Nie wiem, na ile to, co dziś robią, jest wyrozumowane, rozpisane na kroki, a na ile się w to wikłają. Nie mogę się jednak pogodzić z wizją Kaczyńskiego, który siedzi na Żoliborzu z kotem i knuje, co zrobi za tydzień, za miesiąc (...) Nie wiem, co się z nim teraz dzieje, nie rozmawiałem z nim od roku. Jak obserwuję to, co PiS robi, to się zastanawiam, czy coś się z nim nie stało - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" prof. Ryszard Bugaj.Były doradca prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz członek rady programowej PiS przyznaje, że dziś najbliżej mu do Partii Razem. Dlaczego? Bo przypomina mu młodość. - To sympatyczni ludzie. Podczas wyborów zastanawiałem się, czy oddać na nich głos, ale uznałem, że byłby stracony, ponieważ i tak nie mają szans. Omyliłem się. Osiągnęli ponad 3 procent - wyjaśnia.Jak tłumaczy dalej, w ostatnich wyborach zagłosował na Prawo i Sprawiedliwość, bo partia ta dawała jakąś nadzieję, że przeprowadzi "istotny i rozsądny zwrot" w sprawach polityki społeczno-gospodarczej. "A w sprawach politycznych - liczyłem -będzie więcej powściągliwości" - mówi dalej w rozmowie z Adamem Leszczyńskim.
Teraz, jak sam przyznaje, trochę się boi, że PiS może chciec rozmontowywać w Polsce demokrację, choć jednocześnie dodaje, że jeżeli tak się będzie działo, to w "ograniczonych granicach" - np. przez presję wywieraną na administrację publiczną. Cierpkich słów prof. Bugaj nie szczędzi też, gdy mówi o mediach publiczny. "Wiadomości" TVP nazywa "porażającymi" i "potwornie stronniczymi".
"Nie wierzę jednak w zamach na ordynację wyborczą. Jeżeli go nie będzie, to wszystko będzie zależeć od wyborców" - zastrzega rozmówca "Gazety Wyborczej". I dodaje, że kluczowe dla niego będzie to, co teraz partia Jarosława Kaczyńskiego zrobi w sprawach społeczno-gospodarczych.
Cała rozmowa z prof. Ryszardem Bugajem w weekendowym wydaniu "Gazety Wyborczej".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz