„W Centrum Zdrowia Dziecka rozpoczął się strajk pielęgniarek. Gazeta.pl oczywiście atakuje na jedynce informacją o dramatycznej sytuacji małych pacjentów – bo strajk.

Z informacji prasowej nie dowiecie się, że dramatyczna sytuacja była znacznie wcześniej. Bo w CZD są tak niskie płace, że nikt tam nie chce pracować, więc obsada pielęgniarska jest niewystarczająca. To jest prawdziwe zagrożenie dla zdrowia dzieci na co dzień. Jako że w wymogach NFZ nadal nie ma minimalnej obsady pielęgniarskiej, dyrektorzy placówek ochrony zdrowia oszczędzają właśnie na tym. Przypomnę, że aby strajk mógł się legalnie odbyć, musi być poprzedzony bardzo długą procedurą sporu zbiorowego. To nie jest żadna impulsywna decyzja, a dyrekcja CZD miała wystarczająco dużo czasu, by wyjść na przeciw oczekiwaniom pielęgniarek i nie dopuścić do strajku.

Pielęgniarskie strajki polegają na tym, że mimo że pielęgniarki strajkują, zapewniają bezpieczeństwo pacjentom – pacjentami opiekują się oddziałowe, a w pokoju strajkowym jest telefon alarmowy i w razie sytuacji krytycznej strajkujące pielęgniarki idą na oddział wykonywać swoją pracę. Nie jest to dobre rozwiązanie strajkowe, to raczej kwadratura koła. Pokazuje jakim priorytetem dla pielęgniarek jest dobro pacjenta.

Z informacji prasowej nie dowiecie się też, że zarobki pielęgniarek są zbliżone do poziomu wynagrodzeń kasjerek w supermarkecie. Dowiecie się natomiast, że zagroziły zdrowiu i życiu dzieci. Otóż nie. To sektor ochrony zdrowia w sposób systemowy naraża życie dzieci. A tym pielęgniarkom, którym jeszcze chce się pracować za takie niskie wynagrodzenie, trzeba podziękować. I dać solidne podwyżki, by zachęcić nowe osoby do podejmowania tej ciężkiej, trudnej i bardzo odpowiedzialnej pracy.”

To treść komentarza, który zamieściłam na swoim facebookowym wallu 24 maja.

W ciągu doby doczekał się prawie sześciuset udostępnień. W wielu przypadkach okraszonych osobnym komentarzem udostępniających mówiącym, że w końcu ktoś pisze o problemie szerzej, pokazuje rzeczywiste problemy, które doprowadziły do strajku w CZD.

Jasne, że w przypadku każdego społecznego konfliktu „sytuacja jest złożona”, ale w przypadku sytuacji pielęgniarek złożoność problemu powinna być już od dawna rozpoznana. A nie jest. To może najpierw przypomnę:


Pielęgniarek jest za mało i są nadmiernie przeciążone pracą, której nie ubywa. To skutek znaczących zwolnień w tej grupie zawodowej, których dokonano podczas tzw. drugiej fali reform sektora publicznego (lata 1999-2001) oraz szybkiego starzenia się pielęgniarek.

Pielęgniarki zarabiają za mało więc niewiele nowych pielęgniarek podejmuje pracę w zawodzie w Polsce.

Pielęgniarek jest za mało i zarabiają zbyt niewiele, więc podejmują dodatkowe prace. Jako, że jest ich zbyt mało, to dodatkowe prace są również w ochronie zdrowia. Co oznacza, że po godzinach „łatają dziury” w systemie opieki zdrowotnej i zarazem łatają domowe budżety.

Niektórzy dyrektorzy szpitali stwierdzili, że właściwie nie ma sensu fragmentaryzować zatrudnienia pielęgniarek na umowę o pracę i zlecone, skoro można załatwić to za jednym zamachem i wprowadzić samozatrudnienie pielęgniarek. Wtedy mogą pracować w jednym miejscu ile chcą bo ich czasu pracy nie reguluje już Kodeks pracy. Na pielęgniarki zostaje przerzucona odpowiedzialność i ryzyko związane z zarządzaniem „firmą” – podatki, ZUS, koszty. To wszystko robi się oczywiście „po godzinach”, co sprawia, że czasu na odpoczynek jest jeszcze mniej. Trudno też mówić o pielęgniarce na kontrakcie, że jest w pełni zintegrowana z zespołem pracowników, z oddziałem.


Przelewanie z pustego w próżne. Od mieszania herbata nie zrobi się słodsza, od rozciągania pielęgniarskiego czasu pracy w nieskończoność nie zwiększy się liczba pielęgniarek. Od zamiany umowy o pracę na samozatrudnienie lub ciąg zleceń nie zwiększy się podstawowe wynagrodzenie pielęgniarki. Tu nie chodzi o to, by w trzech miejscach pracy zarabiać godnie. Godnie trzeba zarabiać w jednym miejscu pracy.

Prawda jest taka, że nami, pacjentkami i pacjentami, opiekuje się zbyt niewielka liczba pielęgniarek. W polskiej ochronie zdrowia zdarzają się proporcje znane do tej pory z XIX wiecznych szpitali – jedna pielęgniarka na dwudziestu czy więcej pacjentów. Jedna pielęgniarka na nocnej zmianie na oddziale.

Uwięzienie w błędnym kole niskich zarobków i niewystarczającej obsady nagłaśnia od wielu lat Naczelna Izba Pielęgniarek i Położnych prowadząc akcję informacyjną Ostatni dyżur pokazującą drastycznie szybkie starzenie się tej grupy zawodowej i publikując raporty o stanie pielęgniarstwa.

Nagłaśnia to Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych wskazujący jakim zagrożeniem dla pacjentów jest brak kontroli nad czasem pracy pielęgniarek.

Ja piszę komentarze, udzielam wywiadów, i za każdym razem mówię to samo: pielęgniarek jest za mało i za mało zarabiają, a ich strajki wynikają z ich poczucia odpowiedzialności.

Problem ze strajkiem w Centrum Zdrowia Dziecka jest gdzie indziej. Jest w zupełnie niezrozumiałej indolencji mediów, które zamiast nagłaśniać skandalicznie niskie zarobki przemęczonych i przepracowanych pielęgniarek – znowu piszą o tym, że strajkiem pielęgniarki narażają życie dzieci.

Zamiast spojrzeć na sytuację systemowo, wolą udawać, że świat istnieje od wczoraj. Że pielęgniarki impulsywnie postanowiły podjąć strajk i gdyby nie rzeczniczka CZD i jej uspokajające komunikaty, to kto wie, co by się wydarzyło!

Warto tu dodać, że sama dyrekcja szpitala informuje, że planowane operacje transplantologiczne odbędą się i strajk nie ma na nie wpływu.

Czy naprawdę musimy czytać wciąż wiadomości wyrwane z kontekstu? Czy mediom już tylko i wyłącznie zależy na klikalności i liczbie odsłon reklam?

Wszyscy jesteśmy pacjentkami i naprawdę w niczyim interesie nie leży to, by w szpitalu znaleźć się pod opieką przemęczonej pielęgniarki, która pracuje w trzech miejscach, a przerwy między kolejnymi pracami odsypia na szpitalnej kozetce. Czy media mogłyby się zacząć interesować tym, jak placówki ochrony zdrowia dbają o zapewnienie opieki pielęgniarskiej wysokiej jakości?

Jakość opieki pielęgniarskiej to stawka, która powinna nam wszystkim leżeć na sercu. Nie rozwiążą tego ani prywatne szpitale jednodniowe, ani prywatne przychodnie z kolorowymi ścianami. W przypadku poważnej choroby i tak trafimy do publicznej placówki. A kiedy poważnie zachoruje dziecko, wtedy jest bardzo prawdopodobne, że trafi do CZD. Nikt z nas nie chce być zbywany jako pacjent, nikt z nas nie chce w kółko słyszeć od pielęgniarki „zaraz”, „nie teraz”, „za chwilę”. A pielęgniarki nie chcą tego mówić, serio. Niezależnie od tego, ilu z was spotkało w swoim życiu niesympatyczną pielęgniarkę, to ogólnie jest to zawód, do którego wykonywania trzeba być przekonaną. Dodam, że pielęgniarki pracujące z ciężko chorymi dziećmi cieszą się szczególną estymą w swoim środowisku zawodowym, bo niewiele pielęgniarek jest w stanie wytrzymać psychicznie konieczność profesjonalnej opieki nad dzieckiem, które znajduje się w takiej sytuacji.

Zatem jakość opieki pielęgniarskiej, co oznacza znaczne podwyższenie liczby pielęgniarek na oddziałach oraz znaczące podwyżki pensji, których nie trzeba wyszarpywać ze szpitalnych budżetów (a tak do tej pory wyglądała w praktyce realizacja rządowych podwyżek) – to nie jest interes jednej grupy zawodowej, to konieczność dla nas wszystkich.

Dlatego też mam instrukcję dla dziennikarzy.

Kiedy ogłaszany jest strajk pielęgniarek, nie pytajcie „ile chcecie podwyżki?”. Pójdźcie do rzecznika szpitala i zapytajcie:

  • Ilu pacjentów przypada na jedną pielęgniarkę na każdym oddziale?
  • Jakimi wytycznymi kieruje się dyrekcja szpitala, by zapewnić pacjentom opiekę pielęgniarską wysokiej jakości?
  • Ile pielęgniarek pracuje w nadgodzinach i w jakim wymiarze czasu?
  • Ile wynosi wynagrodzenie pielęgniarki na jednym etacie – i nie dawajcie się zbyć informacją o „średnich zarobkach pielęgniarek”, do których wliczane są i wynagrodzenia pielęgniarek pracujących przy łóżku pacjenta, i pielęgniarskiej kadry kierowniczej.
  • Czy w placówce stosuje się samozatrudnienie pielęgniarek? Ile zarabiają na rękę za godzinę pracy, ile godzin w miesiącu pracują? Dlaczego wprowadzono samozatrudnienie i jaki to ma wpływ na jakość opieki nad pacjentami?
  • Jak wyglądają zarobki pielęgniarek w porównaniu do innych grup zawodowych w szpitalu?
  • Od jak dawna trwa spór zbiorowy i dlaczego zakończył się strajkiem – z jakiej przyczyny dyrekcja szpitala odrzuciła żądania strony pracowniczej.

Potem zapytajcie Ministerstwo Zdrowia o realizację planu zapewnienia pacjentom i pacjentkom w Polsce opieki pielęgniarskiej wysokiej jakości. Bo chyba ten plan muszą mieć, prawda? W końcu stan pielęgniarstwa w Polsce jest znany i nagłaśniany od dawna, więc można by się spodziewać, że ministerialni urzędnicy pracują nad systemowymi rozwiązaniami. Nie pracują? W takim razie dlaczego – i kiedy zaczną?

Bo dlaczego by nie zacząć relacjonować strajków pielęgniarek w rzetelny sposób? W końcu wszyscy jesteśmy pacjentami.