Dodano: 29.10.2016 [08:18]
Od roku nie udało się odczytać aktu oskarżenia w procesie groźnego gangu. Blisko 10 terminów spadło, bo przedstawiano kolejne zwolnienia lekarskie. W końcu sędzia z Poznania stracił cierpliwość i wpadł na niecodzienny pomysł. Dzień przed następną rozprawą rzekomo chorzy oskarżeni mają się zgłosić do Zakładu Medycyny Sądowej.
To było wielkie śledztwo ówczesnej Prokuratury Apelacyjnej w Poznaniu przeciwko dużej grupie gangsterów, działającej nie tylko na terenie Wielkopolski. Handel bronią, włamania, rozboje, narkotyki... Wśród podejrzanych znalazł się m.in. Marcin S. nazywany „młodym Surówą”, doskonale znany poznańskiej policji. Powstało kilka aktów oskarżeń, które wysłano do różnych sądów. Główny, dotyczący blisko 20 członków gangu, trafił do Sądu Okręgowego w Poznaniu. Co ciekawe, wśród uwzględnionych w nim osób znalazł się Dariusz B., były komendant Komisariatu Wodnego w Poznaniu, który miał odpowiedzieć za paserstwo (kupno telewizora pochodzącego z włamania) oraz nielegalne nabycie... dziczyzny.
Minęło wiele miesięcy, wyznaczono kilka terminów, a do dziś nawet nie odczytano aktu oskarżenia.
– Powody są różne, kolizja terminów obrońców, choroba oskarżonych lub ich obrońców. To spowodowało, że proces nie ruszył – tłumaczył „Gazecie Polskiej Codziennie” sędzia Aleksander Brzozowski z poznańskiego sądu. Przyznając równocześnie, że przy tak dużej liczbie oskarżonych to dość częsta sytuacja.
Już po tej rozmowie miała się odbyć kolejna rozprawa, ale doszło do powtórki scenariusza – została odwołana przez zwolnienie lekarskie. Tym razem jednak sędzia orzekający w sprawie chyba stracił cierpliwość. Nowy termin wyznaczył na 25 listopada br., ale równocześnie wszystkim oskarżonym, którzy będą mieli zwolnienie lekarskie, nakazał stawić się dzień wcześniej do Zakładu Medycyny Sądowej.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".
To było wielkie śledztwo ówczesnej Prokuratury Apelacyjnej w Poznaniu przeciwko dużej grupie gangsterów, działającej nie tylko na terenie Wielkopolski. Handel bronią, włamania, rozboje, narkotyki... Wśród podejrzanych znalazł się m.in. Marcin S. nazywany „młodym Surówą”, doskonale znany poznańskiej policji. Powstało kilka aktów oskarżeń, które wysłano do różnych sądów. Główny, dotyczący blisko 20 członków gangu, trafił do Sądu Okręgowego w Poznaniu. Co ciekawe, wśród uwzględnionych w nim osób znalazł się Dariusz B., były komendant Komisariatu Wodnego w Poznaniu, który miał odpowiedzieć za paserstwo (kupno telewizora pochodzącego z włamania) oraz nielegalne nabycie... dziczyzny.
Minęło wiele miesięcy, wyznaczono kilka terminów, a do dziś nawet nie odczytano aktu oskarżenia.
– Powody są różne, kolizja terminów obrońców, choroba oskarżonych lub ich obrońców. To spowodowało, że proces nie ruszył – tłumaczył „Gazecie Polskiej Codziennie” sędzia Aleksander Brzozowski z poznańskiego sądu. Przyznając równocześnie, że przy tak dużej liczbie oskarżonych to dość częsta sytuacja.
Już po tej rozmowie miała się odbyć kolejna rozprawa, ale doszło do powtórki scenariusza – została odwołana przez zwolnienie lekarskie. Tym razem jednak sędzia orzekający w sprawie chyba stracił cierpliwość. Nowy termin wyznaczył na 25 listopada br., ale równocześnie wszystkim oskarżonym, którzy będą mieli zwolnienie lekarskie, nakazał stawić się dzień wcześniej do Zakładu Medycyny Sądowej.
– usłyszał dziennikarz "Gazety Polskiej Codziennie" w Sądzie Okręgowym w Poznaniu.– Biegli z ZMS zweryfikują, czy stanzdrowia uniemożliwia im udział w rozprawie. Jeśli się nie stawią na badania, mogą usłyszeć zarzuty utrudniania postępowania karnego
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz