Przerażający wieczór
Do makabrycznych wydarzeń doszło w sobotę wieczorem. Andrea P. przebywała w domu wraz z 2-letnim synkiem oraz szwagierką i wujkiem, który kładł płytki. Jednak ani siostra męża, ani mężczyzna niczego nie usłyszeli. Znajdowali się w niższej części domu. Według dotychczasowych ustaleń policji, Andrea wzięła Wiktorka na kolana i zaczęła dźgać go nożem. Była bezwzględna – zadała aż 8 ciosów. Po tym próbowała podpalić mieszkanie i powiesić się. Kiedy pierwsza samobójcza próba się nie powiodła, starała się podciąć sobie żyły i wbić nóż w serce.
Próby ratunku
Właśnie w tym czasie mąż 35-latki wracał z ćwiczeń Wojsk Obrony Terytorialnej. Był z kolegą strażakiem. Kiedy wjeżdżając na podwórze, zauważyli dym, natychmiast pobiegli do środka i z płonącego budynku wyciągnęli 2-latka. Kobieta nie chciała wyjść i opierała się przed pomocą. Ostatecznie ją także, z wbitym nożem w pierś, udało się uratować. Oboje trafili do szpitala. Stan maluszka był krytyczny i niestety mimo starań lekarzy, nie udało się go uratować.
Zarzuty
35-letnia Brazylijka już w poniedziałek, w szpitalu, usłyszała zarzut zabójstwa dziecka. Póki co, nie określiła jednoznacznie, czy do wszystkiego się przyznaje. Jej wyjaśniania były zawiłe. Cały czas mówiła o nieporozumieniach z mężem. Jej stan zdrowia nie pozwalał na dalsze przesłuchanie.
Sprzeczki i nieporozumienia
Według relacji sąsiadów małżeństwo wyglądało na szczęśliwe. Sytuacja zmieniła się, gdy do głosu doszła bliższa rodzina. Okazało się, że często dochodziło do kłótni i sprzeczek między tą dwójką. Co więcej, teściowa miała mieć też zastrzeżenia do sposobu wychowywania dziecka przez 35-latkę, m.in. jego żywienia. Zgłosiła nawet synową do GOPS-u. Mąż miał stanąć po stronie matki. Andrea zeznała, że wieczór przed tragedią pokłóciła się z mężczyzną. To jednak nie usprawiedliwia jej czynu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz