prowokacja wobec ministra Antoniego Macierewicza w Poznaniu, potem gwizdający atak kilkunastu osób na Jacka Kurskiego w Opolu, podobne incydenty w obecności wicepremiera Glińskiego, prowokacyjna i niestosowna pikieta w świętym dniu 1 sierpnia na Powązkach Wojskowych, ostatnia próba wywołania awantury na pogrzebie Inki i Zagończyka w Gdańsku. No i teraz - chamskie wejście z wulgarną pikietą na teren Filharmonii Narodowej.
CZYTAJ O SPRAWIE: Kolejny oburzający incydent! Zwolennicy KOD zakłócili galowy koncert w Filharmonii Narodowej! Jan Pospieszalski: To barbarzyńcy!
Nikt już chyba nie może mieć wątpliwości, że tak środowisko tak zwanego Komitetu Obrony Demokracji i jego sojusznicy z całych sił prą do zwiększenia napięcia politycznego w kraju. Świadomie przekraczają kolejne granice, idą tam, gdzie ich obecność gwarantuje zadymę, a media im przychylne każde takie zdarzenie natychmiast przedstawiają jako atak na miłujących pokój demonstrantów. Zniknęły gdzieś hasła o dialogu, budowaniu wspólnoty, miłej atmosferze łączącej rzekomo zaniepokojonych obywateli. Zostaje czyste bojówkarstwo i cyniczny zamiar doprowadzenia do jakiegokolwiek aktu agresji. Choćby zadrapania, choćby siniaczka, choćby jednego plasterka na ręku.
Zwróćmy uwagę: po raz pierwszy od czasów pierwszych wystąpień śp. Andrzeja Leppera mamy na scenie politycznej siłę, która nie waha się tak świadomie sięgać po przemoc. A na dodatek tak cynicznie, bo Lepper przynajmniej w pierwszym okresie reprezentował autentyczne krzywdy i bezradność. Tu zaś robią to ludzie będący beneficjentami wszystkich nieprawości III RP.
Gdy rządzili - uprawiali przemysł pogardy. Gdy Polacy ich przegonili - próbują uruchomić przemysł przemocy.
Jak do tego podchodzić? Ze spokojem.zypomnę, że pierwotny plan tego odłamu służb, który stoi za KOD-em, zakładał błyskawiczne powyborcze wywołanie „jakiegoś Majdanu” i szybkiego, zanim nowa władza się osadzi, anulowania wyniku głosowań 2015 roku. To się nie udało. Dziś KOD nawet w gronie opozycji jest coraz bardziej samotny i żałosny. Rozsądek powinien nakazywać im to, co zrobił Schetyna: uznanie stanu opozycyjności, rozpoczęcie spokojnej pracy nad rozbudową struktury i przygotowanie się do kolejnych wyborów. Co przecież o tyle naturalne, że na zapleczu medialnym jest po staremu: 90 procent mediów w Polsce, tych polskich i tych niemieckich wydawanych dla Polaków, każdego dnia kanonadą bije w obóz zmiany. A nawet zaostrza kurs.
Jednak tzw. KOD idzie ścieżką prowokacji. Dlaczego? Odpowiedź jest jasna: bo ludzie za nim stojący, nie mają czasu. Widzą, że zmiana jest na serio, a ta władza na dłużej. Ogromne interesy się sypią, wpływy kurczą, oligarchiczny system biznesowy i kontrola społeczeństwa za pomocą zdeprawowanych często instytucji, w tym niestety także sądownictwa, są poważnie zagrożone. Prezydent i rząd zyskują sympatię i sojuszników za granicą. Czas gra na korzyść obozu patriotycznego. Dlatego właśnie kodziarze idą w kierunku prowokacji, dlatego liczą na jakiś nagły zwrot akcji, na wywołanie takiej awantury, sprowokowanie takiej bijatyki, która radykalnie odmieni nastroje społeczne. Ćwiczyli to już nie raz i są w tym nieźli, bo szkoła ubecko-sowiecka była w takich działaniach zawsze sprawna.
Dlatego mimo wszystko trzeba zachować spokój. Nie wolno dać się sprowokować. Trzeba bronić godności i powagi spotkań publicznych, ale należy unikać ulegania prowokacjom, wchodzenia w te kombinacje operacyjne.
Przemysł pogardy im się udał, ale przemysłu przemocy nie uruchomią.
PS. Zachęcam do wsparcia naszego portalu, liczy się każda złotówka, żadnej nie zmarnujemy! Wesprzeć można tutaj
Pamiętajcie państwo także o niepokornym tygodniku tworzonym przez nasze środowisko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz