Czy są idiotami ?????
Teresa Bochowic
Podobno wszystko idzie wspaniale. Podobno jest wprost cudownie, kraj się rozwija, PKB rośnie jak ciasto na zakwasie, ludność masowo popiera rząd, ślizgając się radośnie na niedorobionych autostradach cieszy się, że bezrobocie spadło o 0.001 promila i marzy, kiedy wreszcie będzie mogła walić do urn, by wybrać ponownie tych samych po to, by znowu „żyło się lepiej”. Niektórym. No ale mnie jest jakoś niewygodnie. Niby tak świetnie, ale codziennie słucham polityków, również rządowych, choć z trudem, czytam prasę, oglądam/słucham mediów. Wszędzie niepokojące wieści o stanie Polski, o stanie bezpieczeństwa, stanie gospodarki, jeżeli się mówi konkretnie, a nie hasłowo i nie żongluje wskaźnikami, które mało kto rozumie.
Kandydaci na prezydenta odsłaniają lub po prostu przypominają zastarzałe, a niezałatwione sprawy. Stan demokracji – ostatnie wybory samorządowe, kompletnie skręcone, źle policzone, wadliwie osądzone. Wrzucane do kosza sejmowego setki tysięcy a nawet miliony podpisów proszalnych (art. 4 bodajże Konstytucji) o referendum, np. w sprawie sześciolatków, ale i w paru innych doniosłych sprawach. Referendum podpisane przez tylu obywateli należy nam się jak psu buda i miska na dodatek. Nie ma.
Dlaczego podał się do dymisji minister sprawiedliwości Grabarczyk, przedtem minister skarbu, przedtem członek platformianej „spółdzielni”, o której z sentymentem mówi min. Schetyna? Jeden i drugi nie są idiotami, to pewne. Nie wiadomo dlaczego, to znaczy trudno uwierzyć, żeby coś takiego stało się przed wyborami bez poważniejszego powodu niż jakiś papierek w sprawie jakiegoś nieużywanego pistoletu. Na pewno też powodem nie były nieosądzone afery jak podsłuchowa, autostradowa, hazardowa i jaka tam jeszcze, przy których wszelkie jęki na temat upadku z braku pieniędzy dla instytucji kultury czy publicznej służby zdrowia to cienkie piski drobnych liczykrupek. Prawdziwe pieniądze to są tam, w tych aferach. I o tym głośno woła już Włodzimierz Czarzasty, którego opcji nie popieram, ale o którym wszystko mogę powiedzieć, tylko nie to, że jest idiotą.
Ile wynosi dług publiczny Polski? Dawno nie spoglądałam na licznik Balcerowicza na rogu Marszałkowskiej i Alej Jerozolimskich, ale niedawno zbliżał się do biliona, czy może biliardów złotych, nie jestem przyzwyczajona do nazywania takich wielkich liczb. Ten licznik nadal bije nieustannie i młodzież, najwyraźniej często tamtędy przejeżdżająca, w cieniu Pałacu Kultury, deklaruje, że nie będzie żadnych długów spłacać, tylko sobie po prostu cichutko i spokojnie wyjedzie.
No i tak sobie myślę: kto jak kto, ale Balcerowicz wprawdzie „musiał odejść”, to jednak idiotą nigdy nie był. Chyba coś ma na myśli, skoro ten licznik utrzymuje w centrum stolicy Europy Środkowo-Wschodniej i jeszcze coś bąka o powrocie do polityki?
A może idiotami są panowie z Instytutu Sobieskiego, ekonomiści, filozofowie, socjolodzy i specjaliści wielu dziedzin? A może prof. Gliński to osoba niespełna rozumu? Tępa część mediów krytykowała do upadłego jego decyzję kandydowania na premiera technicznego, ale nawet ona nie odważyła się podważać jego kompetencji jako socjologa i znawcy procesów społecznych.
„Banki lobbują obniżenie progu rozliczeń w gotówce z 15 do 3 tysięcy euro, a Ministerstwo Finansów to popiera. Za fasadą różnych argumentów, kryje się nieokiełznana chciwość sektora bankowego, który chce zarabiać miliardy za pomocą ustaw. Bankom przeciwstawia się tylko Minister Gospodarki oraz Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. Nikt więcej.” To list z protestem tego ostatniego. Idioci? Raczej nie.
Nie oni jedni. Lekarze, ci, co jeszcze maja sumienie, protestują przeciwko uniemożliwieniu im leczenia pacjentów internistycznych. Co prawda dla ułatwienia zniesiono przysięgę Hipokratesa, ale większość jest niewykorzenialnie przyzwoita sama z siebie. A już krótka wizyta na dowolnym SOR pokazuje straszliwą rzeczywistość polskiej służby zdrowa.
Kupili jakieś śmigłowce, podobno za drogo. No, idiotami oni na pewno nie są. Przedtem kupiono pendolino, a przedtem...
No ale jest fajnie. Bardzo fajnie. Krzywe rosną. Jak śpiewał Gomułka (oczywiście w nielegalnych kabaretach): staruszkowie, umierajcie, krzywą naszą poprawiajcie.
Tylko idioci ciągle jeszcze wierzą, że pod PO będzie się żyło lepiej. Wszystkim.
Kandydaci na prezydenta odsłaniają lub po prostu przypominają zastarzałe, a niezałatwione sprawy. Stan demokracji – ostatnie wybory samorządowe, kompletnie skręcone, źle policzone, wadliwie osądzone. Wrzucane do kosza sejmowego setki tysięcy a nawet miliony podpisów proszalnych (art. 4 bodajże Konstytucji) o referendum, np. w sprawie sześciolatków, ale i w paru innych doniosłych sprawach. Referendum podpisane przez tylu obywateli należy nam się jak psu buda i miska na dodatek. Nie ma.
Dlaczego podał się do dymisji minister sprawiedliwości Grabarczyk, przedtem minister skarbu, przedtem członek platformianej „spółdzielni”, o której z sentymentem mówi min. Schetyna? Jeden i drugi nie są idiotami, to pewne. Nie wiadomo dlaczego, to znaczy trudno uwierzyć, żeby coś takiego stało się przed wyborami bez poważniejszego powodu niż jakiś papierek w sprawie jakiegoś nieużywanego pistoletu. Na pewno też powodem nie były nieosądzone afery jak podsłuchowa, autostradowa, hazardowa i jaka tam jeszcze, przy których wszelkie jęki na temat upadku z braku pieniędzy dla instytucji kultury czy publicznej służby zdrowia to cienkie piski drobnych liczykrupek. Prawdziwe pieniądze to są tam, w tych aferach. I o tym głośno woła już Włodzimierz Czarzasty, którego opcji nie popieram, ale o którym wszystko mogę powiedzieć, tylko nie to, że jest idiotą.
Ile wynosi dług publiczny Polski? Dawno nie spoglądałam na licznik Balcerowicza na rogu Marszałkowskiej i Alej Jerozolimskich, ale niedawno zbliżał się do biliona, czy może biliardów złotych, nie jestem przyzwyczajona do nazywania takich wielkich liczb. Ten licznik nadal bije nieustannie i młodzież, najwyraźniej często tamtędy przejeżdżająca, w cieniu Pałacu Kultury, deklaruje, że nie będzie żadnych długów spłacać, tylko sobie po prostu cichutko i spokojnie wyjedzie.
No i tak sobie myślę: kto jak kto, ale Balcerowicz wprawdzie „musiał odejść”, to jednak idiotą nigdy nie był. Chyba coś ma na myśli, skoro ten licznik utrzymuje w centrum stolicy Europy Środkowo-Wschodniej i jeszcze coś bąka o powrocie do polityki?
A może idiotami są panowie z Instytutu Sobieskiego, ekonomiści, filozofowie, socjolodzy i specjaliści wielu dziedzin? A może prof. Gliński to osoba niespełna rozumu? Tępa część mediów krytykowała do upadłego jego decyzję kandydowania na premiera technicznego, ale nawet ona nie odważyła się podważać jego kompetencji jako socjologa i znawcy procesów społecznych.
„Banki lobbują obniżenie progu rozliczeń w gotówce z 15 do 3 tysięcy euro, a Ministerstwo Finansów to popiera. Za fasadą różnych argumentów, kryje się nieokiełznana chciwość sektora bankowego, który chce zarabiać miliardy za pomocą ustaw. Bankom przeciwstawia się tylko Minister Gospodarki oraz Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. Nikt więcej.” To list z protestem tego ostatniego. Idioci? Raczej nie.
Nie oni jedni. Lekarze, ci, co jeszcze maja sumienie, protestują przeciwko uniemożliwieniu im leczenia pacjentów internistycznych. Co prawda dla ułatwienia zniesiono przysięgę Hipokratesa, ale większość jest niewykorzenialnie przyzwoita sama z siebie. A już krótka wizyta na dowolnym SOR pokazuje straszliwą rzeczywistość polskiej służby zdrowa.
Kupili jakieś śmigłowce, podobno za drogo. No, idiotami oni na pewno nie są. Przedtem kupiono pendolino, a przedtem...
No ale jest fajnie. Bardzo fajnie. Krzywe rosną. Jak śpiewał Gomułka (oczywiście w nielegalnych kabaretach): staruszkowie, umierajcie, krzywą naszą poprawiajcie.
Tylko idioci ciągle jeszcze wierzą, że pod PO będzie się żyło lepiej. Wszystkim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz