Banki wprowadzają opłaty za usługi, które do tej pory były bezpłatne
Opłaty za przelewy internetowe, kody SMS służące do autoryzacji czy prowadzenie konta oszczędnościowego – to kilka nowości, które szykuje swoim klientom Bank Zachodni WBK. Wcześniej niektóre z tych opłat pojawiły się już u konkurencji. Czy to zapowiedź większych zmian na rynku?
W piątek na łamach Bankier.pl prześwietlaliśmy nowy cennik Banku Zachodniego WBK. Zmiany są spore i wnoszą kilka rzadko spotykanych do tej pory pozycji. Bank wprowadza opłaty za usługi, które do tej pory z definicji były bezpłatne. To przelewy internetowe, kody SMS służące do autoryzacji transakcji czy opłata za prowadzenie konta oszczędnościowego.
Od sierpnia za darmo będzie tylko pięć pierwszych kodów SMS służących do autoryzacji transakcji. Każdy kolejny będzie kosztował 20 groszy. Obecnie opłata ta też funkcjonuje, ale nie dotyczy flagowych rachunków z oferty banku. Pula pięciu bezpłatnych kodów SMS dla klienta aktywnie korzystającego z bankowości internetowej może nie być wystarczająca – wyczerpie się zaraz po opłaceniu rachunków za dom i media. Podobną opłatę stosuje też Pekao, ale udostępnia klientom za darmo alternatywny, bezpłatny sposób autoryzacji transakcji internetowej – token GSM.
Banki wydają na SMS-y 70 mln zł
Dlaczego bank wprowadza opłatę za SMS-y? Pewną wskazówką może być opublikowany niedawno raport Obserwatorium.biz pt. „Bezpieczeństwo Bankowości Elektronicznej”. Z dokumentu wynika, żebanki wydają rocznie na SMS-y służące do autoryzacji 60-70 mln zł. Kwota ta będzie rosła, bo systematycznie przybywa aktywnych użytkowników bankowości internetowej. Dlatego – zdaniem autorów raportu – banki będą rozważały wprowadzenie alternatywnych sposobów autoryzacji transakcji, np. kodów przesyłanych w powiadomieniach push czy Blikiem. Na razie jednak mogą zacząć przerzucać koszty na klientów, wprowadzając – wzorem BZ WBK – opłatę za kody SMS.
Nawiasem mówiąc, warto przypomnieć, że BZ WBK podjął już jedną próbę zaoszczędzenia na kodach SMS. Szczegółowo na ten temat pisał serwis niebezpiecznik.pl. Bank wyłączył kody SMS dla usługi Przelewy24. Klienci, którzy dokonywali zakupów internetowych, nie byli proszeni o zatwierdzenie transakcji kodem jednorazowym. Wszystko działało sprawnie do pierwszego ataku phishingowego. W jego wyniku złodzieje wykradli loginy i hasła, a następnie obłowili się na kosztem klientów banku.
Wracają opłaty za przelewy internetowe
Następną niekorzystną zmianą w nowym cenniku jest wprowadzenie opłaty za realizację internetowych zleceń stałych i Przelewów24 (to szybkie przelewy pay by link). Koszt takiej usługi od sierpnia będzie wynosił 50 groszy. Opłata jest zaskakująca i można ją odczytać jako krok wstecz. Obie dyspozycje są bowiem automatycznymi zleceniami składanymi przez system bankowości internetowej, które nie angażują pracownika banku. A bezpłatne przelewy miały być przecież jedną z zasadniczych przewag bankowości internetowej nad bankowością tradycyjną.
Z drugiej jednak strony argument ten był podnoszony w czasach, gdy bankowe usługi online dopiero budowały swój zasięg. Dziś jest to już standard, z którego klienci nie zrezygnują nawet mimo opłat. Warto przy okazji zauważyć, że BZ WBK nie jest odosobnionym przypadkiem. W lutym opłaty za przelewy internetowe wprowadził klientom firmowym Citi Handlowy. W maju PKO BP podniósł opłatę za przelewy internetowe w kontach: Superkonto, Student i Graffiti z 70 groszy do 1,20 zł.
Opłata za przechowanie oszczędności
Kolejną irytującą opłatą będzie opłata za prowadzenie konta oszczędnościowego. Wyniesie ona 1 zł miesięcznie. Obecnie na rynku tylko trzy banki naliczają taką opłatę – PKO BP, Citi Handlowy i Toyota Bank. W PKO BP wynosi ona 1 zł, ale nie jest naliczana, jeśli na koncie nie ma pieniędzy. Citi Handlowy nalicza 15 zł opłaty za SuperKonto Oszczędnościowe, jeśli na konto osobiste nie wpływa co miesiąc 3 tys. zł. W Toyota Banku opłata w wysokości 30 zł naliczana jest w ramach Indeksowanego Konta Oszczędnościowego tylko w te miesiące, w które klient wycofa środki z rachunku. Z cennika BZ WBK wynika, że bank nie zamierza stosować żadnych ulg – będzie naliczał 1 zł nawet wtedy, gdy konto będzie puste.
Opłata za prowadzenie konta oszczędnościowego w BZ WBK może więc doprowadzić do sytuacji, w której zdeponowane tam oszczędności… zaczną topnieć. Bank proponuje symboliczne odsetki na poziomie 0,51 proc. brutto w skali roku. Przy niskich kwotach depozytu, opłata za prowadzenie rachunku pożre wypłacone przez bank odsetki i nadgryzie oszczędności. Przykładowo jeśli klient wpłaci tam 2000 zł, to miesięcznie zarobi 69 groszy, a bank naliczy opłatę w wysokości 1 zł. Co miesiąc będzie więc tracił 31 groszy.
Czy to początek większych zmian na rynku?
Pod pewnymi względami opłaty wprowadzone przez BZ WBK mogą być przełomowe dla rynku. Banki działają stadnie – gdy jeden podnosi opłatę, inne szybko idą w jego ślady. Zwłaszcza, jeśli jest to jeden z największych banków w Polsce. Wystarczy spojrzeć na ofertę kont osobistych. Jeszcze dwa, trzy lata temu każdy bank miał bezwarunkowo bezpłatny ROR. Dziś konto może być za darmo tylko wtedy, jeśli klient zasila je pensją i aktywnie korzysta z karty. Kilka lat temu niemal wszystkie banki oferowały konta z dostępem do wszystkich bankomatów bez prowizji. Obecnie jeden za drugim zaczynają limitować wypłaty i ograniczać sieć bezpłatnych maszyn. Bankowcy już wielokrotnie zapowiadali, że czasy darmowej bankowości powoli się kończą.
BZ WBK jest pierwszym bankiem, który po pamiętnej awanturze wokół podwyżek PKO BP zdecydował się zmienić opłaty na niekorzyść klientów. Po spowiedzi prezesów przed Komisją Finansów Publicznych branża na kilka miesięcy wstrzymała oddech. Ustawa o podatku bankowym zabrania bankom przerzucania kosztów nowej daniny na klientów, więc każda podwyżka mogłaby zostać odczytana jako działanie wbrew prawu. Okres „karencji” najwidoczniej powoli mija, więc możemy oczekiwać, że śladem BZ WBK pójdą inni. Bo trudno sobie wyobrazić, by nie spróbowały zrekompensować dodatkowych obciążeń kosztem klientów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz