Zajście w ciążę podczas podróży - to raczej nie znajduje się na liście wielu kobiet - szczególnie tych, które zwiedzają świat... samotnie. Taka wpadka przydarzyła się właśnie Alice Nettleingham, która podjęła decyzję o aborcji. Oto jest historia. O tym, że spodziewa się dziecka, 31-latka dowiedziała się, jedząc makaron, podczas spotkania z pewną Francuzką, którą poznała tego samego dnia.
W tym czasie Brytyjka była w Tajlandii, którą zwiedzała skuterem.
- Coś było jednak nie tak. Bolały mnie plecy. Raz sobie wmawiałam, że na pewno jestem w ciąży, a innym razem, że to skurcze przedmenstruacyjne. Miałam ciągłe huśtawki nastrojów, więc wyładowywałam frustrację, jeżdżąc dużo za szybko. Często bywałam w świątyni, dużo się modliłam i jak mantrę powtarzałam sobie, że wszystko będzie dobrze. W tamtym tygodniu ja i Budda byliśmy dobrymi przyjaciółmi.
Kiedy w końcu Alice dotarła do bardziej cywilizowanego miejsca, gdzie mogła kupić test ciążowy, musiała zmierzyć się z niewygodną prawdą.
- Nigdy nie chciałam mieć dzieci. Byłam na to zbyt samolubna. Chciałam tylko podróżować. Wystarczająco trudno byłoby zwiedzać świat z chłopakiem, a co dopiero z dzieckiem! Wkrótce miałam zaplanowany lot do Myanmar, ale nie mogłam tam lecieć. Dlaczego? Bo nie było tam kliniki, w której mogłabym zrobić aborcję.
Zamiast tego, kobieta udała się do Kambodży, gdzie umówiła się na wizytę w jednej z klinik. Tam wykonano jej usg i od razu złożono gratulacje.
- Ponieważ byłam dopiero w trzecim tygodniu ciąży, zdecydowałam się na aborcję za pomocą środków farmakologicznych. Połknęłam pigułki i czekałam. Trochę się bałam, ponieważ nasłuchałam się historii o tym, że ten sposób może być niezwykle bolesny. W moim wypadku tak się nie stało. Nie żałowałam mojej decyzji.
Alice żyła dalej, tak jak gdyby nic się nie stało. Przez kolejny miesiąc zwiedzała Kambodżę, a potem spędziła trzy miesiące w Wietnamie. Dopiero po jakimś czasie, uświadomiła sobie, że właściwie teraz mogłaby być w ciąży. Po kolejnym roku spędzonym w Azji, Alice wróciła do Wielkiej Brytanii, by nieco odetchnąć.
- Kiedy po powrocie opowiadałam znajomym, co mi się przydarzyło, reagowali raczej negatywnie. Mówili: "Mogłaś coś złapać", "Jak mogłaś to sobie zrobić?", "W ogóle nie uważałaś". Szczególnie mężczyźni nie potrafili mnie zrozumieć. Po części to rozumiałam, bo w sumie, co jak masz zagregować, kiedy ktoś Ci mówi, że dokonał aborcji? Ludzie nie chcą raczej o tym rozmawiać.
Swoją historię Alice opisała na blogu teacaketravels.com, gdzie szczegółowo wyjaśnia, gdzie mogą szukać pomocy kobiety, które znalazły się w podobnej sytuacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz