2018/03/29

Dowcipy>O Jasiu i Małgosi O Jasiu i Małgosi

Guma

Małgosia mówi do Jasia:
- Jasiek powiedz jakiś długi wyraz.
- Guma. - odpowiada Jaś.
- Ale guma to nie jest długi wyraz!
- Na początku nie, ale można ją rozciągnąć.                                                                         

Sprytna Małgosia

Malgosia wyszła na plac zabaw a tam Jasiu pyta
- Malgosia wejdzie na drabinkę dam ci 5zł.
To weszła na drabinę i dostała 5zł. I biegnie do mamy i mówi
-mamo dostałam 5złotych o Jasia
- Malgosiu oni chcieli zobaczyć twoje majteczki 
Na kolejni dzień to samo wejdź na drabinę wyraźnej dam ci 10 zł. To weszła znowu biegnie do mamy mamo dostałam 10 zł. Oni chcieli zobaczyć twoje majteczki. Następny dzień wejdź na górę drabinki dam ci 30zł. mamo dostałam od Jasia 30 zł ale Malgosia oni chcieli zobacyć twoje majteczki ale mamo ja ich przechytrzyłam bo ich nie załorzyłam.                                                                                                                                                                                                                                                                              

Całowanie

Jasio pyta się Małgosi:
- Co muszę ci dać abym mógł cię pocałować?
Małgosia odpowiada: 
- Narkozę!!!                                                                                                                                

Pieniądze i majteczki

Małgosia wyszła na dwór.
Jasiu z kolegami przyszli i proszą Małgosię, aby weszła na drabinkę wtedy chłopcy dadzą jej 3 zł.
Małgosia wchodzi na drabinkę.
Gdy z niej zeszła, chłopcy dali jej 3 zł.
Małgosia pobiegła do mamy i woła:
- mamo mamo weszłam na drabinkę i chłopcy dali mi 3 zł.
- Małgosiu oni chcieli zobaczyć twoje majteczki.
Następnego dnia Jasio znowu przychodzi z kolegami i mówi, żeby weszła znowu na drabinkę tylko trochę wyżej wtedy dadzą jej 5 zł. Małgosia weszła na drabinkę a chłopcy dali jej 5 zł.
Małgosia poszła do mamy i mówi:
- Mamo, mamo dostałam od Jasia 5 zł za to, że weszłam na drabinkę tylko trochę wyżej.
- Małgosiu oni przecież chcieli zobaczyć twoje majteczki.
Nazajutrz Jasiu znów prosi Małgosie, żeby weszła na drabinkę ale trochę wyżej to da jej 10 zł.
Małgosia weszła i dostała 10 zł.
Poszła do mamy i mówi:
- Mamo, mamo dostałam 10 zł za to że weszłam na drabinkę tylko trochę wyżej
- Małgosiu przecież ci powtarzałam, że oni chcą zobaczyć tylko twoje majteczki 
- Ale dziś ich przechytrzyłam i nie założyłam majteczek.                                                          

Idą przez las

Idzie Jaś i Małgosia przez las i Jaś się pyta Małgosi:
-Co masz pod sukieneczką?
-Rajtuzki.
-A pod rajtuzkami?
-Majteczki.
-A pod majteczkami?
-Nie powiem.
Idą dalej i nagle Małgosia pyta się Jasia:
-Co masz pod spodenkami?
-Kalesonki.
-A pod kalesonkami?
-Majteczki.
-A pod majteczkami?
-Nie powiem.
Gdy wracają do domu, Jaś pyta się dziadka:
-Co dziewczynki mają pod majteczkami?
-Gniazdko.
Małgosia pyta się babci:
-Co chłopcy mają pod majteczkami?
-Ptaszka.
Dziadkowie Jasia i Małgosi wchodzą do ich pokoju i się z wielkim zdenerwowaniem pytają:
-Dzieci, co Wy wyrabiacie?! 
-Wkładamy ptaszka do gniazdka.                                                                                               

Pączek i lukier

Jest noc, nagle Jasia i Małgosię naszła ochota na seks.
- Ale jak tu się bzykać, kiedy jesteśmy w piętrowym łóżku, a pod nami śpi twój ojciec? - martwi się Małgosia.
- Nie bój nic, rozbieraj się, a jak będziesz miała ochotę krzyczeć, to mów "pączek", dobra?
- Dobra.
Kochają się w najlepsze.
- Pączek! Pączek! Pączek! - mówi Małgosia cały czas. Nagle pod nimi słychać głos ojca Jasia: 
- Słuchajcie, jedzcie szybciej te pączki, bo na mnie lukier kapie!                                            

Smażenie naleśników

Małgosia wieczorem podglądała rodziców.
Rano pyta mamy:
- Mamo, mamo co wy wczoraj z tatem robiliście
- Smażyliśmy naleśniki - odpowiada matka po małym zmieszaniu
Popołudniu wraca Małgosia uradowana do domu i od razu opowiada mamie: 
- Wiesz co byłam z Jasiem w lesie i też smażyliśmy naleśniki, ale Jasiowi tak się spodobało, że na koniec nawet patelnie wylizał                                                                           

Wazelina

Małgosia poznała Jasia.
Po kilku spotkaniach Małgosia postanawia zaprosić Jasia w niedziele na obiad.
Jasiu zgodził się, ale był drobny szczegół.
Pochodził z biednej rodziny i nie wiedział za bardzo jak się ubrać.
Po chwili zastanowienia przypomniał sobie, że ma w szopie starego Junaka, więc po połączeniu ze starymi dżinsami i skórzaną kurtką będzie git.
Poszedł więc do szopy, ogarnął całe siano którym pojazd był przykryty i zamarł.
Junak był cały zardzewiały.
Na to Jasiu wpadł na genialny pomysł.
- Wysmaruje go wazeliną.
Tak więc zrobił i Junak świecił się jak po wypolerowaniu.
W niedziele pojechał do Małgosi gdzie czekała na niego przed wejściem i mówi:
- Tylko pamiętaj Jasiu! Po zjedzeniu obiadu nie wolno ci się odezwać. Kto odezwie się pierwszy myje wszystkie gary, taka jest u nas tradycja.
- No dobra, niech będzie. Chyba ich porypało że ja gość będę gary mył.
Weszli więc do domu, zasiedli do stołu, zjedli obiad i cisza.
Ojciec sobie myśli.
- Co ja będę się odzywał. Robiłem całą nockę, a teraz miałbym te gary myć? Nigdy w życiu, siedzę cicho!
Matka myśli.
- No chyba ich porąbało jeśli myślą że się odezwę! Cały dzień obiad gotowałam, a teraz miałabym jeszcze zmywać, no i jeszcze ta patelnia oj jaka urypana. Nic z tego siedzę cicho.
Małgosia sobie myśli.
-Żeby tylko Jasiu się nie odezwał.
Jasiu myśli.
- Porąbani. Przyszedłem w gości i myślą że gary będę mył.
Minęła godzina i jeszcze nikt się nie odezwał.
Jasio się wkurzył, położył Małgosię na stół i zerżnął.
Ojciec sobie myśli.
- A co mnie to k**wa obchodzi. Pewnie dyma ją codziennie. Ja tych garów nie dotknę.
Matka myśli.
- A w dupie to mam. Jak pomyśle o tej patelni to mi się słabo robi. Siedzę cicho.
Mijają dwie godziny.
Jasio się wkurwił, wziął matkę, położył na stół i zerżnął.
Ojciec myśli.
- No k**wa mać przegiął, ale mam to w dupie. Całą noc harowałem i teraz nie będę garów mył.
Małgosia myśli.
- Żeby tylko Jasiu się nie odezwał.
Mijają trzy godziny i dalej cisza.
Zaczęło padać, Jasio podbiega do okna patrzy, a tam całą wazelinę zmyło mu z Junaka. Myśli sobie:
- No cholera, odezwę się.
- Macie może wazelinę?
Na to wystraszony ojciec. 
- Dobra, dobra to ja już k**wa te gary umyję.                

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz