Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker traci grunt pod nogami. Brexit to nie jest jedyny problem z jakim się boryka. Jest naciskany przez koncerny ws. umów TTIP i CETA.
CETA (Comprehensive Economic Trade Agreement) to umowa tworząca strefę wolnego handlu między Kanadą a Unią Europejską. Dodajmy, że podobnie jak TTIP jest to umowa bardzo niekorzystna dla mniejszych europejskich firm i producentów, bowiem zyskają na niej wielkie koncerny.
W ocenie Junckera umowy nie muszą ratyfikować poszczególne państwa narodowe!
Podpisanie umowy zapowiedziano na najbliższy wtorek, ale państwom członkowskim nie podoba się taka postawa Brukseli. Nawet Niemcy kręcą głową. Kanclerz Merkel zapowiedziała, że umowę CETA podda pod głosowanie Bundestagu.
W podobnym tonie wypowiada się Austria.
Jak reaguje lewak Juncker?
– Przestańcie mi tu gadać o takich austriackich bzdurach – odpowiada na żądania Wiednia, który chce aby umowę CETA przyjmowały parlamenty państw członkowskich.
– Umowa handlowa CETA leży tylko i wyłącznie w kompetencjach Unii Europejskiej, więc współdecydowanie przez parlamenty narodowe jest wykluczone. Wyobrażenie, że tylko parlamenty narodowe gwarantują kontrolę demokratyczną osłabia podstawowe założenia Unii Europejskiej – dodaje Juncker.
Brak słów. Może wreszcie UE się rozleci?
---
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz