2018/02/21

To 50 zł wstrząsnęło Polską! Najbardziej SZOKUJE jednak reakcja kolegów

Sąd Najwyższy uniewinnił sędziego Sądu Rejonowego w Żyrardowie Mirosława Topyłę, obwinionego o kradzież 50 złotych na stacji benzynowej. Tym samym SN zmienił wyrok sądu dyscyplinarnego I instancji, który wydalił sędziego z zawodu. Dlaczego? W obszernym uzasadnieniu wyjaśniono, że Topyła nie działał celowo, a omyłkowo. Obrońcy sędziego nie kryją zadowolenia, że sich klient będzie mógł wrócić do pracy. Wiceminister sprawiedliwości nie kryje rozczarowania wyrokiem sądu. Co powiedział?
Choć wyrok może budzić wątpliwości, Sąd Najwyższy, powołując się na opinie biegłych, stwierdził, że sędzia nie działał celowo a jego motywem nie była kradzież. – Z dopuszczonej opinii biegłego wynika, że obwiniony jest osobą odpowiedzialną, introwertyczną, natomiast charakteryzująca się dużym stopniem roztargnienia – tłumaczyła sędzia SN Agnieszka Piotrowska, sprawozdawca sprawy. Wyjaśniła, że opinia ta została skonfrontowana z pozostałymi dowodami, w tym zeznaniami świadków, i została przez nich potwierdzona .Sędzia zwróciła też uwagę na to, że Mirosław Topyła cieszył się dotąd dobrą opinią a jego praca była nienaganna. Jeden z obrońców przyznał, że „system sądowy zadziałał dobrze”. Odmówił jednak odpowiedzi na pytanie, czy jego klient wróci do pracy. Stwierdził jedynie, że „czas pokaże”.
O sprawie Fakt24 pisał obszernie tydzień temu, gdy podczas rozprawy obrońcy wygłaszali mowy końcowe. To, co działo się na sali, zakrawało na cyrk! Powód? Topyła, bohater kampanii Polskiej Fundacji Narodowej, przyszedł w towarzystwie trojga obrońców. Jeden z nich tak wczuł się w swoją rolę, że kończąc swoją mowę, zaczął zanosić się płaczem.
Co zrobił sędzia?
Oburzające zachowanie sędziego w marcu ubiegłego roku nagrały kamery na stacji benzynowej w Wężykach koło Sochaczewa. Topyła zabrał wówczas banknot położony na ladę przez starszą kobietę. Ofiara złodzieja ledwie na chwilę odwróciła się od kasy! Nie ma się więc co dziwić, że sędzia pojawił się na rozprawie w towarzystwie trojga obrońców. Był wyraźnie spięty.
Tłumaczył, że „utracił wiarę w sprawiedliwość”, a cała sprawa odbiła się negatywnie nie tylko na nim, ale i jego rodzinie. Był tak zestresowany, że po przerwie w trakcie rozprawy przyszedł na salę spóźniony. Obrona tłumaczyła to stresem i zagubieniem sędziego.
– Słyszę od moich kolegów sędziów: Mirek, nie ma sprawiedliwości. Mówię im wtedy: róbcie tak, żeby była – stwierdził Topyła na chwilę przed decyzją Sądu Najwyższego. – Składam swoje życie w ręce sądu – dodał rzewnie w mowie końcowej sędzia Topyła.
Jego obrońcy także zapewnili zgromadzonej publice prawdziwe show. Pierwszy, zanosząc się płaczem, przekonywał, że oskarżony jest „człowiekiem roztargnionym, a nawet zakręconym”.
Wspominał też o „deficycie samokontroli”. Inny z obrońców zwracał uwagę, że Topyła musi być człowiekiem uczciwym. Dlaczego? Przed dwudziestoma laty znalazł w łódzkim akademiku portfel, który postanowił zwrócić. Z mów obrony na uwagę zasługuje też fragment o „zaglądaniu w duszę” oskarżonego, bez którego „trudno stwierdzić, że rzeczywiście sięgnął po nie swoje 50 zł” z lady na stacji benzynowej.
Ta argumentacja, podobnie jak wyłączone z jawności przesłuchanie biegłego, przekonały stronę oskarżającą. Zastępca rzecznika dyscyplinarnego płockiego sądu okręgowego sędzia Joanna Cieślak (51 l.) wniosła o uniewinnienie sędziego Topyły. Na pytania dziennikarzy nie chciała odpowiadać. Sąd odroczył rozprawę do 20 lutego.
Wiceminister sprawiedliwości: to zasmucające
Wiceminister Woś odnosząc się w rozmowie z PAP do wyroku SN ocenił, że „jest to zdumiewające i zasmucające”. „Każdy może zobaczyć na filmiku z monitoringu, czy rzeczywiście mamy do czynienia z roztargnieniem, jeżeli ktoś w jednej ręce trzyma portfel, a drugą ręką do kieszeni chowa nie swoje pieniądze” – zaznaczył.
Według Wosia „ta sytuacja pokazuje, że reforma wymiaru sprawiedliwości, zwłaszcza powstanie niezależnej izby dyscyplinarnej przy Sądzie Najwyższym, jest potrzebna i konieczna”.
Wiceszef resortu dodał, że środowisko (PAP – sędziowskie) samo w sobie nie jest w stanie się sprawiedliwe sądzić, a izba dyscyplinarna ma to właśnie zagwarantować.
Wiceminister wyraził rozczarowanie, że SN nie zastosował wobec sędziego Topyły żadnej kary. „Uniewinnienie sędziego Topyły jest tym bardziej zaskakujące, że w postępowaniach dyscyplinarnych są możliwe trzy rodzaje wyroków. Najsurowszy to jest zniesienie z urzędu, a Sąd Najwyższy nawet nie zastosował tych najłagodniejszych form, tylko go uniewinnił”.
Woś przypomniał też, że do łagodniejszych form kar zalicza się upomnienie, naganę, usunięcie z obejmowanej funkcji, przeniesienie na inne stanowisko służbowe i zniesienie z urzędu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz