2015/12/01

Szaleństwo Niemiec połączone z obsesją !!!!!!!!!!!!!!

Niemcy przegięli i to ostro! Twierdzą, że Polska i Węgry są gorsze od Państwa Islamskiego
wpis z dnia 1/12/2015
foto: EPP (Flickr.com / CC by SA 2.0) / KPRM (Flickr.com / CC 1.0)
Chore z nienawiści do Polski niemieckie media przełamują kolejne granice! "Berliner Zeitung" napisał, że ze strony Węgier i Polski Europie grozi większe niebezpieczeństwo niż ze strony Państwa Islamskiego! Powstaje pytanie - kiedy nasi zachodni sąsiedzi uszanują demokratyczne wybory w Polsce? Kiedy przestaną podjudzać Polaków przeciwko sobie? Kiedy zrozumieją, że Polska stopniowo odzyskuje podmiotowość i przestaje być politycznym wasalem Republiki Federalnej Niemiec?Zdaniem "Berliner Zeitung" interpretacja praworządności, którą prezentuje na Węgrzech rząd Wiktora Orbana, a w Polsce rząd Beaty Szydło, jest dla europejskiej demokracji "większym niebezpieczeństwem niż terror Państwa Islamskiego". Jakby tego było mało autor tekstu w berlińskiej gazecie twierdzi, że Polska jest obecnie rządzona przez "paranoicznych nacjonalistów, którzy państwo prawa uważają za spisek". Jako dowód na poparcie tej tezy przytaczana jest historia z Trybunałem Konstytucyjnym, gdzie PiS unieważnił wybór 5 sędziów. Historia ta okazuje się być jednak mocno okrojona - autor niemieckiego tekstu nie wzmiankuje bowiem, ani słowem jaki był rzeczywisty powód odwołania tych sędziów i kto tak naprawdę dokonał skoku na TK zmieniając pospiesznie ustawy i łamiąc wszelkie standardy demokratycznego państwa prawa.

Komentując słowa niemieckich mediów warto najpierw odnieść się do sytuacji naszego kraju z ostatnich kilku lat. Ekipa Platformy Obywatelskiej praktycznie zrezygnowała z prowadzenia suwerennej polityki zagranicznej. Staliśmy się de facto politycznym wasalem Republiki Federalnej Niemiec. Najważniejsze decyzje świadczące o podmiotowości naszego państwa musiały być - przynajmniej nieformalnie - akceptowane przez Berlin. Donald Tusk był prawdopodobnie najbardziej uległym wobec niemieckiej kanclerz szefem rządu państwa należącego do UE. Jego następczyni na stanowisku szefa rady ministrów była za mocno ograniczona, aby chociaż spróbować uprawiać politykę zagraniczną uwzględniającą realne interesy naszego państwa. Stąd też za granicą nikt się z nami nie liczył.

Po 25 października sytuacja uległa jednak zmianie. O ile wcześniej wystarczył jeden telefon z Berlina do Warszawy, aby załatwić jakiś "deal", o tyle obecnie Niemcy będą musiały się nieźle nagimnastykować, by cokolwiek osiągnąć. A to bardzo nie w smak niemieckim dygnitarzom. Stąd też histeryczny wręcz atak niemiecki mediów na Polskę - poza warstwą literalną, gdzie obecnie nastąpiło już przegięcie - należy odczytywać w sumie jako pozytywny sygnał. Odzyskujemy utracony potencjał i podmiotowość. Idziemy w dobrym kierunku. Wektor zmian został wyraźnie nakreślony. Oby tylko nowej ekipie rządowej nie zabrakło odwagi w jego realizacji.


wpis z dnia 1/12/2015 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz