2015/05/29

Biskupi walczą z pedofilią, ale nie będą "donosić" na księży

mcia/Rzeczpospolita

29-05-2015 , ostatnia aktualizacja 29-05-2015 10:37
józef michalik arcybiskup kościół
 fot. Darek Delmanowicz  /  źródło: PAP
Nowe prawo nie uchroni ofiar pedofilii w kościele, bo delegat ds. przypadków molestowania przez duchownych nie zgłosi sprawy na policję. O wytycznych dla biskupów informuje Rzeczpospolita.
Natychmiastowe zawieszenie księdza podejrzanego o molestowanie seksualne i wszczęcie postępowania wyjaśniającego, pomoc duchowa, psychologiczna i prawna dla ofiary, konieczność poinformowania jej o możliwości oraz sposobach złożenia doniesienia o popełnieniu przestępstwa, współpraca z prokuraturą, a także obligatoryjne szkolenia dla duszpasterzy na temat nadużyć seksualnych – to nowe wytyczne Konferencji Episkopatu Polski dotyczące postępowania w przypadku oskarżeń duchownych o molestowanie seksualne informuje Rzeczpospolita.
Dokument, o którym pisze gazeta, został opublikowany w „Aktach Konferencji Episkopatu Polski" i został zatwierdzony przez Watykan.
Zgłoszenia przypadków wykorzystania przez duchownego będzie można zgłosić do delegata powołanego przy każdym biskupie. Będzie on koordynował postępowanie wewnątrz kościoła, ale nie złoży zawiadomienia o przestępstwie do organów ścigania – do tego będzie miał namawiać samą ofiarę.
Czytaj także: Kościół chce walczyć z pedofilią wśród księży kursami dla duchownych i modlitwą. Ofiary żądają odszkodowań i terapeutów.
W Polsce ofiara molestowania może dochodzić sprawiedliwości w procesie cywilnym o odszkodowanie lub zgłosić sprawę biskupowi, który jest przełożonym księdza. Biskup musi w takiej sytuacji zbadać sprawę i jeżeli uzna, że zarzuty są prawdopodobne, zgłosić ją do Watykanu i rozpocząć proces kanoniczny. Wiele ofiar twierdzi jednak, że gdy po raz pierwszy rozmawiają z biskupem, próbuje się je zastraszać. „Będzie pan żałował”, „lepiej się wycofać” – słyszą. Często w ogóle nie dochodzi do takiej rozmowy.W relacjach ofiar powtarza się też motyw odwrócenia ról: to molestowani muszą się tłumaczyć, że nie zrobili niczego złego, a księża stają się ofiarami pomówień. W rozmowie z dziennikarzem "Newsweeka" Jackiem Tomczukiem 23-letni Adam, ofiara księdza-pedofila opowiadał: – W ubiegłym roku zostałem poinformowany, że na świadków w procesie kanonicznym zostaną wezwani moi rodzice – mówi. – Zaprotestowałem. Oni o niczym nie wiedzą. Właściwie dlaczego mieliby zeznawać? Nawet wysłali po nich auto! Kościół chce mnie zdyskredytować, wie, że ojciec jest nałogowym alkoholikiem, więc jak ja mogę by wiarygodny? Podczas przesłuchań były pytania, czy jestem gejem, czy żyję z prostytucji, czy ogłaszam się w internecie? Pracuję z dziećmi, pojawiły się sugestie o pedofilię. Nie wytrzymałem, powiedziałem księdzu: jest pan świnią.
Autor artykułu w "Rzeczpospolitej" informuje, że według nowych wytycznych, gdy ani ofiara, ani jej rodzice nie złożą doniesienia, "kwestię ewentualnego zgłoszenia przestępstwa powinien rozstrzygnąć w porozumieniu z psychologiem delegat biskupa. Według naszych informacji zapis stworzono na wypadek, gdyby w postępowaniu wewnątrzkościelnym okazało się, że molestowanie może dotyczyć więcej niż jednej osoby" - pisze Tomasz Krzyżak. Zgodnie z zaleceniami biskup, do czasu rozstrzygnięcia sprawy, powinien zawiesić podejrzanego duchownego, a w przypadku potwierdzenia zarzutów zgłosić sprawę do Kongregacji Nauki Wiary. W przypadku oczyszczenia księdza z zarzutów należy przywrócić go na stanowisko oraz „utracone dobre imię".
Kandydaci do seminarium będą objęci obowiązkowymi badaniami mającymi na celu określenie stopnia dojrzałości seksualnej lub stwierdzenie ewentualnych skłonności pedofilskich. 
– Do końca roku zostaną otwarte cztery punkty kontaktowe dla ofiar molestowania. Będą w nich dyżurowali m.in. psychologowie, księża oraz świeccy wolontariusze – mówi o. Adam Żak, koordynator episkopatu ds. ochrony dzieci i młodzieży i założyciel Centrum Ochrony Dziecka w Krakowie z rozmowie z Rzeczpospolitą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz