedł na ulice przeciw tej polityce.

„Nasz rząd i nasza prasa są tak samo zakłamane jak wasze. Nasz naród jest uciśniony tak samo jak naród niemiecki! Dlatego też to nie jest wojna między narodami, ale wojna narodów przeciwko tyranii, której jarzmo narzucono Europie!” Tak wołał Szwajcar Ignaz Bearths w stolicy Saksonii, stolicy ruchu oporu Niemiec i ruchu oporu Europy. „UE jest skazana na niepowodzenie, gdyż jest czymś szalonym, utopijnym projektem, pomnikiem pychy lewicowych intelektualistów.” To zdanie ś. p. Margaret Thatcher demaskuje przyczynę obecnych, historycznych zagrożeń i gniewu oszukanego ludu. Nie jest nią bynajmniej światowy spisek rosyjski, którego na podobieństwo dawnego tropienia żydomasonerii na każdym rogu ulicy, niektórzy się dopatrują. Wielka polityka walki z tym będzie polegać na porwaniu mas do boju opatriotyzm Europy i ocalenie  wszystkich jej narodów. O idee de Gaulle'a.