Tadeusz Bartoś
Evolutio Psychoterapia Ciałem Rozpoczął się właśnie nowy rok szkolny. Na lekcjach religii drugoklasiści przez cały rok będą uczestniczyć w przygotowaniach do Pierwszej Komunii Świętej. To wielkie wydarzenie w świecie katolickim. Uroczystość ta jest podstawową inicjacją dzieci w chrześcijański rytuał, chrzest bowiem sprawowany jest w mrokach niemowlęcej nieświadomości.
Od katechetów dzieci dowiadują się, że wraz z Pierwszą Komunią Świętą przyjmują Pana Jezusa do serca, otrzymują też podstawy wiedzy katechizmowej, ćwiczą śpiewy stosownych pieśni religijnych, odbywają próby w kościołach, przygotowując się do uroczystości. Jednym z elementów tych przygotowań jest pierwsza spowiedź. Ośmiolatki zapoznają się z listą grzechów. Mają się zastanowić, czy szanują rodziców, a więc czy są posłuszne matce i ojcu, czy nie zapominają o Bogu, a więc czy odmawiają pacierz rano i wieczorem, czy przechodząc obok kościoła, robią znak krzyża. Czy nie śmieją się z kolegów i koleżanek, czy uważają i nie przeszkadzają na lekcjach. Czy nie mają brzydkich myśli albo nie dotykają się w brzydkich miejscach. W tym przypadku dzieci raczej muszą się domyślać, o co chodzi, choć coś niewątpliwie wyczuwają. W późniejszych latach zrozumieją, że chodzi o zły, nieczysty seks, który nie ma prawa pojawić się w ich życiu.
Tak przygotowane, po zrobieniu rachunku sumienia na lekcji religii, gdzie każde dziecko zapisuje sobie na kartce własne grzechy, niekiedy także po przejściu podobnej procedury z rodzicami, tj. z matką, mogą już przystąpić do spowiedzi. Pierwsza spowiedź odbywa się kilka miesięcy przed komunią, powtórzona raz jeszcze tuż przed uroczystościami.
Cały ten proces sprawia, że dziecko dowiaduje się od normatywnego dla niego otoczenia, że jest brudne i złe. Zależność ośmiolatka od rodziców, księży, sióstr katechetek jest w tym wieku totalna, dziecko nie potrafi autonomicznie ocenić tego, co go spotyka, nie umie wytworzyć dystansu, refleksji, że nie wszystko jest w nim tak złe, jak sugerują najważniejsze w jego życiu osoby dorosłe.
W ten sposób dokonuje się traumatyzująca inicjacja, głęboko osiadająca w psychice, bo oddziałująca na ośrodki w starej części mózgu odpowiedzialnej za warstwy odruchowe: gwałtowny lęk, agresję, popęd seksualny.
Praca na nieświadomości, organiczne warunkowanie we wczesnym okresie życia daje trwały efekt. Lęk religijny, silny i niemożliwy do opanowania, towarzyszy dorosłym już ludziom aż do starości. I nigdy ich nie opuszcza. U tych, którzy odwracają się od Kościoła, zostaje raczej stłumiony niż przepracowany. Reaktywność, resentyment wobec kościelnych struktur u pewnego typu wojujących ateistów jest także wyrazem ich bezradności wobec tego wczesnego, silnego uwarunkowania.
Dla Kościoła – świadomie lub nie – jest to najskuteczniejsza, wymagająca najmniej nakładów forma utrzymania na całe życie aktywności religijnej wyznawców, którzy bez możliwości wyrażenia swojej woli zostają uzależnieni od religii osadzonej na pierwotnym instynkcie – lęku.Efekt jest pogłębiany w okresie po uroczystościach. Dziewczynki i chłopcy jeszcze przez tydzień w sukienkach ślubnych i małych marynarkach codziennie chodzą na mszę świętą, później mają obowiązek uczestniczyć w comiesięcznej spowiedzi i komunii świętej w pierwsze piątki miesiąca. Cała ta operacja zostaje przeprowadzona na osobach, które nie mają możliwości ustosunkowania się, świadomej asymilacji pozwalającej przyjąć to, co dobre w tym rytuale, a zachować dystans wobec jego elementów przesadzonych, głupich czy po prostu złych.
Od katechetów dzieci dowiadują się, że wraz z Pierwszą Komunią Świętą przyjmują Pana Jezusa do serca, otrzymują też podstawy wiedzy katechizmowej, ćwiczą śpiewy stosownych pieśni religijnych, odbywają próby w kościołach, przygotowując się do uroczystości. Jednym z elementów tych przygotowań jest pierwsza spowiedź. Ośmiolatki zapoznają się z listą grzechów. Mają się zastanowić, czy szanują rodziców, a więc czy są posłuszne matce i ojcu, czy nie zapominają o Bogu, a więc czy odmawiają pacierz rano i wieczorem, czy przechodząc obok kościoła, robią znak krzyża. Czy nie śmieją się z kolegów i koleżanek, czy uważają i nie przeszkadzają na lekcjach. Czy nie mają brzydkich myśli albo nie dotykają się w brzydkich miejscach. W tym przypadku dzieci raczej muszą się domyślać, o co chodzi, choć coś niewątpliwie wyczuwają. W późniejszych latach zrozumieją, że chodzi o zły, nieczysty seks, który nie ma prawa pojawić się w ich życiu.
Tak przygotowane, po zrobieniu rachunku sumienia na lekcji religii, gdzie każde dziecko zapisuje sobie na kartce własne grzechy, niekiedy także po przejściu podobnej procedury z rodzicami, tj. z matką, mogą już przystąpić do spowiedzi. Pierwsza spowiedź odbywa się kilka miesięcy przed komunią, powtórzona raz jeszcze tuż przed uroczystościami.
Cały ten proces sprawia, że dziecko dowiaduje się od normatywnego dla niego otoczenia, że jest brudne i złe. Zależność ośmiolatka od rodziców, księży, sióstr katechetek jest w tym wieku totalna, dziecko nie potrafi autonomicznie ocenić tego, co go spotyka, nie umie wytworzyć dystansu, refleksji, że nie wszystko jest w nim tak złe, jak sugerują najważniejsze w jego życiu osoby dorosłe.
W ten sposób dokonuje się traumatyzująca inicjacja, głęboko osiadająca w psychice, bo oddziałująca na ośrodki w starej części mózgu odpowiedzialnej za warstwy odruchowe: gwałtowny lęk, agresję, popęd seksualny.
Praca na nieświadomości, organiczne warunkowanie we wczesnym okresie życia daje trwały efekt. Lęk religijny, silny i niemożliwy do opanowania, towarzyszy dorosłym już ludziom aż do starości. I nigdy ich nie opuszcza. U tych, którzy odwracają się od Kościoła, zostaje raczej stłumiony niż przepracowany. Reaktywność, resentyment wobec kościelnych struktur u pewnego typu wojujących ateistów jest także wyrazem ich bezradności wobec tego wczesnego, silnego uwarunkowania.
Dla Kościoła – świadomie lub nie – jest to najskuteczniejsza, wymagająca najmniej nakładów forma utrzymania na całe życie aktywności religijnej wyznawców, którzy bez możliwości wyrażenia swojej woli zostają uzależnieni od religii osadzonej na pierwotnym instynkcie – lęku.Efekt jest pogłębiany w okresie po uroczystościach. Dziewczynki i chłopcy jeszcze przez tydzień w sukienkach ślubnych i małych marynarkach codziennie chodzą na mszę świętą, później mają obowiązek uczestniczyć w comiesięcznej spowiedzi i komunii świętej w pierwsze piątki miesiąca. Cała ta operacja zostaje przeprowadzona na osobach, które nie mają możliwości ustosunkowania się, świadomej asymilacji pozwalającej przyjąć to, co dobre w tym rytuale, a zachować dystans wobec jego elementów przesadzonych, głupich czy po prostu złych.
Przedstawiony tu opis prowadzi prostą drogą do wniosku, że pierwsza spowiedź w tak wczesnym okresie życia jest okrutną przemocą rodziców i przedstawicieli Kościoła wobec bezbronnego dziecka. Jest rodzajem wulgarnego gwałtu na psychice osoby niezdolnej do obrony.
Stąd mój apel – rodzice, ratujcie dzieci! Nie pozwalajcie na taką przemoc wobec waszych małych córek i synów. Domagajcie się zaprzestania zwyczaju pierwszej spowiedzi świętej. Obudźcie się, weźcie odważnie sprawy w swoje ręce.
Pierwszej spowiedzi i komunii świętej nie wymaga teologia katolicka. Jest to wyłącznie utrwalony obyczaj. W katolickim rozumieniu sakramentów – tego uczą w seminariach polskich księży i zakonnice (albo niestety nie uczą) – prawo do komunii świętej ma każdy ochrzczony. Nawet ochrzczony niemowlak może przyjmować komunię. Teologia katolicka nie wymaga ani żadnej pierwszej komunii, ani spowiedzi. Chrzest bowiem gładzi wszystkie grzechy i jest bramą sakramentów („ianua sacramentorum”), a więc daje – niezależne od opinii jakiegokolwiek duchownego – formalne uprawnienie do korzystania z sakramentów, w tym także komunii świętej. Nie będę rozwijał tematu niestosowności chrztu niemowląt, bo tutaj to kwestia poboczna.
Nie ma też żadnej wątpliwości, że ośmiolatek nie może być oskarżany o popełnianie ciężkich grzechów (innymi słowy: ciężkich przestępstw etycznych) z powodu nierozwiniętej w pełni autonomii – braku pełnej wolności i dobrowolności czynu. Te zaś okoliczności są warunkiem koniecznym popełnienia grzechu ciężkiego. Praktyka prawna zarówno sądów świeckich, jak i tradycja prawna Kościoła katolickiego określają wiek dziecka, które może podlegać sądowym karom na około 13-14 lat. Spowiedź jest rozumiana w teologii katolickiej jako sąd, w którym dokonuje się proces ustalenia winy (rachunek sumienia), rozpatrzenie sprawy przez organ kościelny (wysłuchanie spowiedzi) oraz wyrok (rozgrzeszenie). Stawianie tak małych dzieci przed sąd (i to sąd Boży) jest niewypowiedzianym okrucieństwem.
Ośmioletnie dzieci mają więc pełne prawo do komunii świętej bez spowiedzi. Taka praktyka jest stosowana i akceptowana w wielu krajach katolickich. Czas skończyć z ukrytą przemocą, powiedzieć „nie” nieludzkiej praktyce.
Także duchowni powinni dojrzeć do zrozumienia problemu i podjąć odpowiedzialność za to, co robią. To prawda, że wczesne uwarunkowanie budowane na lęku ułatwia im pracę przyciągania i wiązania z Kościołem młodzieży oraz dorosłych. Wystarczy odpowiednio odwoływać się do osadzonego głęboko lęku i uwalniać od niego – zawsze na chwilę – w cyklicznej praktyce spowiedzi. Dawać wytchnienie umęczonym poprzez głoszenie miłości Boga, który kocha nas nawet brudnych i złych. Organizować grupy oazowe, młodzieżowe, duszpasterstwa akademickie, kółka różańcowe, neokatechumenalne inicjacje oparte na podobnym schemacie („jestem brudny, a dzięki dotknięciu Chrystusa jestem czysty”), dające wytchnienie, łagodzące niepokój organiczny, pozwalające doznawać – niekiedy po raz pierwszy w życiu – tak zwanej miłości Bożej. Ten rodzaj kompulsywnego warunkowania jest niemoralny (a więc jest grzechem), krzywdzeniem bezbronnych.
Stąd mój apel – rodzice, ratujcie dzieci! Nie pozwalajcie na taką przemoc wobec waszych małych córek i synów. Domagajcie się zaprzestania zwyczaju pierwszej spowiedzi świętej. Obudźcie się, weźcie odważnie sprawy w swoje ręce.
Pierwszej spowiedzi i komunii świętej nie wymaga teologia katolicka. Jest to wyłącznie utrwalony obyczaj. W katolickim rozumieniu sakramentów – tego uczą w seminariach polskich księży i zakonnice (albo niestety nie uczą) – prawo do komunii świętej ma każdy ochrzczony. Nawet ochrzczony niemowlak może przyjmować komunię. Teologia katolicka nie wymaga ani żadnej pierwszej komunii, ani spowiedzi. Chrzest bowiem gładzi wszystkie grzechy i jest bramą sakramentów („ianua sacramentorum”), a więc daje – niezależne od opinii jakiegokolwiek duchownego – formalne uprawnienie do korzystania z sakramentów, w tym także komunii świętej. Nie będę rozwijał tematu niestosowności chrztu niemowląt, bo tutaj to kwestia poboczna.
Nie ma też żadnej wątpliwości, że ośmiolatek nie może być oskarżany o popełnianie ciężkich grzechów (innymi słowy: ciężkich przestępstw etycznych) z powodu nierozwiniętej w pełni autonomii – braku pełnej wolności i dobrowolności czynu. Te zaś okoliczności są warunkiem koniecznym popełnienia grzechu ciężkiego. Praktyka prawna zarówno sądów świeckich, jak i tradycja prawna Kościoła katolickiego określają wiek dziecka, które może podlegać sądowym karom na około 13-14 lat. Spowiedź jest rozumiana w teologii katolickiej jako sąd, w którym dokonuje się proces ustalenia winy (rachunek sumienia), rozpatrzenie sprawy przez organ kościelny (wysłuchanie spowiedzi) oraz wyrok (rozgrzeszenie). Stawianie tak małych dzieci przed sąd (i to sąd Boży) jest niewypowiedzianym okrucieństwem.
Ośmioletnie dzieci mają więc pełne prawo do komunii świętej bez spowiedzi. Taka praktyka jest stosowana i akceptowana w wielu krajach katolickich. Czas skończyć z ukrytą przemocą, powiedzieć „nie” nieludzkiej praktyce.
Także duchowni powinni dojrzeć do zrozumienia problemu i podjąć odpowiedzialność za to, co robią. To prawda, że wczesne uwarunkowanie budowane na lęku ułatwia im pracę przyciągania i wiązania z Kościołem młodzieży oraz dorosłych. Wystarczy odpowiednio odwoływać się do osadzonego głęboko lęku i uwalniać od niego – zawsze na chwilę – w cyklicznej praktyce spowiedzi. Dawać wytchnienie umęczonym poprzez głoszenie miłości Boga, który kocha nas nawet brudnych i złych. Organizować grupy oazowe, młodzieżowe, duszpasterstwa akademickie, kółka różańcowe, neokatechumenalne inicjacje oparte na podobnym schemacie („jestem brudny, a dzięki dotknięciu Chrystusa jestem czysty”), dające wytchnienie, łagodzące niepokój organiczny, pozwalające doznawać – niekiedy po raz pierwszy w życiu – tak zwanej miłości Bożej. Ten rodzaj kompulsywnego warunkowania jest niemoralny (a więc jest grzechem), krzywdzeniem bezbronnych.
Nie dajmy się zwieść przypisywanemu duchownym autorytetowi moralnemu, bo oni sami sobie go przypisują. To zasłona (świadoma lub nie) przykrywająca niemoralność. Nawet państwo, nie wiedzieć dlaczego, oddaje Kościołowi funkcję oficjalnego nauczyciela moralności. To uzurpacja. Duchowni niczym się nie różnią, nie mają żadnego większego autorytetu etycznego od nieduchownych. Są podobnie moralni i niemoralni jak wszyscy ludzie, a niekiedy bywają grupą bardziej zdemoralizowaną niż średnia w społeczeństwie. Nadużycia związane z Pierwszą Komunią Świętą to tylko wierzchołek góry lodowej. Zdarzają się bowiem jeszcze ukrywanie przestępców seksualnych, przestępstwa finansowe, nieludzkie stosunki zależności i przemocy psychicznej wewnątrz kasty duchownych, oligarchiczne relacje −i ukrywanie tego wszystkiego, by nie stało się wiedzą publiczną (tzn. zakłamanie). Nie dajmy sobie wmówić, że oddając dzieci na wychowanie Kościołowi, oddajemy je w dobre ręce.
Gwałtownie oskarżający ton mojej wypowiedzi wynika z powagi sprawy. Gotów jestem przyjąć konsekwencje – rosnącej niechęci, zarzutów, że działam pod wpływem resentymentu wobec Kościoła, który opuściłem. Niech będzie, że podejmując krytykę, chcę odreagować urazy. Ale trzeba chronić dzieci. Z niechęcią duchownych jakoś sobie poradzę, bo mam ponad czterdzieści, a nie osiem lat.
Gwałtownie oskarżający ton mojej wypowiedzi wynika z powagi sprawy. Gotów jestem przyjąć konsekwencje – rosnącej niechęci, zarzutów, że działam pod wpływem resentymentu wobec Kościoła, który opuściłem. Niech będzie, że podejmując krytykę, chcę odreagować urazy. Ale trzeba chronić dzieci. Z niechęcią duchownych jakoś sobie poradzę, bo mam ponad czterdzieści, a nie osiem lat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz