Dodano: 01.11.2015 [08:19]
Dzień Wszystkich Świętych oraz Dzień Zaduszny rozpoczynają w Kościele czas niezwykły. Do niedzieli 8 listopada włącznie każdy z nas może pomóc swoim bliskim zmarłym, którzy są jeszcze w czyśćcu. Jak?
Każdy z nas ma bliskich, którzy zmarli i co do których nie jesteśmy pewni, że dostali się wprost do nieba. Już od świątecznej niedzieli i w następnym tygodniu, aż do 8 listopada, będziemy mogli coś zrobić dla naszych ukochanych przebywających w czyśćcu.
Wina i kara
Przekonanie o istnieniu czyśćca jest jednym z dogmatów naszej wiary. Trafiają do niego zmarli, którzy po śmierci nie odrzucili Boga, a jednocześnie nie osiągnęli świętości tu, na ziemi. Możemy im pomóc, uzyskując dla nich odpust. Czym on jest?
Kiedy popełniamy grzech, ma to dwie konsekwencje. Teologowie mówią o winie i karze. W sakramencie pojednania grzesznik otrzymuje przebaczenie wyznanych grzechów, za które szczerze żałuje. Sakrament pokuty powoduje, że pozbywamy się winy. Czasami jej ciężar potrafi być przytłaczający. Często ludzie mówią, że odchodzili od konfesjonału lżejsi. Ciężki kamień został odrzucony przez Jezusa od naszego serca. Jednak wina to niejedyna konsekwencja grzechu. Ten ciężki kamień odcisnął się na naszym sercu, pozostawił ranę. Możemy odzyskać niewinność serca, modląc się, poszcząc w dobrych intencjach, dając jałmużnę, pomagając bezinteresownie bliźnim – czyli czyniąc wysiłek w imię miłości zdradzonej przez grzech. Nie wszystkim jednak udaje się odzyskać pełne zdrowie serca. Tylko święci umierają z sercem nieporanionym. Pozostali trafiają do miejsca, w którym dopełniają tego, czego nie udało się zadośćuczynić za życia. Czyściec to miejsce, w którym widzimy niedostatki naszej miłości wobec bliskich i nieznajomych, których spotkaliśmy za życia, oraz konsekwencje naszych grzechów. I pragnąc wreszcie stanąć twarzą w twarz z Bogiem, zgadzamy się na cierpienie, które oczyszcza nasze serce do końca.
Czyściec jest miejscem, do którego nikt nie chciałby trafić, gdyby tylko mógł poznać je wcześniej. Siostrze Faustynie Jezus dał wybór – jeden dzień czyśćca lub rok umierania w potwornych cierpieniach na ziemi. Nie wybrała czyśćca. Odpust zatem jest darem miłosiernego Boga. Możemy naszym bliskim zmarłym skrócić czas przebywania w tym ognistym przedsionku nieba.
Odpust jest darowaniem kar za grzechy przebaczone już w sakramencie pokuty. To darowanie kary może być całkowite lub częściowe. Warunkiem odpustu całkowitego jest wyzbycie się przywiązania do jakiegokolwiek grzechu, nawet lekkiego. Wtedy nasz bliski natychmiast pójdzie wprost do nieba.
Zatem, jeśli chcemy pomóc bliskiej nam osobie, musimy być po spowiedzi, w stanie łaski uświęcającej. W ciągu jednego dnia musimy być na cmentarzu, pomodlić się tam za zmarłych oraz w intencjach papieża, na przykład Pod Twoją obronę i Chwała Ojcu. Konieczne jest też przyjęcie Komunii Świętej tego samego dnia. Modlitwa w intencjach papieskich nie oznacza modlitwy za papieża, lecz za te sprawy, za które on się modli.
Grzechów odpuszczenie
Najtrudniejszym warunkiem jest wolność od przywiązania do jakiegokolwiek grzechu, nawet lekkiego. Warto zatem zdiagnozować, do czego konkretnie jesteśmy przywiązani i z czego trudno nam zrezygnować, np. palenie tytoniu, obgadywanie, nadmierne picie alkoholu, plotkowanie, kłamanie, a potem podjąć decyzję o rezygnacji z tego. Nie ma co się też załamywać, jeśli coś nam nie wychodzi. Nie my decydujemy, czy odpust będzie częściowy, czy zupełny.
Dobrze odbyta spowiedź, poprzedzona solidnym rachunkiem sumienia, głębokim żalem za grzechy oraz szczerym postanowieniem poprawy powoduje, że człowiek może osiągnąć stan braku przywiązania do grzechów. Warto też starać się o zyskanie odpustu w jak najbliższym czasie po spowiedzi, bo wtedy prawdopodobieństwo zyskania go jest znacznie większe.
Zyskanie odpustu zupełnego nie jest łatwe, ale możliwe. Trzeba się starać o to gorliwie, ufając nieskończonej Bożej dobroci, która swoimi łaskami wspiera każdego wierzącego, szczerze kochającego Boga i pragnącego nieść bliźnim ulgę w cierpieniu. Bóg patrzy na to, czego szczerze pragniemy, nie jest aptekarzem. Zawsze dosypuje, gdy nasza miarka nie jest pełna, a jednocześnie szczerze pragniemy dobra. I wreszcie: nasi bliscy będą nam wdzięczni nawet jeśli tylko skrócimy, a nie zakończymy ich czyśćcowe cierpienia.
Każdego dnia od 1 do 8 listopada można zyskać jeden odpust zupełny za jednego zmarłego cierpiącego w czyśćcu.
Doświadczyłem potęgi odpustu
Życie wiary nie ma nic wspólnego z literalnym stosowaniem się do przepisów. W śmiertelnie groźnym błędzie jest na przykład ktoś, kto myśli, że dziś może dowolnie grzeszyć, bo odprawił w młodości dziewięć pierwszych piątków miesiąca, i to daje mu pewność życia wiecznego. Owszem, za nabożeństwem pierwszych piątków stoi taka obietnica, ale muszą one być przeżyte godnie, człowiek musi być otwarty na przemianę serca. Jeśli zaś ta przemiana miałaby miejsce, nie przyszłoby nikomu do głowy, by przyzwalać sobie później na życie w grzechu ciężkim. Identycznie jest z odpustami. Nie zyskuje się ich na zasadzie formalnego wypełnienia czynności i odmówienia modlitw. Zyskiwanie odpustów zależy od szczerej wewnętrznej przemiany wierzącego. Istotą chrześcijaństwa jest zwiększanie duchowej bliskości z Bogiem.
W swoim życiu duchowym raz doświadczyłem potęgi odpustu. Mieliśmy w rodzinie ciocię, która była osobą niezwykłą. Tak kochała swoich młodszych braci, że była gotowa rozbijać ich małżeństwa, bo ich żony oczywiście nie były godne tak wspaniałych mężczyzn. Potrafiła też posunąć się do takich rzeczy, jak wylanie na siebie podczas wojny gara wrzącego rosołu, żeby Niemcy nie mogli jej zabrać na roboty, nie była gotowa zostawić braci bez swojej opieki. Ciocia wszystkimi manipulowała, na koniec pomyślała, że musi też zmanipulować Pana Boga. Jako staruszka poprosiła nas o książeczkę do nabożeństwa i uważała sprawę za załatwioną. Z żoną bardzo martwiliśmy się o nią i w swojej wyobraźni świeżo nawróconych osób bardzo przejmowaliśmy się, że nie potrafimy jej nawrócić. Gdy umarła, wpadliśmy w przygnębienie, ostatniego dnia oktawy Wszystkich Świętych przypomniałem sobie o odpuście.
Powiedziałem o tym żonie i po kwadransie zaczęliśmy się kłócić tak, że po chwili żadne z nas nie było w stanie łaski uświęcającej. Dopiero wieczorem wymyśliłem, że żona może się wyspowiadać, udało się w kolejnym kościele, przed godz. 21. Wracając do domu, żona zaparkowała przy cmentarzu i pomodliła się w intencji cioci. Na pogrzebie obydwoje w pewnym momencie poczuliśmy niezależnie od siebie, że cieszy się ona z oglądania Boga. Bóg znajdzie sposób na każdego, bez łamania ludzkiej woli. Dziś myślę o tej sytuacji z wdzięcznością.
Czy warto w dzisiejszych czasach wierzyć w odpusty? Myślę, że dużo na ten temat będą mieli nam do powiedzenia najbliżsi, których kiedyś spotkamy w niebie, o ile czuliśmy się wezwani do tego, by im w czyśćcu pomagać.
Każdy z nas ma bliskich, którzy zmarli i co do których nie jesteśmy pewni, że dostali się wprost do nieba. Już od świątecznej niedzieli i w następnym tygodniu, aż do 8 listopada, będziemy mogli coś zrobić dla naszych ukochanych przebywających w czyśćcu.
Wina i kara
Przekonanie o istnieniu czyśćca jest jednym z dogmatów naszej wiary. Trafiają do niego zmarli, którzy po śmierci nie odrzucili Boga, a jednocześnie nie osiągnęli świętości tu, na ziemi. Możemy im pomóc, uzyskując dla nich odpust. Czym on jest?
Kiedy popełniamy grzech, ma to dwie konsekwencje. Teologowie mówią o winie i karze. W sakramencie pojednania grzesznik otrzymuje przebaczenie wyznanych grzechów, za które szczerze żałuje. Sakrament pokuty powoduje, że pozbywamy się winy. Czasami jej ciężar potrafi być przytłaczający. Często ludzie mówią, że odchodzili od konfesjonału lżejsi. Ciężki kamień został odrzucony przez Jezusa od naszego serca. Jednak wina to niejedyna konsekwencja grzechu. Ten ciężki kamień odcisnął się na naszym sercu, pozostawił ranę. Możemy odzyskać niewinność serca, modląc się, poszcząc w dobrych intencjach, dając jałmużnę, pomagając bezinteresownie bliźnim – czyli czyniąc wysiłek w imię miłości zdradzonej przez grzech. Nie wszystkim jednak udaje się odzyskać pełne zdrowie serca. Tylko święci umierają z sercem nieporanionym. Pozostali trafiają do miejsca, w którym dopełniają tego, czego nie udało się zadośćuczynić za życia. Czyściec to miejsce, w którym widzimy niedostatki naszej miłości wobec bliskich i nieznajomych, których spotkaliśmy za życia, oraz konsekwencje naszych grzechów. I pragnąc wreszcie stanąć twarzą w twarz z Bogiem, zgadzamy się na cierpienie, które oczyszcza nasze serce do końca.
Czyściec jest miejscem, do którego nikt nie chciałby trafić, gdyby tylko mógł poznać je wcześniej. Siostrze Faustynie Jezus dał wybór – jeden dzień czyśćca lub rok umierania w potwornych cierpieniach na ziemi. Nie wybrała czyśćca. Odpust zatem jest darem miłosiernego Boga. Możemy naszym bliskim zmarłym skrócić czas przebywania w tym ognistym przedsionku nieba.
Odpust jest darowaniem kar za grzechy przebaczone już w sakramencie pokuty. To darowanie kary może być całkowite lub częściowe. Warunkiem odpustu całkowitego jest wyzbycie się przywiązania do jakiegokolwiek grzechu, nawet lekkiego. Wtedy nasz bliski natychmiast pójdzie wprost do nieba.
Zatem, jeśli chcemy pomóc bliskiej nam osobie, musimy być po spowiedzi, w stanie łaski uświęcającej. W ciągu jednego dnia musimy być na cmentarzu, pomodlić się tam za zmarłych oraz w intencjach papieża, na przykład Pod Twoją obronę i Chwała Ojcu. Konieczne jest też przyjęcie Komunii Świętej tego samego dnia. Modlitwa w intencjach papieskich nie oznacza modlitwy za papieża, lecz za te sprawy, za które on się modli.
Grzechów odpuszczenie
Najtrudniejszym warunkiem jest wolność od przywiązania do jakiegokolwiek grzechu, nawet lekkiego. Warto zatem zdiagnozować, do czego konkretnie jesteśmy przywiązani i z czego trudno nam zrezygnować, np. palenie tytoniu, obgadywanie, nadmierne picie alkoholu, plotkowanie, kłamanie, a potem podjąć decyzję o rezygnacji z tego. Nie ma co się też załamywać, jeśli coś nam nie wychodzi. Nie my decydujemy, czy odpust będzie częściowy, czy zupełny.
Dobrze odbyta spowiedź, poprzedzona solidnym rachunkiem sumienia, głębokim żalem za grzechy oraz szczerym postanowieniem poprawy powoduje, że człowiek może osiągnąć stan braku przywiązania do grzechów. Warto też starać się o zyskanie odpustu w jak najbliższym czasie po spowiedzi, bo wtedy prawdopodobieństwo zyskania go jest znacznie większe.
Zyskanie odpustu zupełnego nie jest łatwe, ale możliwe. Trzeba się starać o to gorliwie, ufając nieskończonej Bożej dobroci, która swoimi łaskami wspiera każdego wierzącego, szczerze kochającego Boga i pragnącego nieść bliźnim ulgę w cierpieniu. Bóg patrzy na to, czego szczerze pragniemy, nie jest aptekarzem. Zawsze dosypuje, gdy nasza miarka nie jest pełna, a jednocześnie szczerze pragniemy dobra. I wreszcie: nasi bliscy będą nam wdzięczni nawet jeśli tylko skrócimy, a nie zakończymy ich czyśćcowe cierpienia.
Każdego dnia od 1 do 8 listopada można zyskać jeden odpust zupełny za jednego zmarłego cierpiącego w czyśćcu.
Doświadczyłem potęgi odpustu
Życie wiary nie ma nic wspólnego z literalnym stosowaniem się do przepisów. W śmiertelnie groźnym błędzie jest na przykład ktoś, kto myśli, że dziś może dowolnie grzeszyć, bo odprawił w młodości dziewięć pierwszych piątków miesiąca, i to daje mu pewność życia wiecznego. Owszem, za nabożeństwem pierwszych piątków stoi taka obietnica, ale muszą one być przeżyte godnie, człowiek musi być otwarty na przemianę serca. Jeśli zaś ta przemiana miałaby miejsce, nie przyszłoby nikomu do głowy, by przyzwalać sobie później na życie w grzechu ciężkim. Identycznie jest z odpustami. Nie zyskuje się ich na zasadzie formalnego wypełnienia czynności i odmówienia modlitw. Zyskiwanie odpustów zależy od szczerej wewnętrznej przemiany wierzącego. Istotą chrześcijaństwa jest zwiększanie duchowej bliskości z Bogiem.
W swoim życiu duchowym raz doświadczyłem potęgi odpustu. Mieliśmy w rodzinie ciocię, która była osobą niezwykłą. Tak kochała swoich młodszych braci, że była gotowa rozbijać ich małżeństwa, bo ich żony oczywiście nie były godne tak wspaniałych mężczyzn. Potrafiła też posunąć się do takich rzeczy, jak wylanie na siebie podczas wojny gara wrzącego rosołu, żeby Niemcy nie mogli jej zabrać na roboty, nie była gotowa zostawić braci bez swojej opieki. Ciocia wszystkimi manipulowała, na koniec pomyślała, że musi też zmanipulować Pana Boga. Jako staruszka poprosiła nas o książeczkę do nabożeństwa i uważała sprawę za załatwioną. Z żoną bardzo martwiliśmy się o nią i w swojej wyobraźni świeżo nawróconych osób bardzo przejmowaliśmy się, że nie potrafimy jej nawrócić. Gdy umarła, wpadliśmy w przygnębienie, ostatniego dnia oktawy Wszystkich Świętych przypomniałem sobie o odpuście.
Powiedziałem o tym żonie i po kwadransie zaczęliśmy się kłócić tak, że po chwili żadne z nas nie było w stanie łaski uświęcającej. Dopiero wieczorem wymyśliłem, że żona może się wyspowiadać, udało się w kolejnym kościele, przed godz. 21. Wracając do domu, żona zaparkowała przy cmentarzu i pomodliła się w intencji cioci. Na pogrzebie obydwoje w pewnym momencie poczuliśmy niezależnie od siebie, że cieszy się ona z oglądania Boga. Bóg znajdzie sposób na każdego, bez łamania ludzkiej woli. Dziś myślę o tej sytuacji z wdzięcznością.
Czy warto w dzisiejszych czasach wierzyć w odpusty? Myślę, że dużo na ten temat będą mieli nam do powiedzenia najbliżsi, których kiedyś spotkamy w niebie, o ile czuliśmy się wezwani do tego, by im w czyśćcu pomagać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz