500 zł tak, ale nie dla najzamożniejszych Polaków. Tak sztandarowy program Prawa i Sprawiedliwości widziałby poseł Tadeusz Cymański (61 l.) z klubu parlamentarnego PiS. Polityk uważa, że świadczenie nie powinno być "dodatkiem dla bogatych" i postuluje wprowadzenie górnego progu dochodowego. A rząd chce ocenić swój program w przyszłym roku i wtedy wprowadzić ewentualne zmiany.
- Proszę zobaczyć, kto dziś dostaje 500 zł na dziecko? Wszyscy uprawnieni, którzy się zgłoszą po pieniądze. Nawet milionerzy, także politycy, którzy też do biednych nie należą. Tymczasem 500 zł ma być impulsem do posiadania dzieci dla młodych rodzin, a nie dodatkiem dla bogatych - przyznał Cymański w wywiadzie dla portalu Parlamentarny.pl. - Proponowałem wprowadzenie górnego progu dochodowego - dodaje polityk.
Z takim stanowiskiem nie zgadza się prezes Warty Poznań Izabella Łukomska-Pyżalska (38 l.), matka sześciorga dzieci, której majątek w zeszłym roku "Wprost" wycenił na 18 mln zł. - To nie są pieniądze dla mnie, tylko dla moich dzieci. Proszę ich zapytać, na przykład najstarszej 10-letniej córki, uważa, że jej i młodszemu rodzeństwu należy się ta kasa, czy też nie. Czy jest gorszym młodym obywatelem od innych dzieci? Program nie powinien dyskryminować dzieci z żadnej grupy społecznej. Nie da się ustalić granicy, komu się coś bardziej należy, a komu mniej. Świadczenie powinno być przeznaczone na rozwój i edukację dzieci - mówi nam Łukomska-Pyżalska. Zupełnie innego zdania są matki wychowujące samotnie dziecko, które nie dostają pieniędzy z tego programu, bo przekraczają próg dochodowy 800 zł na osobę. A co na to rząd? - Będziemy monitorować ten program i po roku ocenimy. Jeśli ktoś teraz rzuca jakiś pomysł, jest to jego indywidualna opinia - informuje Henryk Kowalczyk (60 l.), przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz