2016/05/29

Miłosierdzie czy głupota! Miejsce Tuska jest we Wronkach, a nie w Brukseli!........ Myślę że ani jedno ani drugie .Skoro Kaczyński tak postąpił doskonale wie co robi i napewno nie kieruje się miłośćią do tego błazna ale ma jakiś tylko sobie wiadomy cel .Tak rasowy polityk jak Kaczyński nie popełnia błędów .

   fot: YT          „Daruję cię zdrowiem, żebyś mógł o Kmicicu rozmyślać” – rzekł na pożegnanie chorąży orszański Andrzej Kmicic do zdrajcy Kuklinowskiego. „Daruję cię stanowiskiem, żebyś mógł o Kaczyńskim rozmyślać” – takie przesłanie wysłał właśnie Donaldowi Tuskowi prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Ale różnica jest spora.
Różnica jest wręcz diametralna, bo pan Andrzej Kmicic zostawiał Kuklinowskiego skrępowanego, przywieszonego u górnej belki stodoły, na wpół nagiego i z „przypieczonymi boczkami”. W rezultacie zdrajca zamarzł i wyzionął ducha. Prezes Jarosław Kaczyński chce zostawić Tuska na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej z roczną pensją w wysokości 300 tysięcy euro oraz licznym „dworem”, kamarylą i przywilejami.
Nie osobiście, ale przez swego „Kiemlicza” Ryszarda Czarneckiego Jarosław Kaczyński przekazał komunikat, że Donald Tusk może liczyć na poparcie Polski w staraniach o drugą kadencję na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej. Uzasadnienie wygłoszone ustami Czarneckiego brzmiało: „Mamy jednak zasadę od wielu lat, że PiS zawsze popiera Polaków na każde stanowisko w organizacjach międzynarodowych. W takich przypadkach nieważna jest opcja polityczna, jaką dany kandydat reprezentuje. Ta zasada jest święta.” Cóż, lepiej by było, aby PiS nie kierował się źle rozumianym solidaryzmem narodowym, lecz wartościami i zasadami właśnie. A to oznacza, że należy popierać kandydatów, kierując się kryterium ich kompetencji i uczciwości, a nie tylko dlatego, że są „swoi” – w sensie obywatelstwa. Bo w myśl „świętej zasady” ogłoszonej przez Czarneckiego trzeba by – gdyby tylko ktoś zgłosił takie kandydatury – popierać Bogdana Klicha na sekretarza generalnego NATO, Jerzego Millera na szefa Europejskiej Konferencji Lotnictwa Cywilnego, a Mariusza T. – pedofila i mordercę znanego jako „szatan z Piotrkowa” - na dyrektora międzynarodowego ośrodka kolonijnego dla małoletnich chłopców.
Świeżo przedstawiony audyt 8-letnich rządów w Polsce Platformy Obywatelskiej nie pozostawia wątpliwości, że odpowiedzialność polityczną za wszystkie działania złe, szkodliwe i niegodziwe ponosi właśnie Donald Tusk. A nawet znacznie więcej – za wiele spraw ponosi także osobistą, bezpośrednią odpowiedzialność, wszak przez siedem lat był prezesem rady ministrów, a kolejny rok rządziła jego protegowana i zastępczyni premier-marionetka Ewa Kopacz. – Miejsce Tuska nie jest w Brukseli, a we Wronkach – podsumował w krótkich żołnierskich słowach pewien mój znajomy. Otóż to – jeżeli treści przedstawione w audycie znajdą przełożenie na doniesienia do prokuratury i mocny materiał dowodowy, to Tuska należałoby postawić bynajmniej nie przed Trybunałem Stanu, ale przed sądem karnym. Za zdradę stanu mógłby być sądzony równolegle.
Skąd w takim razie nagły palec podniesiony przez „Kaczora” w górę w geście łaski? Wytłumaczenia można znaleźć trzy. Po pierwsze – Jarosław Kaczyński chce w ten sposób „zapunktować”, pokazać się jako polityk wolny od chęci odwetu i zemsty. Nie za bardzo tylko wiadomo do kogo ma być adresowany takich gest – w stronę unijnych elit, czy krajowej opinii publicznej. Ale tak czy siak – nic z tego nie wyjdzie. Kaczyński nawet gdyby zaczął w cudowny sposób chodzić po wodzie – natychmiast zostanie „schlastany” jako niezguła, który nawet pływać nie potrafi. Poparcie dla Tuska nie zapewni mu dobrego public relations ani na arenie międzynarodowej, ani wśród krajowych zwolenników „układu” stworzonego przez Platformę Obywatelską. Dla jednych nadal będzie faszyzującym dyktatorem, dla drugich – „kurduplem” i „polskim Putinem”. Interpretacja wspaniałomyślnego gestu będzie co najwyżej taka: Kaczyński się Tuska boi.
W ten sposób dochodzimy do drugiego wytłumaczenia:„zostawiając” Tuska w Brukseli PiS działa taktycznie, nie chcąc powrotu do kraju polityka, który może stać się liderem opozycji i zakończyć bratobójczą rywalizację pomiędzy Petru a Schetyną, obejmując przywództwo obozu przeciwników „dobrej zmiany”. Niby jest to sensowne wytłumaczenie, niby logicznie „trzyma się kupy”. Jednak należy postawić pytanie: jeżeli to prawda, to jaka jest rzeczywista siła PiS-u, skoro obawia się powrotu polityka tak już skompromitowanego i w gruncie rzeczy ośmieszonego? Dodatkowo poparcie Tuska na drugą kadencję „króla Europy” będzie fatalnym sygnałem wobec własnego elektoratu. Z dwojga złego - obóz patriotyczny prędzej zaakceptowałby kompromis w sprawie Trybunału Konstytucyjnego i pójście na jakąś formę ugody z sędzią Rzeplińskim niż taką pieszczotę wobec Tuska.Wytłumaczenie trzecie – Kaczyński liczy na wdzięczność samego Tuska. Ale i tutaj się przeliczy – były przewodniczący PO nagrodzony drugą kadencją w Brukseli ani nie stonizuje krajowych ataków na rząd (nawet, gdyby chciał – to już i tak w swojej partii utracił wpływy), ani tym bardziej nie stanie się lobbystą interesu Polski w Brukseli, tak jak dotąd nim nie był. Tusk należy do polityków słabych, którym dodatkowo obce jest wszelkie poczucie wdzięczności. Jeżeli coś czuje – to tylko obowiązek spłacenia rachunków i długów wobec silnych, a nie wdzięczności wobec miłosiernych. Kaczyński przypomina więc człowieka, uwalniającego skorpiona ze słoja z nadzieją, że ten zamiast ukąsić – pocałuje.
Jedno może być jeszcze czwarte, najbardziej logiczne wytłumaczenie całej sytuacji – to już pointa żartobliwa. Jeśli Jarosław Kaczyńki zarzekał się w wystąpieniu 2 maja, że Polska z Unii Europejskiej nie wyjdzie – to może ma tajny plan taki, że „klawo jak cholera”. Zamiast myśleć o „Polexicie”, czyli wyjściu Polski z Unii Europejskiej – postanowił załatwić rzecz w inny sposób, ostatecznie unicestwiając Unię. A czyż może być bardziej perfidna i wyrafinowana dywersja niż pozostawienie na wysokim unijnym stołku Donalda Tuska? Tusk Polski prawie „nie zwinął”, więc z Unią może mu się uda skuteczniej, bo tam morale i społeczny opór przeciw destrukcji są mniejsze.
Wróćmy jednak do refleksji poważnej. Poparcie przez polski rząd osoby Donalda Tuska na drugą kadencję na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej może mieć jeden fatalny skutek – pozbawi Polaków elementarnego poczucia sprawiedliwości i porządku świata, w którym występek i łajdactwo powinny zostać ukarane, a cnota nagrodzona. To elementarne poczucie sprawiedliwości zostało w czasie 8 lat rządów koalicji PO/PSL zupełnie zdewastowane i tęsknota za jego odbudową była jednym z imponderabiliów, które legły u podstaw wyborczego zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości. Jeżeli teraz dla politycznego wyrachowania i kunktatorstwa – PiS zrezygnuje z symbolicznego gestu odbudowy społecznego poczucia sprawiedliwości, będzie to rzecz fatalna. Nie tylko dla „żelaznego” elektoratu Prawa i Sprawiedliwości, ale dla całej uczciwej części społeczeństwa, w której odczuciu polityczny łajdak nie powinien nadal pławić się w luksusach, zbijając bąki.
Jeżeli Tuska „darować zdrowiem”, to tylko najpierw dając mu nauczkę taką jak Kmicic Kuklinowskiemu. Zatem Donek – z Brukseli wracaj do Wronek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz