Ostatnie wydarzenia związane z terroryzmem i imigracją sprowokowały do przemyśleń „wybitne autorytety”. Nie mogło zabraknąć wśród nich prof. Hartmana, który skrytykował premier Szydło za jej słowa o braku możliwości przyjęcia przez Polskę imigrantów.
Hartman, znany z pomysłu legalizacji kazirodztwa, postanowił wypowiedzieć się w kwestiach dotyczących polskiej racji stanu i bezpieczeństwa Polaków, pokazując kolejny raz, że z jego zdrowiem psychicznym nie jest najlepiej. Na swoim blogu napisał, że oświadczenie „jest zdumiewające i zasmucające. Jest mi wstyd za nią i za Polskę”.
„Ta egoistyczna postawa, połączona z krzewieniem przez polski rząd narowów ksenofobii, budzi rozczarowanie i gniew – i to zarówno polityków, jak i zwykłych Niemców, Francuzów, Szwedów, Brytyjczyków”.
„Gdzie bylibyśmy dzisiaj – my, Polacy, i my, Europejczycy – gdyby Niemcy, Francuzi czy Brytyjczycy mieli do nas taki stosunek, jaki my mamy dziś do ludzi uciekających przed mordercami i bombami?”.
„Trzeba nie mieć sumienia, aby powiedzieć ludziom uciekającym przez bombami spadającymi na ich domy: nie chcemy was, bo za wami przyjdą wasi prześladowcy i będą się na nas mścić”.
Bomby? Prześladowcy? O czym mówi ten biedny człowiek? Wbrew bełkotowi Hartmana kierunek obrany przez rząd w tej konkretnej sprawie jest jedynym słusznym posunięciem, na jakie można było się zdecydować i za wszelką cenę musi być kontynuowany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz