2018/03/20

Podczas wizyty Merkel pady słowa, które nie spodobają się Niemcom

Kanclerz Angela Merkel i szef niemieckiego MSZ nie wyjadą z Warszawy w tak beztroskich nastrojach, jakich oczekiwali. Polska postawiła niezwykle twarde warunki, do czego nasi zachodni sąsiedzi nie byli przyzwyczajeni.
Politycy opozycji i ich wyborcy uśmiechają się pod nosem z politowaniem, gdy po prawej stronie mówi się o przybierającej na sile pozycji Polski w europejskiej polityce. Fakty mówią jednak same za siebie.
Staje się powoli tradycją, że jako jedno z pierwszych europejskich państw do odwiedzenia po objęciu urzędu, czołowi politycy wybierają właśnie Polskę. Zrobił tak zarówno Donald Trump, jak i Angela Merkel oraz nowo wybrany szef MSZ Niemiec Hurst Seehofer.

Spotkanie na szczycie

Dziś w Warszawie premier Morawiecki, prezydent Duda oraz Angela Merkel, chcą rozmawiać o wszystkim. O reformowaniu Unii, rozwiązaniu konfliktów dyplomatycznych czy współpracy gospodarczej.
Jednak najnowsze stanowisko premiera Morawieckiego na ten ostatni temat, nie jest dla Niemiec dobrym prognostykiem. Ba! Nasi zachodni sąsiedzi mają teraz spory ból głowy, bo okazuje się, że Polska chce… zająć ich miejsce. Tak, premier Morawiecki wprost mówi o konieczności walki z hegemonią zachodnich koncernów i zapewnia, że Państwo Polskie ma już plan.
Nie ma wątpliwości, że polskim przedsiębiorcom – przez lata zduszonym przez dominację obcego kapitału – zapału nie brakuje. Tym bardziej w sytuacji, gdy państwo w stu procentach opowiada się po ich stronie. Nasz premier bez ogródek mówi, że powinniśmy – tak jak Niemcy, Francuzi czy Brytyjczycy, korzystać ze wspólnego rynku i zalewać kraje partnerskie swoimi towarami i usługami.

Niemcy będą się wzbraniaćPremier Morawiecki zapewnił, że rząd stawia na polski eksport. Chce pomóc przede wszystkim kilkudziesięciu tysiącom polskich przedsiębiorców, którzy mogą eksportować z Polski. – Dzisiaj eksportuje tylko 13-14 tys. przedsiębiorców, ale potencjał ma kilkadziesiąt tysięcy – wskazał premier.


– Mnie na tym przede wszystkim zależy, żebyście państwo mieli sukcesy międzynarodowe, bo wtedy (…) marża będzie wyższa, wasz zysk będzie wyższy i więcej będziecie mogli zapłacić waszym pracownikom, po to żeby zbudować jak najbardziej konkurencyjną gospodarkę – zwrócił się do rodzimych przedsiębiorców szef rządu.


W Berlinie musieli zrobić duże oczy. Dlaczego? Chociażby dlatego, że Polska od co najmniej 14 lat jest dla nich najlepszym rynkiem zbytu, niemalże bez miejscowej konkurencji. Niemcy w większości opanowali naszą gospodarkę, ale do siebie polskiej konkurencji nie wpuszczają. Teraz – po tylu latach członkostwa w UE – polskie władze uderzają pięścią w stół. Nietrudno sobie wyobrazić, z jakim zaangażowaniem nasi zachodni partnerzy będą wzbraniać się przed wpuszczaniem na swój rynek zagranicznej konkurencji. Ale przecież jesteśmy partnerami, prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz