Dwa psy zabite siekierą. Właściciel: Nie mogłem ich wykarmić
31.08.2016 12:59
W poniedziałek w Klwatach w gminie Jedlińsk inspektorka do spraw ochrony zwierząt Fundacji na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt Mondo Cane znalazła w wykopanym za stodołą dole dwie zabite suki. Jeden z mieszkańców domostwa przyznał się do winy, miał ponad dwa promile alkoholu we krwi. - Nie mogę sobie poradzić z myślami, co te psy czuły, czy cierpiały czy poszły chętnie za właścicielem, nie przeczuwając, co je czeka - mówi Katarzyna Piasecka.
- W poniedziałek dostałam zgłoszenie od anonimowej osoby. Wiedziałam tylko, że w jednym gospodarstwie za stodołą są zabite psy i że ta rodzina lubi nadużywać alkoholu, że jest znana policji. Pojechałam na interwencję z wolontariuszem z naszego schroniska w Skaryszewie. Weszliśmy na podwórko, otworzyła nam starsza pani, powiedzieliśmy, że to rutynowa kontrola na większości posesji - wspomina Katarzyna Piasecka z Mondo Cane. - Udaliśmy się natychmiast za stodołę. Jeden z mężczyzn, ok. 30-letni, mówił, że tu nic nie ma, niczego nie znajdziemy, że psy ma na podwórku. Dojrzeliśmy jednak wykopany, duży dół, a w nim dwie suczki, matkę i córkę, sunię, która urodziła trzy miesiące temu. Wtedy zaczęłam nagrywać - opowiada Piasecka.
"Nie dawałem sobie rady"
Na nagraniu słychać m.in., jak jeden z mężczyzn mówi, że nie dawał sobie rady z psami, nie mógł ich wykarmić. Więc zabił. - Na miejsce od razu wezwaliśmy policję. Młodszy mężczyzna przyznał się, że je zabił siekierą, powiedział, że jak ktoś ma pójść siedzieć, to żeby to był on - relacjonuje Piasecka.
Mężczyzna pokazał pracownikom schroniska i policjantom siekierę, którą zabił. - Mamy to na nagraniu, na zdjęciu, jednak widok jest drastyczny - mówi.
- Czuć było od niego alkohol, butelki leżały w dole przy martwych pieskach. Obeszliśmy od razu całą posesję, w oczy rzucił mi się kolejny szczeniak, był w stanie agonalnym. Interwencyjnie odebrałam go z tego miejsca, niestety, szczeniak zechdł, zbyt późno została mu udzielona pomoc weterynaryjna. Piesek miał kleszcza, mężczyzna przyznał, że pies był nieleczony, twierdził, że dojdzie do siebie. Tak się nie stało. To był miot zabitej suczki. Dwa pozostałe pieski odebraliśmy w asyście policji we wtorek, są w schronisku w Urbanowie w gminie Jedlińsk - opowiada inspektorka.
- Moim zdaniem zabił psy, bo to były suki, które się rozmnażały. Od kobiety, która zgłosiła mi interwencję, dowiedziałam się, że w tym gospodarstwie szczeniaki co pół roku kończyły tak samo. Może tam być bardzo dużo ciał zakopanych. Gdybyśmy wiedzieli wcześniej, że takie okrucieństwo się tam praktykuje, można by było psom pomóc, uratować je - ubolewa Piasecka.
Wyrzucić lub zabić
Mężczyzna na nagraniu twierdzi, że próbował oddać psy do schroniska. "Próbowałem wszystkiego" - słyszymy.
- Rozmawiałam ze znajomym pracownikiem schroniska w Urbanowie. On jednoznacznie powiedział, że nie przyjmował tych ludzi do schroniska proszących o pomoc z psami. W radomskim schronisku nikt nie przypomina sobie takiej wizyty. Faktem jest też, że my w schroniskach staramy się nie przyjmować zwierząt, które mają dom. Staramy się pomagać na odległość, ogłaszać, że są psy do wzięcia od kogoś. Ludzie raczej nie oddają w schroniskach swoich psów, po prostu je porzucają, w najlepszym wypadku - konstatuje Piasecka.
Najwyższy wymiar kary
Zwłoki suk są po sekcji. - Będziemy wnioskować o najwyższy wymiar kary, to znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem.
Aż tak drastycznej interwencji jeszcze nie miałam, potwornie mnie to poruszyło. Nie mogę sobie poradzić z myślami, co te psy czuły, czy cierpiały, czy poszły chętnie za właścicielem, nie przeczuwając, co je czeka - opowiada Piasecka.
Jak przyznaje, często zdarzają się interwencje, że pracownicy fundacji czy schroniska odbierają zwierzęta skrajnie zagłodzone, niepoddawane leczeniu.
- Moim zdaniem jest coraz gorzej. Miałam nadzieję, że ludzie są już bardziej wrażliwi i uświadomieni, ale to straszne, im dłużej na to patrzę, tym bardziej jestem zrezygnowana, że coś się w świadomości ludzi zmieni - podsumowuje inspektorka z Mondo Cane.
Ponad 2 promile
W poniedziałek po zgłoszeniu dotyczącym dwóch zabitych na terenie gminy Jedlińsk psów policjanci zatrzymali podejrzewanego o to 32-latka. - W chwili zatrzymania mężczyzna miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie. Trafił do policyjnego aresztu. Trwają policyjne czynności, mężczyzna będzie odpowiadał za przestępstwo z art. 35 ustawy o ochronie zwierząt - informuje Justyna Leszczyńska z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Radomiu.
Obowiązująca Ustawa o ochronie zwierząt za znęcanie się nad zwierzętami przewiduje karę pozbawienia wolności do lat dwóch, ograniczenia wolności albo grzywny. W przypadku zabicia zwierzęcia lub znęcania się nad nim ze szczególnym okrucieństwem sąd może orzec karę pozbawienia wolności do lat trzech.
"Nie dawałem sobie rady"
Na nagraniu słychać m.in., jak jeden z mężczyzn mówi, że nie dawał sobie rady z psami, nie mógł ich wykarmić. Więc zabił. - Na miejsce od razu wezwaliśmy policję. Młodszy mężczyzna przyznał się, że je zabił siekierą, powiedział, że jak ktoś ma pójść siedzieć, to żeby to był on - relacjonuje Piasecka.
Mężczyzna pokazał pracownikom schroniska i policjantom siekierę, którą zabił. - Mamy to na nagraniu, na zdjęciu, jednak widok jest drastyczny - mówi.
- Czuć było od niego alkohol, butelki leżały w dole przy martwych pieskach. Obeszliśmy od razu całą posesję, w oczy rzucił mi się kolejny szczeniak, był w stanie agonalnym. Interwencyjnie odebrałam go z tego miejsca, niestety, szczeniak zechdł, zbyt późno została mu udzielona pomoc weterynaryjna. Piesek miał kleszcza, mężczyzna przyznał, że pies był nieleczony, twierdził, że dojdzie do siebie. Tak się nie stało. To był miot zabitej suczki. Dwa pozostałe pieski odebraliśmy w asyście policji we wtorek, są w schronisku w Urbanowie w gminie Jedlińsk - opowiada inspektorka.
- Moim zdaniem zabił psy, bo to były suki, które się rozmnażały. Od kobiety, która zgłosiła mi interwencję, dowiedziałam się, że w tym gospodarstwie szczeniaki co pół roku kończyły tak samo. Może tam być bardzo dużo ciał zakopanych. Gdybyśmy wiedzieli wcześniej, że takie okrucieństwo się tam praktykuje, można by było psom pomóc, uratować je - ubolewa Piasecka.
Wyrzucić lub zabić
Mężczyzna na nagraniu twierdzi, że próbował oddać psy do schroniska. "Próbowałem wszystkiego" - słyszymy.
- Rozmawiałam ze znajomym pracownikiem schroniska w Urbanowie. On jednoznacznie powiedział, że nie przyjmował tych ludzi do schroniska proszących o pomoc z psami. W radomskim schronisku nikt nie przypomina sobie takiej wizyty. Faktem jest też, że my w schroniskach staramy się nie przyjmować zwierząt, które mają dom. Staramy się pomagać na odległość, ogłaszać, że są psy do wzięcia od kogoś. Ludzie raczej nie oddają w schroniskach swoich psów, po prostu je porzucają, w najlepszym wypadku - konstatuje Piasecka.
Najwyższy wymiar kary
Zwłoki suk są po sekcji. - Będziemy wnioskować o najwyższy wymiar kary, to znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem.
Aż tak drastycznej interwencji jeszcze nie miałam, potwornie mnie to poruszyło. Nie mogę sobie poradzić z myślami, co te psy czuły, czy cierpiały, czy poszły chętnie za właścicielem, nie przeczuwając, co je czeka - opowiada Piasecka.
Jak przyznaje, często zdarzają się interwencje, że pracownicy fundacji czy schroniska odbierają zwierzęta skrajnie zagłodzone, niepoddawane leczeniu.
- Moim zdaniem jest coraz gorzej. Miałam nadzieję, że ludzie są już bardziej wrażliwi i uświadomieni, ale to straszne, im dłużej na to patrzę, tym bardziej jestem zrezygnowana, że coś się w świadomości ludzi zmieni - podsumowuje inspektorka z Mondo Cane.
Ponad 2 promile
W poniedziałek po zgłoszeniu dotyczącym dwóch zabitych na terenie gminy Jedlińsk psów policjanci zatrzymali podejrzewanego o to 32-latka. - W chwili zatrzymania mężczyzna miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie. Trafił do policyjnego aresztu. Trwają policyjne czynności, mężczyzna będzie odpowiadał za przestępstwo z art. 35 ustawy o ochronie zwierząt - informuje Justyna Leszczyńska z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Radomiu.
Obowiązująca Ustawa o ochronie zwierząt za znęcanie się nad zwierzętami przewiduje karę pozbawienia wolności do lat dwóch, ograniczenia wolności albo grzywny. W przypadku zabicia zwierzęcia lub znęcania się nad nim ze szczególnym okrucieństwem sąd może orzec karę pozbawienia wolności do lat trzech.
C
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz