2016/05/29

„Podwójna kompromitacja”. Balcerowicz broni Krystyny Jandy.............. bardzo dobrze rząd zrobił , najpierw zmieszała rząd z błotem a potem woła kasę ??? Ja bym jej dała co najwyżej kopa w dupę !!!!!!

krystyna janda leszek balcerowicz
 fot. Szymon Łaszewski, Marcin Obara  /  źródło: PAP
- Niektórzy zwolennicy PiS-u krytykują Krystynę Jandę, że występowała o dotację dla prowadzonych przez siebie teatrów. Ci ludzie kompromitują się podwójnie: moralnie i intelektualnie – twierdzi Leszek Balcerowicz. Dlaczego?
Były szef NBP i autor polskich przemian gospodarczych wyjaśnia to na Facebooku.
Po pierwsze (moralnie) dlatego, że nie protestują, kiedy pieniądze płyną do niepaństwowych, ale prawicowych instytucji pokroju fundacja ojca Rydzyka. „To moralność Kalego. Ponadto demonstrują podłość insynuując, że poglądy Krystyny Jandy na bieg spraw w Polsce za PiS-u wynikają z tego, że obcięto dotację dla prowadzonych przez nią teatrów, a nie z jej obserwacji i przekonań. Insynuacje (a także wyzwiska, fałszywe oskarżenia itp.) to żałosny przejaw moralnego skarłowacenia” - zauważa Balcerowicz.
Po drugie (intelektualnie), dlatego, że nie wiedzą, że w krajach Zachodu rozdziela się dotacje bez względu na to, czy placówka jest publiczna czy prywatna: liczy się jakość propozycji.
„Przekonanie, że państwowe dotacje powinny iść tylko do państwowych teatrów uwidaczniają postkomunistyczną mentalność zwolenników PiS i potwierdza, że to najbardziej postkomunistyczna partia w Polsce. A ich postawy moralne przypominają najgorsze przejawy PRL-u” - dodaje profesor.
Krystyna Janda od dłuższego czasu zmaga się z Ministerstwem Kultury zarządzanym przez profesora Piotra Glińskiego. Aktorka starała się o 1,5 mln złotych dotacji od MKiDN, a dostała zaledwie jedną dziesiątą tej sumy. Pytany o to w jednym z wywiadów minister Gliński nazwał jej działalność artystyczną „prywatnymi teatrami”. Z kolei zwolennicy PiS twierdzą, że aktorka nie powinna występować o publiczne dotacje na swoje przedsięwzięcia. W liście otwartym Krystyna Janda napisała wtedy:
„Panie ministrze, to NIE SĄ MOJE PRYWATNE TEATRY. W sensie formalnym to są TEATRY FUNDACJI i państwa. Fundacji założonej 11 lat temu. FUNDACJI KRYSTYNY JANDY NA RZECZ KULTURY mającej jako cel statutowy prowadzenie dwóch teatrów warszawskich Teatru Polonia i Och-Teatru oraz propagowanie i upowszechnianie kultury. Czyli – zysków nie biorę do kieszeni. (przepraszam za ten zwrot, ale nie wiem jak to mogę wyraźniej nazwać, żeby wytłumaczyć) WSZYSTKIE ZAROBIONE PIENIĄDZE IDĄ NA CELE STATUTOWE! (produkcje spektakli, remonty, zakup sprzętu, koszty stałe)”.Dziś w oficjalnym liście minister Gliński odpowiedział aktorce: "Osobiście rozpatrywałem wszystkie wnioski odrzucone w pierwszym naborze. Zapoznałem się z nimi bardzo dokładnie i zaopiniowałem pozytywnie wniosek Fundacji Krystyny Jandy na rzecz kultury. Otrzymała Pani 150 tys. zł dotacji. (...) Warto pamiętać, że w Polsce działa tysiące placówek kulturalnych w tym także mniejszych teatrów. Często prowadzą je pasjonaci związani z lokalnymi ośrodkami kultury. Nie dysponują oni nawet ułamkiem możliwości, jakie posiada prowadzona przez Panią fundacja. Można przydzielić większe dotacje mniejszej liczbie podmiotów lub mniejsze dotacje dla większej liczby wnioskodawców. Od lat korzystano i wybierano tą drugą opcję, którą uznaje się za bardziej sprawiedliwą i zapewniającą równomierny rozdział środków z budżetu."

Jestem polską artystką, a nie narodową

Janda nie ukrywa, że nie jest jej po drodze z polityką „dobrej zmiany”. W styczniu w rozmowie z „Newsweekiem” przypominała: Jestem polską artystką, a nie narodową. Kiedy przyjeżdżałam grać w filmie w Bułgarii, to słyszałam, że pracuję z zasłużonym narodowym artystą Bułgarskiej Republiki Ludowej. Albo w Rosji w teatrze spotykałam tylko narodowych artystów. Zawsze uważałam, że to jest koloryt lokalny. Miałam zaszczyt dostać Medal Karola Wielkiego w dziedzinie sztuki, za udział w zjednoczeniu Europy. Jestem z tego bardzo dumna. Czy tym, którzy będą dawać pieniądze na sztukę, będzie zależało na tym, żeby robić naprawdę dobre rzeczy, opowiadające o naszej historii, czy chodzi o gloryfikowanie władzy? Na razie wszystkie działania zmierzają do tego, że słowa takie, jak „patriota”, „patriotyzm”, „narodowy”, stają się podejrzane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz