Domagają się oni bowiem, aby analogiczne prawo zaczęło obowiązywać w całej Unii Europejskiej, a więc również w Polsce. Czy uda się nam obronić przed tym „postępowym” idiotyzmem?
Postęp postępu
14 grudnia b.r. niemiecki Bundestag zatwierdził stosowanie w oficjalnych dokumentach urzędowych „trzeciej płci”. Od tej pory w aktach urodzenia, zawarcia małżeństwa i innych dokumentach urzędowych, każdy będzie mógł zadeklarować „trzecią płeć”. Dokładnie będzie się ona nazywała „divers”, co oznacza dokładnie różny, różnorodny. Wprowadzenie nowego zapisu oznacza, że osoby, u których stwierdzone zostaną męskie i żeńskie cechy płciowe, niedające się w pełni przypisać do płci męskiej lub żeńskiej, będą mogły zostać zarejestrowane właśnie jako „divers”. Po otrzymaniu odpowiedniego zaświadczenia medycznego będą one mogły dokonać korekty w dokumentach osobistych, które zostały wcześniej wystawione. Niemieckie środowiska LGBT (skrótowa nazwa nieformalnego lobby środowisk lesbijek, gejów, osób biseksualnych i osób transgenderycznych), które od początku naciskały na wprowadzenie do systemu prawnego takiego rozwiązania, nie są jednak do końca usatysfakcjonowane z przyjętego w Niemczech rozwiązania. Głównie dlatego, że przyznanie statutu „Divers” zostało powiązane z cechami fizycznymi. W ich ocenie status „divers” powinien przysługiwać tym wszystkim, którzy nie identyfikują się z własną płcią i chcieliby ją zmienić. Nie jest więc wykluczone, że za jakiś czas ponownie znowelizowane zostaną przepisy i także one będą mogły zostać urzędowo zaliczone do „trzeciej płci”.
Można się było spodziewać takiego rozwiązania od dawna, bo w Niemczech podejmowano inicjatywy w tym kierunku. W 2017 r. Federalny Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe działając pod silną presją niemieckich środowisk LGBT orzekł, że zmuszanie obywateli do wyboru płci męskiej lub żeńskiej jest po prostu niekonstytucyjne i jak najszybciej należy to zmienić. Trybunał wezwał również „niemieckiego ustawodawcę” do wprowadzenia „trzeciej płci” lub w ogóle zrezygnowania z określania płci w dokumentach urzędowych. W sierpniu b.r. niemiecki rząd zaproponował ostatecznie wprowadzenie do niemieckiego prawa „trzeciej płci” nazwanej, jak już wspomnieliśmy, „divers”. I właśnie teraz niemiecki Bundestag to zatwierdził.
Światowa epidemia
Ale Niemcy nie są pierwszym krajem, w którym została wprowadzona „trzecia płeć”. Wcześniej od nich zrobiło to kilka innych krajów. Jako pierwszy zrobił to Nepal. W 2007 r. Sąd Najwyższy Nepalu orzekł, że nepalskie władze powinny wydawać dokumenty, w których można by wpisać „trzecią płeć”. Jednak zanim to nastąpiło, minęło kilka lat. Dopiero w 2012 r. wprowadzono do przepisów prawa zapis o trzeciej płci, do której mogą zostać zaliczeni wszyscy ci, którzy nie chcą być ani mężczyznami, ani kobietami. W 2011 r. „trzecią płeć” zdecydowała się wprowadzić Australia. Jej obywatele mogą teraz wpisywać w paszportach literę „X” zamiast „M” lub „F”. Rok później zrobiła to Nowa Zelandia, która formalnie zezwoliła swoim obywatelom na wybór „trzeciej płci”. Od 2012 r. możemy zatem spotkać w nowozelandzkich paszportach w rubryce ‘płeć’ literę „X”, która dokładnie oznacza płeć „nieoznaczoną” lub „nieokreśloną”. Wiele jednak wskazuje na to, że Nowa Zelandia niebawem w ogóle zrezygnuje z oznaczania płci, bo tamtejsze środowiska LGBT podnoszą, że podział na kobiety i mężczyzn jest przejawem „przemocy strukturalnej i nie respektuje różnorodności”. W kwietniu 2014 r. trzecią płeć wprowadziły także Indie. Tamtejszy Sąd Najwyższy uznał, że uznanie trzeciej płci nie jest jedynie sprawą społeczną czy medyczną, ale dotyczy praw człowieka, których Indie zawsze przestrzegają. We wrześniu 2017 r. na wprowadzenie takiego rozwiązania zdecydowała się również Kanada. Jej obywatel mogą teraz wybierać „trzecią płeć” w swoich paszportach. Rozwiązanie to jest częścią prowadzonego przez władze tego kraju programu, który ma zapewnić „neutralność płciową” urzędowych dokumentów. Ta ma być w pełni zagwarantowana tym wszystkim, którzy nie poczuwają się do bycia ani mężczyzną, ani kobietą. „Trzecia płeć” obowiązuje również w wielu stanach USA. Jako pierwszy wprowadził ją Oregon. Za nim poszły dwa inne amerykańskie stany: Nowy Jork i Waszyngton. Wiele wskazuje na to, że „trzecią płeć” wprowadzą niebawem kolejne amerykańskie stany. Jak podkreślają jej zwolennicy, chodzi o to, aby „interseksualność” stała się kategorią chronioną prawem. Do wpisania „trzeciej płci” przygotowuje się także kilka innych krajów.
Niemcy mają plan. Chcą, aby wprowadzone przez nich rozwiązanie zostało wprowadzone jako obowiązujące w całej Unii Europejskiej. Mają w tym zakresie sojuszników. Na pewno do nich zaliczają się Francja, Hiszpania, Belgia, Holandia oraz kraje skandynawskie. To oznacza, że kwestią czasu jest to, jak „trzecia płeć” formalnie zostanie zapisana w unijnym prawodawstwie. Jeśli tak się stanie, to za jakiś czas również Polska będzie musiała wpisać trzecią płeć do przepisów naszego prawa. Jeśli tego bowiem nie zrobimy, to zostaniemy oskarżeni jako kraj o łamanie elementarnych zasad praw człowieka, co jak wiemy, grozi wszczęciem unijnych procedur kontrolnych oraz wnioskiem Komisji Europejskiej do Trybunału Sprawiedliwości w Strasburgu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz