2016/05/31
Petru świętuje urodziny Nowoczesnej: żąda wcześniejszych wyborów i gryzie Platformę. "PiS zmienia Polskę w piekło!"------------------- Jak można mówić takie bzdury ?? Czyżby Petru zwariował czy ma Polaków za debili ????? Czy nie może przetrawić że już nikt nie okrada Polski a Polska rośnie w siłę ?? Czy może nie może przetrawić że w końcu większość zdecydowana Polaków jest zadowolona z rządu a jego uważa za półgłówka ???
Nowoczesna jest ważnym elementem sceny politycznej, nasze priorytety nie uległy zmianie - mówił w poniedziałek Ryszard Petru na obchodach pierwszego roku funkcjonowania jego ugrupowania. Stwierdził, że rządy PiS zamieniają „Polskę w piekło”, a wyjściem byłyby wcześniejsze wybory.
Kongres założycielski Nowoczesnej odbył się 31 maja 2015 r. warszawskim Torwarze.
Mamy 29 posłów, złożyliśmy 10 projektów ustaw, z których większość została odrzucona w pierwszym czytaniu przez PiS. Jesteśmy bardzo ważnym elementem dzisiejszej sceny politycznej. Mamy 3,5 tys. członków, prawie 300 kół w całym kraju
— mówił Petru podczas poniedziałkowych obchodów roku działania Nowoczesnej, które odbyły się w Warszawie.
Podkreślił, że przed rokiem sympatyków Nowoczesnej połączył gniew na działania poprzedniego rządu, zawłaszczenie sceny politycznej przez stare partie i „gniew na to, że nowoczesność i przyszłość przecieka nam przez palce”. „Połączyła nas wtedy również nadzieja zmian, połączyła nas determinacja, aby te zmiany wprowadzić” - dodał.
Petru przypomniał postulaty z jakimi do wyborów parlamentarnych szła Nowoczesna, m.in. ułatwienie młodym ludziom wejście na rynek pracy, zmiany w edukacji, czy kadencyjność parlamentarzystów.
Podkreślał, że postulaty te są nadal aktualne, gdyż „nikomu nie przyszedł wtedy do głowy taki czarny scenariusz, który teraz się realizuje”.
Polacy rzeczywiście chcieli zmiany. Chcieli Polski silniejszej, sprawniejszej, zdrowszej, ale na pewno nie chcieli Polski nacjonalistycznej
— mówił Petru.
Zdaniem lidera Nowoczesnej, PiS oszukał miliony Polaków i - jak mówił Petru - od pół roku „dobra zmiana” prowadzi kraj do ruiny. Wskazywał tu m.in. zmiany w przepisach dotyczących Trybunału Konstytucyjnego, czy projekty rządowe, które - według niego - „prowadzą do zapaści finansów publicznych i zapaści gospodarczej”.
Petru ocenił, że każdy dzień rządów PiS, to „czas bezpowrotnie stracony”.
Ostatnie pół roku rządów PiS zmieniło Polskę w piekło, aż strach pomyśleć co się wydarzy przez kolejne 3,5 roku
— stwierdził.
W jego ocenie, aby zakończyć „zakończyć >dobrą zmianę< i nie patrzeć na to, jak Polska przez kolejne 3,5 roku się psuje i stacza w przepaść optymalne byłyby wcześniejsze wybory”.
Wiem o tym, że część partii opozycyjnych boi się wcześniejszych wyborów, ale uważam, że z KOD te wybory byśmy wygrali
— stwierdził lider Nowoczesnej.
Zaznaczył jednocześnie, że nie ma możliwości, aby to opozycja zdecydowała o wcześniejszych wyborach.
To jest apel do PiS, czy jest skłonny dalej psuć Polskę przez najbliższe 3,5 roku, czy chce się sprawdzić
— powiedział Petru.
lw, PAP
0106 2016
CIĘŻARÓWKA ZDERZYŁA SIĘ Z WUKADKĄ [AKTUALIZACJA]
fot. GrodziskNews.pl
W nocy z wtorku na środę na ul. Nadarzyńskiej w Grodzisku samochód ciężarowy zderzył się pociągiem Warszawskiej Kolei Dojazdowej.
Do zdarzenia doszło po północy. Samochód ciężarowy marki MAN jadący w kierunku ul. Sienkiewicza uderzył skład jadący z Warszawy do Grodziska. Uderzenie było na tyle mocne, że pociąg wypadł z toru. W związku z tym przez dłuższy czas (do chwili ściągnięcia wykolejonego pociągu i uszkodzonej ciężarówki) przejazd w ciągu ul. Nadarzyńskiej będzie zamknięty dla ruchu.
Jak na razie nie mamy informacji o poszkodowanych. Więcej informacji na temat tego zdarzenia podamy rano.
AKTUALIZACJA GODZ. 6.40
Jak podaje WKD, ruch pociągów na szlaku Grodzisk Mazowiecki Radońska – Podkowa Leśna Główna został wstrzymany do odwołania. Na odcinku Podkowa Leśna Główna – Warszawa Śródmieście WKD w pierwszych godzinach porannego szczytu przewozowego do dyspozycji pozostają trzy składy, które będą w stanie zapewnić częstotliwość co ok. 45–60 minut. W związku z utrudnieniami od rana obowiązuje honorowanie wszystkich rodzajów biletów WKD na odcinku Grodzisk Mazowiecki – Warszawa Śródmieście w pociągach Kolei Mazowieckich oraz Szybkiej Kolei Miejskiej.
Straż pożarna, która brała udział w zabezpieczeniu miejsca zdarzenia potwierdza, że nikomu nic się nie stało. – Całe szczęście była to późna godzina i w kolejce nie jechało wiele osób i nikomu nic się nie stało. Ciężarówka została ściągnięta po około dwóch godzinach od momentu zderzenia. Musieliśmy zneutralizować płyny techniczne ciężarówki, które wyciekły na jezdnię – mówi nam st. bryg. Krzysztof Tryniszewski, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Grodzisku Mazowieckim.
Przejazd kolejowy na ul. Nadarzyńskiej wciąż jest nieprzejezdny. – Taka sytuacja może potrwać jeszcze co najmniej godzinę zanim uda się ściągnąć pociąg – mówi nam Krzysztof Kulesza, rzecznik prasowy WKD.
Byłeś świadkiem wypadku, coś cię zirytowało lub zaskoczyło? Chcesz zwrócić na coś uwagę naszych czytelników? Daj nam znać pod numerem telefonu: 691 222 230 lub pod adresem e-mail: info@grodzisknews.pl.
Niemcy już nie chcą uchodźców. „Będą odsyłani do Polski”
Niemieckie władze niepokoją się rosnącą ostatnio liczbą uchodźców z Czeczenii – alarmuje „Die Welt”.
MSW Niemiec przyznało, że liczba przybyszów z Czeczenii w minionych miesiącach „wyraźnie wzrosła”. Ministerstwo informuje, że od początku roku do Niemiec przyjechało 2728 obywateli Rosji z zamiarem uzyskania statusu azylanta. 82,3 proc. z nich podało narodowość czeczeńską.
Federalny Urząd Migracji i Uchodźców (BAMF) odrzuca większość wniosków o azyl składanych przez obywateli Rosji. Niemieckie władze uważają, że obywatele Federacji Rosyjskiej, także Czeczeni, wjechali z bezpiecznego kraju UE, w tym przypadku z Polski, i powinni tam wystąpić o azyl.
Sekretarz stanu w niemieckim MSW Ole Schroeder powiedział „Die Welt”, że osoby te będą konsekwentnie odsyłane do Polski.
PAP
Radziwiłł bez ogródek o proteście pielęgniarek: "Sytuacja Centrum Zdrowia Dziecka jest dramatyczna"
Sytuacja Centrum Zdrowia Dziecka jest dramatyczna - ocenił minister zdrowia Konstanty Radziwiłł podczas wtorkowego posiedzenia sejmowej komisji zdrowia. Powiedział, że planowane jest podwyższenie wyceny specjalistycznych świadczeń pediatrycznych, które są wykonywane w CZD.
Wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas na początku posiedzenia komisji przypomniał, że protest pielęgniarek z CZD rozpoczął się już w grudniu 2014 r. Przedstawił również harmonogram działań podejmowanych przez obie strony sporu w ostatnich tygodniach przed strajkiem, a także rozmów prowadzonych w trakcie sporu, m.in. przy udziale niezależnych mediatorów oraz przedstawicieli resortu zdrowia.
Radziwiłł poinformował posłów, że podczas wtorkowej wizyty w CZD potwierdził prawo pielęgniarek do strajku, zwrócił się jednak o zawieszenie protestu w obecnej formie, polegającej na odejściu od łóżek pacjentów.
Zapewniłem, że dalsze negocjacje - do których gorąco zachęcałem - mogą toczyć się, o ile będzie taka wola stron, cały czas z udziałem kogoś z Ministerstwa Zdrowia, a jeśli trzeba, to także któregoś z wiceministrów lub ministra zdrowia
— mówił.
Podkreślił jednocześnie, że sytuacja CZD jest „dramatyczna”, wskazał na wzrastające w ostatnich latach zadłużenie placówki. Mówił m.in., że w 2007 r. było to 68 mln zł, w 2010 r. - 157 mln zł, a na koniec 2015 r. 313 mln zł. Dodał, że dyrekcja szacuje, że kilka dni strajku pielęgniarek kosztowało ok. 4 mln zł.
Powiedział, że w związku z otrzymaną pomocą rządową w wysokości ok. 100 mln zł szpital ma szanse na pewne oszczędności. Dyrekcja ma nadzieję, że w związku w ociepleniem budynku uda się wygospodarować ok. 1,75 mln zł, co pozwoli przynajmniej częściowo wyjść naprzeciw oczekiwaniom strajkujących pielęgniarek.
Radziwiłł wskazał, że obecnie zmieniana jest wycena przeszacowanych procedur, m.in. kardiologicznych, a oszczędności z tym związane będą przeznaczone na podwyżki w zakresie pediatrii, szczególnie specjalistycznej.
To są te procedury, które właśnie w Centrum są wykonywane
— podkreślił.
Wiceprzewodniczący komisji Marek Ruciński z Nowoczesnej porównywał obecną sytuację w Centrum Zdrowia Dziecka do „białego miasteczka” przed KPRM w 2007 r., „kiedy wówczas urzędujący premier Jarosław Kaczyński nie odważył się wyjść do pielęgniarek”.
Na szczęście dzisiaj pan minister w końcu wszedł do nich
— dodał, zwracając się do Radziwiłła.
Posłanka PO Alicja Chybicka przekonywała, że CZD jest placówką wyjątkową, bo zajmuje się leczeniem skomplikowanych przypadków.
Nie zgadzam z panem ministrem, że CZD nie jest jednostką unikatową. Otóż jest: jest tam wielkie centrum transplantacyjne, kierowane przez prof. Kalicińskiego. Oczywiście, że są w klinikach uniwersytetów medycznych pojedyncze oddziały transplantacyjne - a to przeszczepiają wątrobę, a to nerki, a to serca. W CZD wykonywane są wszystkie te procedury
— zaznaczyła.
Były minister zdrowia, obecnie przewodniczący komisji Bartosz Arłukowicz (PO) zwracając się do Radziwiłła, wypomniał mu, że kiedy został ministrem zdrowia, „natychmiast podjął negocjacje z samorządem lekarskim” z którego się wywodzi, żeby zwiększyć dotację na rzecz tego samorządu.
Tu musiał minąć tydzień, tydzień odsyłania ludzi z Centrum Zdrowia Dziecka, tydzień, kiedy pielęgniarki odeszły od łóżek, żeby pan został wezwany przez premiera i wtedy zajął się pan sprawą” - mówił. „Więcej pokory, panie ministrze
— zaapelował.
Zadeklarował, że w najbliższym czasie będzie prosił komisję o kolejne spotkanie w tej sprawie.
Z kolei wiceprzewodniczący komisji Tomasz Latos (PiS) zwracał uwagę, że problemy w CZD nie zaczęły się pojawiać w ostatnich sześciu miesiącach i są skutkiem działań poprzedniego rządu.
Z tego co mi wiadomo, to dopiero ten rząd podjął działania naprawcze, m.in. poprzez pozbycie się tzw. złych długów
— podkreślał Latos.
Poseł PiS wyraził też nadzieję, że dialog dotyczący rozwiązania sporu w CZD będzie kontynuowany. Zaznaczył, że powinien on być prowadzony „w taki sposób, że funkcjonowanie placówek służby zdrowia, w tym CZD, nie będzie w żaden sposób zaburzone”.
Posłanka Gabriela Masłowska (PiS) mówiła, że Radziwiłłowi należy się uznanie za przyjętą formę rozwiązania konfliktu.
Nie pamiętają państwo posłowie o tych problemach, które narastały przez poprzednie lata. Nie pamiętają państwo o tym, że nie potrafiliście wielu z tych spraw rozwiązać skutecznie i w tej chwili obciążacie państwo obecnego ministra po kilku miesiącach funkcjonowania za wszelkie niepowodzenia
— powiedziała.ezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych Zofia Małas przypomniała, że w Polsce brakuje ok. 100 tys. pielęgniarek.
Tysiące pielęgniarek się skrzykuje, by iść pod CZD, ale to nie o to chodzi
— mówiła, przekonując, że trzeba usiąść do rozmów i wypracować konkretne rozwiązania, krótko- i długoterminową strategię.
Bo o potrzebie systemowych rozwiązań słyszymy od 20 lat
— dodała.
Uczestnicząca w posiedzeniu komisji dyrektorka CZD Małgorzata Syczewska poinformowała, że od poniedziałku, kiedy wiadomo już było, że strajk się rozpocznie, do piątku, 412 dzieci zostało wypisanych do domu, przekazanych do innych szpitali, bądź odwołano ich przyjęcia. Były to dzieci, które miały być hospitalizowane, poddane procedurom diagnostycznym czy związanym z podaniem leków. Jak mówiła, byli to różni pacjenci - m.in. po różnego rodzaju operacjach lub w trakcie leczenia.
Jak dodała Syczewska, jeśli chodzi o blok operacyjny, odwołano 30 zabiegów; 36 procedur odwołano w zakładzie medycyny nuklearnej; w zakładzie diagnostyki obrazowej odwołano 75 tomografii i rezonansów. Przypomniała, że wielu pacjentówCZD musi mieć do tego typu zabiegów podane znieczulenie ogólne, więc nie można ich wykonywać przy braku pielęgniarek anestezjologicznych; kontrasty - jak wyjaśniła - podają lekarze.
Po zakończeniu obrad komisji Syczewska poinformowała, że udaje się na rozmowy do resortu zdrowia. Wyraziła przy tym nadzieję, że jeszcze we wtorek nastąpi porozumienie z pielęgniarkami.
Rozmowy się cały czas toczą, nawet tutaj, podczas posiedzenia na tej sali sejmowej ja byłam cały czas w kontakcie z kolegami, koleżankami, którzy zostali w instytucie, ale państwo mi zadajecie pytanie, czy to (porozumienie) będzie dziś na sto procent, czy na sto procent nie, to ja nie umiem odpowiedzieć. Powiem tak: ja mam nadzieję, że tak
— powiedziała szefowa CZD.
Strajk w stołecznym Instytucie „Pomnik - Centrum Zdrowia Dziecka” trwa od 24 maja.
gah/PAP
Boni: PiS ma cechy sekty religijnej, żywi się nienawiścią---------- Większego debila nie widziałam ! Co ten kretyn pieprzy ???
Michał Boni ubolewa w związku z faktem, iż tendencje antyeuropejskie w Polsce stają się coraz mocniejsze. Polityk PO uważa, że Prawo i Sprawiedliwość jest zaś partią o cechach sekty religijnej, która żywi się nienawiścią.
Michał Boni publikuje w portalu naTemat.pl, który zezwala wspieranym przez siebie politykom na zamieszczanie w serwisie różnego rodzaju treści. W najnowszym wpisie polityk PO przekonuje, że sytuacja w Polsce jest bardzo trudna, a kraj nad Wisłą oddala się od europejskich wartości i wspólnoty. Krytykuje również odchodzenie od wielokulturowości.
– Wielokulturowość nie oznacza zerwania tożsamości z własną kulturą, jest tylko otwarciem się na inne wzorce i pojęciem, że z tygla kulturowego powstawać mogą nowe jakości. Dzisiaj często słyszę ośmieszanie owej „multi-kulti” – a za tym kryje się po prostu pogarda. I brak zrozumienia, że wielokulturowość jest wielką szansą.
– Rosną zagrożenia dla podstaw europejskiego bytu i świata wspólnych wartości. Tendencje odśrodkowe, antyeuropejskie są bardzo mocne. Ich wyrażaniu towarzyszy często głoszone przekonanie, że wartości narodowe wymagają obecnie specjalnej obrony – jako podważane i zagrożone. Zapomina się o dobrej symbiozie i synergii, jaka przez lata istniała i może istnieć między tym, co europejskie i narodowe – dodaje.
Boni ostro krytykuje również PiS i antyimigranckie nastroje.
– Po jednej stronie ugrupowanie o cechach sekty religijnej, o skrajnych sposobach widzenia świata. Potrzebując tożsamości nie żywi się ono tylko tym, co pozytywnie może łączyć. Dla własnej siły potrzebuje Wodza oraz żywienia się nienawiścią, potrzebą wskazywania wrogów, szukania kozłów ofiarnych. Wszystko, co inne, w każdym sensie – odmienne : będzie więc wrogie. Wrogiem są uchodźcy, muzułmanie, mogą być Żydzi, ludzie o odmiennych orientacjach seksualnych, ludzie o innych poglądach… Tak powstaje koncept społeczny o ludziach „drugiego sortu”. Są Polacy lepsi – i Ci, którzy nie zasługują w nazewnictwie społecznym na to miano.
źródło: naTemat.pl Opozycja chyba nigdy nie pogodzi się z przegraną a nagonce na rząd nie ma końca !! Tylko że nikt normalny już ani tego nie czyta ani nie bierze tego powarzenie !! Ot paplanina chorego umysłowo człowieczka którego odstawiono od koryta !!!! gb
Wolontariusze zapłacą Kościołowi za możliwość pracy przy Światowych Dniach Młodzieży
Każdy wolontariusz, który chce pomóc w zbliżających się Światowych Dni Młodzieży w Krakowie musi zapłacić Kościołowi katolickiemu od 50 do 300 złotych.
Wokół organizacji Światowych Dni Młodzieży w Krakowie krąży już sporo kontrowersji. Najpierw sam papież bez konsultacji z władzami miasta czy nawet państwa oświadczył, że ŚDM 2016 odbędą się właśnie w Krakowie, potem Kościół katolicki w Polsce – do tej pory – odmawia podania kwoty jaką mógłby przeznaczyć na organizację tej ogromnej imprezy i w końcu fakt, że ogromną jej część będzie musiało pokryć miasto z kieszeni Krakowian. Kwestią wydatków w związku z organizacją kościelnej imprezy zajęła się także „Inicjatywa Kraków przeciwko igrzyskom”, która domaga się od Kościoła pokrycia kosztów organizacji swojej imprezy.
Teraz do tego wszystkiego dochodzi kolejna kontrowersja dotycząca wolontariatu przy Światowych Dniach Młodzieży. Jak się okazuje, każdy kto chce pomóc w organizacji imprezy musi zapłacić Kościołowi od 50 do 300 złotych za tzw. pakiet wolontariusza. We wspomnianych sumach wliczone jest m.in „wpisowe”.
Sam Kościół katolicki tłumaczy, że obowiązek płacenia za bycie wolontariuszem to nic nowego jeśli chodzi o Światowe Dni Młodzieży.
– Nie szukamy taniej siły roboczej, ale młodych chrześcijan, którzy chcą w pełen sposób uczestniczyć w spotkaniach i uroczystościach, a przy okazji świadczyć przez kilka godzin dziennie swoją pracę – skomentował kontrowersje w rozmowie z Super Expressem sekretarz generalny komitetu ŚDM 2016, ks. Grzegorz Suchodolski. Ja tu czegoś nie rozumiem . Za uczestnictwo w modlitwach i własną pracę jeszcze trzeba zapłacić ??? Coś mi się wydaje że kler przeszedł sam siebie . To jakaś paranoja !!! Ja dobrowolnie pracuję za darmo a żeby było śmieszniej to ja muszę płacić za to że pracuję ??? W dupach się katabasom poprzewracało . W ogóle te ŚDM powinny zostać odwołane z uwagi na wywrotową działalność Papieża !!! gb
Grzesik: Znów niemieckie obozy na ziemiach polskich
Angela Merkel stawia sprawę jasno – albo Polska przyjmie nałożone przez Niemcy, dobrowolne kontyngenty uchodźców, które musi przyjąć, albo koniec strefy Schengen. Niemcy przeżywający rekordowy najazd uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu latami odsuwały wszelkie globalne, systemowe rozwiązania, choć problem nabrzmiewa od kilku dekad. To, co dziś proponuje Europie Pani Kanclerz, sprowadza się do uczynienia z krajów Europy Środkowo-Wschodniej miejsca budowy przejściowych niemieckich obozów dla uchodźców, na niemieckim wikcie, ale na polskiej ziemi – i tym razem pod polską strażą.
To u nas, biednych kuzynów ze Wschodu, zamierza zatem Pani Kanclerz dokonywać wstępnej selekcji przybyłych uchodźców: na tych, którzy przydadzą się przemysłowi niemieckiemu w Reichu od zaraz, od tych nieprzydatnych „muzułmanów”, jak mówiło się w Auschwitz o niezdolnych do pracy. Tych ostatnich Polska miałaby deportować lub użerać się z nimi na miejscu. Adaptując stare polskie przysłowie o posiadaniu dzieci i pszczół: kto ma ule, ten ma miód, kto ma uchodźców, ten ma smród. Oczywiście, Angela Merkel chce po pańsku za ten smród uczciwie nam zapłacić, to trzeba przyznać. Jak uczą jednak doświadczenia z historii, trzeba zadać pytanie: co się stanie, gdy kiedyś przestanie płacić?
Ano, pieniądze się skończą, a smród już u nas pozostanie. Skoro zatem, jak onegdaj ogłosiła Angela Merkel, islam jest religią państwową Niemiec, niech już Niemcy pozostaną konsekwentnie naturalnym miejscem migracji dla Afryki i Bliskiego Wschodu, a nam przestaną zawracać głowę swoimi szantażami likwidacji strefy Schengen. Kiedyś żelazna kurtyna dzieliła nas cywilizacyjnie od świata Zachodu. Dziś likwidacja strefy Schengem może nas skutecznie ochronić przed Niemieckim Kalifatem! Wystarczą nam więzi gospodarcze NATO i obecność USA. Reszty nie trzeba, Pani Kanclerz, dzięki, reszty nie trzeba…
Tadeusz Grzesik
PS. A i dekadenckim elitom umierającej starej Europy przyda się w końcu takie miejsce wolne od islamu i tolerancji w stylu zachodnim, jak Polska, do którego można byłoby wpaść na urlop i podkurować uszy kaleczone codziennym wrzaskiem muezina z wieży byłego kościoła za rogiem. To jak, Pani Kanclerz Merkel?
Trzeba być totalnym bezmózgiem i debilem żeby wierzyć Unii , Unia zrobi wszystko żeby u nas panoawał taki sam haos jak u nich a ludzie bali się chodzić po ulicach !!!!!!!
|
Polska w remoncie: Znikną składki na ZUS, NFZ i PIT
REKLAMA
Rząd Prawa i Sprawiedliwości przygotowuje wielką reformę systemu podatkowego. Jak zadeklarował minister Henryk Kowalczyk, decyzja polityczna już zapadła. Teraz - tylko praca nad szczegółami i od 2018 roku znikną składki na ZUS, NFZ i PIT.
Celem reformy jest przede wszystkim przeniesienie obciążeń podatkowych z zarabiających najmniej na zarabiających dużo. Obecnie to właśnie najubożsi płacą największy procent podatku, podczas gdy najbogatsi są opodatkowani albo tak samo, albo nawet lżej .
Nie wiadomo jeszcze, jaki będzie wymiar daniny, którą przyjdzie nam płacić od 2018 roku. Rząd zapewnia jednak, że większość obywateli zyska na reformie, a nieco więcej zapłacą tylko zarabiający zdecydowanie ponad przeciętniej, jak choćby różni prezesi.
- Nie chcemy ściągać więcej pieniędzy, ale nastąpi przeniesienie obciążeń z grup słabo zarabiających w stronę bogatych - powiedział dosłownie minister.
Jak wygląda dzisiaj nierówność obciążeń podatkowych? Tak pisze o tym portal "Money.pl":
Polityka Insight wyliczyła, że w przypadku pensji minimalnej z 2015 roku - 1750 zł brutto miesięcznie, tzw. klin podatkowy wynosi 39 proc. Klin to różnica pomiędzy całkowitym kosztem zatrudnienia pracownika, a tym, co ten pracownik otrzymuje na rękę. W przypadku prezesa spółki skarbu państwa, który zarabia średnio 23 650 zł brutto, klin wynosi tyle samo – 39 proc. Ale już kiedy ów prezes zmieniłby formę zatrudnienia z umowy o pracę na umowę zlecenie, klin skurczyłby się do 28 proc. W przypadku pensji minimalnej klin wręcz wzrósłby do 40 proc.
Z kolei minister Kowalczyk wyjaśniał, że nowy system będzie nieporównywalnie prostszy. Znikną różne składki na różne rodzaje umów. "Są elementy, które komplikują system. W tej chwili mamy ulgi dla studentów, dla rozpoczynających pracę, mamy obniżone składki dla firm przez pierwsze dwa lata ich działalności, różne oskładkowanie umów śmieciowych. Narosło nam dużo skomplikowanych mechanizmów i obecnie odprowadzamy około dziesięciu różnych składek. Takie uproszczenie jest zatem potrzebne" - tłumaczył.
kad
31.05.2016, 16:25
2016/05/30
Tajne dyskusje liderów Unii Europejskiej w sprawie „Planu B”
Liderzy i ministrowie Unii Europejskiej prowadzą tajne rozmowy nad „Planem B”, który ma być zrealizowany w przypadku zwycięstwa zwolenników Brexitu podczas czerwcowego referendum w Wielkiej Brytanii.
Przywódcy Niemiec, Francji, Włoch, Belgii chcą ściślejszej współpracy państw UE – poinformował Financial Times. Unijni przywódcy boją się, że Brexit może spowodować efekt domina i inne kraje zaczną opuszczać wspólnotę.
Ustalono, że w przypadku Brexitu Unia Europejska postara się zrobić wszystko aby maksymalnie utrudnić Wielkiej Brytanii nawiązanie ponownych stosunków z UE, co ma odstraszyć ewentualnych naśladowców.
Referendum w sprawie członkostwa Wielkiej Brytanii w UE odbędzie się 23 czerwca.
„Reuters”
Gotowi do ŚDM 2016--------------- Ja bym tego antychrysta nie wpuściła do Polski , kto wie co mu jeszcze strzeli do tego pustego łba , może każe karać tych którzy nie chcą przyjąć " uchodzców " , kto wie co jescze zrobi żeby rozwalić chrześcijaństwo !!!!!!!
Wszystkie elementy ryzyka wskazane we wcześniejszym raporcie, który nieformalnie został opublikowany w mediach, są już usunięte - powiedziała dziś Beata Kempa, szefowa rządowego zespołu do spraw Światowych Dni Młodzieży.
W Brzegach pod Krakowem, gdzie mają się odbyć główne uroczystości, pracuje 60 żołnierzy, którzy wybudują cztery tymczasowe mosty. Oprócz tego na Polach Miłosierdzia powstaną trzy stałe przeprawy. Burmistrz Wieliczki Artur Kozioł zapowiedział, że powstają też sieci energetyczne i światłowodowe - podaje portal rmf24.pl.
Czytaj też: Wojsko będzie aktywne przy Światowych Dniach Młodzieży
Nad bezpieczeństwem pielgrzymów czuwać będzie 658 pieszych patroli, 134 karetki, 27 szpitali polowych oraz 132 stałe punkty medyczne. Będą również lekarze i ratownicy z 14 Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych i cztery śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Światowe Dni Młodzieży odbędą się w Krakowie w dniach 26-31 lipca; weźmie w ich udział papież Franciszek. Chęć przyjazdu do Polski w tym czasie zadeklarowało już ponad 560 tys. osób, które dokonały rejestracji. Organizatorzy spodziewają się, że może być ich od 1,5 do 1,8 mln uczestników. - ----------------- Ten Papież to antychryst , to jakiś upadły anioł . Jak Papież może porównywać Chrystusa do ISIS , myć nogi Żydom czy Arabom, kazać przyjmować ' biednych ' uchodźców nawet tych z ISIS bo to biedni ludzie i na koniec kazać się z nimi asymilować w ten sposób żeby płodzić z nimi dzieci . To mówi katolik , i najwyższa głowa kościoła katolickiego - Papież !!! No normalny to on nie jest albo odwrotnie , jest i to bardzo i dokładnie wie co robi !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Tak czy siak powinien natychmiast zostać usunięty z piastowanego stanowiska i zostać objętym ekskomuniką !!!!! . Nie wiadomo co się wydaży na ŚDM , ale może być gorąco !!!! gb
TYLKO U NAS - nowy smoleński raport polskich naukowców: to był zamach
Pięciu polskich naukowców - wśród nich prof. Jan Obrębski z Politechniki Warszawskiej, profesor nauk technicznych, wybitny specjalista w zakresie mechaniki - stworzyło raport na temat katastrofy smoleńskiej. Kończy się on stwierdzeniem: "przyczyną katastrofy samolotu Tu-154 M w Smoleńsku mogły być tylko wybuchy wewnątrz konstrukcji".
Raport "Co wiemy o przyczynach Katastrofy Smoleńskiej" współgra - co podkreślają autorzy - z ustaleniami ekspertów smoleńskiego zespołu parlamentarnego Antoniego Macierewicza. Naukowcy często zresztą powołują się na wyniki analiz Kazimierza Nowaczyka, Wiesława Biniendy czy Grzegorza Szuladzińskiego.
Opracowanie rozpoczyna się od zestawienia kontrowersji w sprawie przyczyn katastrofy,czyli rozbieżności między raportem rządowej komisji Millera a ustaleniami niezależnych specjalistów. Zwraca też uwagę na problemy nie do końca jeszcze wyjaśnione, jak np. "niejasne powody, dlaczego w raporcie komisji Millera zrezygnowano z badań symulacyjnych, ogólnie uznawanych jako obiektywne metody badań katastrof lotniczych".
Uczeni stwierdzają m.in.:
Przeważająca część Raportu Komisji Millera poświęcona jest arbitralnej ocenie procedur przygotowania i przebiegu lotu oraz sylwetek psychologicznych pilotów itd., podczas gdy zagadnieniom technicznym, najważniejszym dla odtworzenia przyczyn katastrofy i wniosków końcowych poświęcono tylko znikomą uwagę.
Autorzy opracowania analizują również wybrane aspekty katastrofy, np. trajektorię lotu Tu-154 czy manipulacje ze słynną brzozą. Czytamy m.in.:
Wnioski podane przez K. Nowaczyka (MKS 2012 r., MKS 2013 r.) wskazują, że:
- duża powierzchnia lewego skrzydła samolotu została oderwana ponad 40 m przed brzozą, po pierwszym wybuchu,
- końcówka lewego skrzydła i fragmenty jego środkowej części odpadały podczas lotu pomiędzy brzozą i miejscem TAWS 38; potwierdzają to obliczenia G. A. Jǿrgensen’a, zapis systemu TAWS i ekspertyza ATM,
- opisany przez G. Szuladzińskiego wybuch w kadłubie samolotu miał miejsce w powietrzu – w miejscu TAWS 38, najpóźniej kilkadziesiąt metrów przed miejscem pierwszego uderzenia samolotu w ziemię (Fot. 4); wtedy zanikło zasilanie wszystkich rejestratorów pokładowych.
Pod raportem - napisanym bardzo przystępnym językiem, skierowanym do każdego odbiorcy - podpisali się sygnatariusze Konferencji Smoleńskich:prof. dr hab. Włodzimierz Klonowski, dr nauk matematycznych Ryszard Kopiecki, emerytowany prof. zwyczajny dr hab. inż. Jan B. Obrębski, dr hab. inż. emer. prof. Politechniki Warszawskiej Jan Pawlikowski oraz prof. zw. dr hab. inż. Jacek Rońda.
KE wraca do debaty o Polsce. Premier Szydło porozmawia telefonicznie z Fransem Timmermansem
W środę KE ma powrócić do debaty o sytuacji w Polsce w związku z kryzysem wokół TK i do kwestii przyjęcia opinii w ramach procedury ochrony praworządności. Kontynuowane są rozmowy z reprezentantami KE. Premier Beata Szydło ma rozmawiać telefonicznie z wiceszefem KE Fransem Timmermansem.
Rzecznik rządu Rafał Bochenek powiedział PAP, że cały czas, na różnych szczeblach, trwają rozmowy reprezentantów polskiego rządu z przedstawicielami gabinetu wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa.
Według informacji PAP ze źródła zbliżonego do rządu, premier Szydło ma wieczorem telefonicznie rozmawiać z wiceszefem KE, by podsumować stan rozmów.
Dialog rządu z KE ma związek z uruchomioną w styczniu przez Komisję procedurą ochrony praworządności, której celem jest zbadanie, czy sytuacja wokół Trybunału Konstytucyjnego nie zagraża zasadom praworządności.
KE - zgodnie z komunikatem Komisji z 18 maja - miała wydać opinię ws. sytuacji w Polsce i kryzysu wokół TK do zeszłego poniedziałku, 23 maja, w przypadku, gdyby polskie władze nie podjęły do tego czasu działań zmierzających do usunięcia zastrzeżeń dotyczących TK. Do wydania opinii nie doszło w związku z intensywnymi rozmowami między gabinetem Timmermansa a polskimi władzami.
We wtorek, 24 maja Timmermans przybył do Warszawy osobiście, rozmawiał z premier Szydło, a także prezesem TK Andrzejem Rzeplińskim.
Na konferencji prasowej po spotkaniu szefowa polskiego rządu i Timmermans mówili zgodnie, że rozwiązanie konfliktu wokół TK można wypracować tylko w Polsce. Szefowa polskiego rządu podkreśliła, że rząd zaproponował rozwiązania, które mógłby przyjąć parlament, a które spełniają warunki do tego, by spór wokół TK został zażegnany.
Wiceszef MSZ Konrad Szymański - który uczestniczył w spotkaniu premier z wiceszefemKE - mówił wówczas, że propozycji zmian, które „rozpoczną proces uzdrawiania sytuacji wokół Trybunału” można się spodziewać „już wkrótce”.
Timmermans obiecał z kolei pomoc w rozwiązywaniu kryzysu i kontynuację dialogu na ten temat. Zaznaczył, że w interesie UE jest aby znaleźć rozwiązanie sytuacji wokół TK, ponieważ „w pełni funkcjonujące państwa członkowskie” są niezbędne dla prawidłowego funkcjonowanie UE.
Wiceszef KE w środę, 25 maja, zdał relację z rozmów w Warszawie unijnym komisarzom. Potem powiedział polskim dziennikarzom, że KE czeka na postęp ws. rozwiązania kryzysu, który obiecała mu premier Szydło. Zapowiedział, że jeśli rząd szybko przedstawi rozwiązanie, KE nie przyjmie opinii ws. praworządności.
Gdyby taka opinia została przyjęta, polskie władze powinny w ciągu dwóch tygodni odpowiedzieć na nią. W oparciu o odpowiedź rządu Komisja podjęłaby dalszy dialog z polskim rządem „w celu znalezienia rozwiązania dotyczącego kwestii podniesionych w opinii”, a gdyby nie przyniósł on zadowalających dla KE rezultatów, komisja mogłaby wtedy wydać zalecenia z określonym terminem rozwiązania konkretnych problemów.
Jeżeli zalecenia nie zostałyby wdrożone, Komisja mogłaby przejść do ostatniego etapu procedury, zgodnie z art. 7 traktatu unijnego. Jest to wniosek o stwierdzenie poważnego ryzyka naruszenia wartości UE przez kraj unijny; w ostateczności może to doprowadzić do objęcia danego kraju sankcjami, w tym pozbawienia prawa głosu w Radzie UE. Jednak decyzja o sankcjach wymaga zgody wszystkich krajów UE.
Zapowiedź wydania opinii przez KE stała się w piątek 20 maja przyczyną burzliwej debaty w Sejmie. Premier Beata Szydło, przedstawiając informację ws komunikatu KE, oświadczyła, że nikt poza państwem polskim nie może rozwiązać sporu dotyczącego TK. Stwierdziła też, że to Komisja Europejska, nie Polska, ma problem z reputacją i autorytetem. Szefowa rządu zarzuciła wówczas ponadto opozycji, że podważa polską suwerenność i z satysfakcją przyjmuje ataki na Polskę.
Ze strony opozycji padały zaś zarzuty pod adresem premier, rządu i PiS o „sprofanowanie konstytucji”, chęć konfrontacji z KE i brak woli doprowadzenia do kompromisu ws. TK. Sejm przyjął też wówczas - głosami PiS i Kukiz‘15 - uchwałę ws. obrony suwerenności Rzeczypospolitej i praw jej obywateli, w której wzywa rząd do „przeciwstawienia się wszelkim działaniom przeciwko suwerenności państwa”. Posłowie Nowoczesnej, PSL i większość posłów PO - choć byli na sali obrad - nie wzięli udziału w głosowaniu.dstawą dyskusji KE na temat sytuacji w Polsce była wydana 11 marca opinia Komisji Weneckiej, organu doradczego Rady Europy, o którą wnioskował polski rząd. Jak podkreślono w opinii, „osłabianie efektywności Trybunału podważy demokrację, prawa człowieka i rządy prawa” w Polsce. Komisja Wenecka wezwała też polski parlament do znalezienia rozwiązania w oparciu o zasadę praworządności, przy poszanowaniu orzeczeń TK.
Po otrzymaniu opinii premier Szydło przekazała ją do parlamentu, a marszałek Sejmu powołał zespół ekspertów, który przygotował założenia - jak mówił koordynator tego zespołu prof. Jan Majchrowski - „nadające się do bezpośredniego zastosowania na gruncie normatywnym przez posłów i przez Sejm”. Konkluzje zespołu mają zostać przedstawione 9 lub 10 czerwca.
Jednocześnie w połowie maja po spotkaniu u marszałka Sejmu prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, że w krótkim czasie powinny się rozpocząć prace nad ustawą o TK, w oparciu o projekty PiS i PSL. Jak podkreślił, będzie to rozwiązanie przejściowe, projekt ostatecznej ustawy przygotują eksperci.
Projekt ustawy o TK, autorstwa PiS, zakłada m.in., że rozprawa w pełnym składzie wymagałaby udziału co najmniej 11 z 15 sędziów, a zasada rozpatrywania spraw według kolejności wpływu nie dotyczyłaby m.in. wniosków ws. ustawy o TK. PSL przygotowało projekt noweli ustawy o TK; zakłada on m.in. przejście w stan spoczynku sześciu sędziów TK, trzech wybranych w poprzedniej kadencji Sejmu i trzech w obecnej, a także wybór nowych sędziów większością 2/3 głosów.
W Sejmie jest obecnie w sumie pięć projektów zmian prawa dotyczącego TK. Własne projekty nowych ustaw o TK złożyła także Nowoczesna i KOD - jako obywatelski. Projekt noweli ustawy o TK złożył też Kukiz‘15.
Partie opozycyjne: PO, Nowoczesna i PSL domagają się m.in. publikacji orzeczenia z 9 marca, w którym Trybunał uznał, że nowelizacja ustawy o TK z grudnia ub.r. autorstwa PiS narusza cztery zasady konstytucji; za niezgodne z konstytucją uznał jej szesnaście zapisów. Rząd stoi na stanowisku, że nie był to wyrok, ponieważ został wydany z pominięciem przepisów grudniowej noweli: w składzie 12-osobowym, który rozpatrywał wniosek niezgodnie z kolejnością wpływu.
Wiceszef KE Frans Timmermans już dwukrotnie rozmawiał w Warszawie z polskimi władzami na temat sporu wokół TK. W czasie swojej pierwszej wizyty 5 kwietnia spotkał się m.in. z szefem MSZ Witoldem Waszczykowskim, ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą i prezesem TK Andrzejem Rzeplińskim. Pierwszy wiceprzewodniczący KE na konferencji prasowej oświadczył, że początkiem wyjścia z kryzysu wokół TK powinno być pełne poszanowanie dla wyroków TK, które powinny być ogłoszone i wdrożone.
Sytuacją w Polsce zajmował się też Parlament Europejski. W przyjętej 13 kwietnia rezolucji europarlamentarzyści wyrazili zaniepokojenie paraliżem TK w Polsce i wezwali KE, by przeszła do drugiego etapu procedury ochrony państwa prawa, jeżeli polski rząd nie zastosuje się do marcowej opinii Komisji Weneckiej.
gah/PAP
Subskrybuj:
Posty (Atom)